Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutna epopeja Legionów

Paweł Stachnik
January Suchodolski, „Wjazd gen. Dąbrowskiego do Rzymu”
January Suchodolski, „Wjazd gen. Dąbrowskiego do Rzymu” Fot. Archiwum
20 stycznia 1797. Gen. Dąbrowski wydaje odezwę wzywająca do wstępowania do legionów * Polskie jednostki były bardzo waleczne * Francja wykorzystała je do własnych celów

Do współobywateli! Legiony polskie formują się we Włoszech, na tej ziemi, niegdyś świątyni wolności. Już oficerowie i żołnierze, towarzysze trudów waszych i męstwa, są ze mną, już organizują się bataliony. Przychodźcie towarzysze moi! Rzućcie broń, którą was nosić zmuszono. Walczmy za wspólną sprawę narodów, za sprawę wolności pod walecznym Buonapartem, zwycięzcą Włoch”. Tak 20 stycznia 1797 r. pisał w swojej kwaterze w Mediolanie gen. Jan Dąbrowski.

Jego odezwa miała skłonić Polaków – przede wszystkim tych wcielonych do armii austriackiej – do wstępowania do Legionów. A te, ze wsparciem rewolucyjnej Francji, miały doprowadzić do odtworzenia niepodległej Polski. Niestety, wydarzenia pokazały, jak bardzo Polacy zawiedli się w swoich nadziejach wiązanych z Francją i jak bardzo cyniczna okazała się polityka Paryża wobec nich.

Polacy w Lombardii
Pomysł kontynuowania walki z mocarstwami rozbiorowymi pojawił się wśród Polaków tuż po III rozbiorze. Działacze polityczni i wojskowi rozważali koncepcję utworzenia polskich oddziałów m.in. w Turcji, Szwecji i Danii, a także we Francji, która skonfliktowana z europejskimi monarchiami – Austrią, Rosją i Prusami – jawiła się jako naturalny sojusznik polskich dążeń niepodległościowych.

Konkretne starania w tym kierunku podjął gen. Jan Henryk Dąbrowski, 42-letni dowódca z doświadczeniem służby w armii saskiej i polskiej, uczestnik powstania kościuszkowskiego. Dąbrowski po przyjeździe do Paryża złożył rządowi francuskiemu obszerny projekt utworzenia polskich Legionów przy armiach francuskich operujących nad Renem i we Włoszech. Argumentował, że istnienie i działanie Legionów zachęciłoby Polaków do wywołania powstania przeciwko zaborcom, a to byłoby korzystne dla Francji. Pomysł z jednej strony był kuszący, ale z drugiej – mógł pogrążyć ewentualne przyszłe plany porozumienia się Paryża z Prusami, Rosją i Austrią. Sprawę rozwiązano w ten sposób, że odesłano Dąbrowskiego z jego memoriałem do Mediolanu, gdzie rezydował gen. Bonaparte, dowódca armii francuskiej we Włoszech, i to jemu pozostawiono podjęcie decyzji.

Bonaparte, młody, a już opromieniony licznymi zwycięstwami dowódca, początkowo podszedł do pomysłu Dąbrowskiego bardzo niechętnie, ale po rozmaitych interwencjach uruchomionych przez Polaków wyraził zgodę. Legiony Polskie miały jednak powstać nie jako część armii francuskiej, lecz jako część sił zbrojnych Republiki Lombardzkiej – niewielkiego, zależnego od Francji państewka, utworzonego przez Bonapartego w zajętych przez niego północnych Włoszech.

9 stycznia 1797 r. w Mediolanie podpisano umowę między „Administracją Generalną Lom-bardii a obywatelem Dąbrowskim, generałem-porucznikiem polskim, popartą przez Naczelnego Wodza armii włoskiej Bonapartego”. Przewidywała ona utworzenie Legionów Polskich posiłkujących Lombardię i podporządkowanych tamtejszemu rządowi. Stopnie wojskowe i komenda miały być polskie, mundury, organizacja i sztandary zbliżone do polskich, natomiast barwy w kolorach włoskich, a kokarda na czapkach – francuska. 20 stycznia Dąbrowski wydał odezwę do Polaków wzywającą do wstępowania do Legionów, a 3 lutego zrobił to rząd lombardzki.

Wojsko obywateli

Wieść o tworzeniu polskich oddziałów została przyjęta z entuzjazmem wśród emigracji. Tłumnie wstępowali do nich ochotnicy.

– Powodem było powszechne wśród polskich żołnierzy przekonanie o konieczności kontynuowania boju o wolność przy wsparciu jakiegoś potężnego alianta. Uważano wręcz, że istnienie Legionów to „być albo nie być” dla całego narodu. To dzięki temu apel Dąbrowskiego do Polaków spotkał się z tak entuzjastycznym przyjęciem. Początkowo planowano utworzenie jednej legii, ale przez nieustanny przypływ ochotników z kraju musiano rozwinąć ją do dwóch, aż wreszcie generał był zmuszony odsyłać chętnych do domu – mówi Andrzej Sawicki, autor książek o Legionach Polskich i znawca ich dziejów.

Pod koniec stycznia było ponad tysiąc żołnierzy, w końcu marca już około 3,6 tys., a w maju – aż 7 tys. Do Legionów wstępowali emigranci, jeńcy i dezerterzy z armii austriackiej, z którą Bonaparte walczył we Włoszech, oraz przybysze z terenów polskich. Zanotowano przypadek byłego oficera z insurekcji kościuszkowskiej, który przybył do Włoch z Warszawy przez Paryż, większość drogi pokonując pieszo… Z ochotników utworzono dwie legie po trzy bataliony każda. Dowódcą pierwszej legii został gen. Józef Wielhorski, a drugiej gen. Franciszek Rymkiewicz.

Dąbrowski nadał Legionom wzorowany na armii francuskiej obywatelski charakter. Zniesiono kary cielesne, oficerowie byli wybierani, a awansować mógł także nie-szlachcic. Do siebie zwracano się per „bracie” lub „obywatelu”. Żołnierzy uczono pisania i czytania, zapoznawano też z historią Polski.

W lipcu 1797 r., w miasteczku Reggio, w którym kwaterowali polscy żołnierze, przyjaciel Dąbrowskiego, działacz patriotyczny Józef Wybicki napisał do ludowej melodii tekst „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”. Optymistyczny utwór zapowiadał powrót do Polski i jej oswobodzenie i szybko zyskał popularność wśród żołnierzy. Z czasem zaś stał się jedną z ważniejszych polskich pieśni patriotycznych, a w 1927 r. hymnem narodowym.

Wdzięczność Francji
Wprawdzie Legiony powstały dla wywalczenia wolności przez Polskę, jednak – paradoksalnie – ich chrzest bojowy miał miejsce podczas walk Francuzów z buntującą się przeciw okupacji ludnością włoską. Po zawarciu przez Francję pokoju z Austrią w 1797 r. okazało się, że sprawa polska nie została w ogóle poruszona. W szeregach zapanowało przygnębienie i rozpacz. Dąbrowski po raz kolejny poprosił Bonapartego, by pamiętał o Polsce. Po raz kolejny bezskutecznie.
Później Legiony przekształcono w korpus posiłkowy kolejnego włoskiego państewka utworzonego przez Bonapartego – Republiki Cysalpińskiej. Jeden oddział został wysłany do Rzymu, gdzie Francja obaliła wkrótce rządy papieskie. W 1798 r. część Legionów pod wodzą Karola Kniaziewicza rozstrzygnęła o zwycięstwie pod Civita Castellana. Potem Polacy wzięli udział w ofensywie na Królestwo Neapolu i tłumili antyfrancuskie powstanie chłopskie w południowych Włoszech. W roku 1799 Legionów użyto w walkach z wojskami II koalicji antyfrancuskiej. W starciach i bitwach oddziały spisywały się bardzo dobrze, ale poniosły poważne straty, tak że pierwszą legię Dąbrowski musiał odbudowywać od zera.

_– _Wartość bojowa Legionów była ogromna, o czym sprzymierzeńcy przekonali się ze sporym zaskoczeniem. Polska formacja była złożona wyłącznie z ochotników, dowodzonych przez zaprawionych w boju oficerów. Polacy byli zdyscyplinowani, do tego cechowała ich determinacja i odwaga, przymioty rzadko spotykane w utworzonych z przymusowego zaciągu armiach włoskich i francuskich – mówi Andrzej Sawicki.

Gdy w lipcu 1801 r. skapitulowała broniona przez Francuzów i Polaków Mantua, francuski dowódca gen. Foissac-Latour zgodził się potajemnie na wydanie Austriakom „polskich zbiegów”. Legioniści zostali wyciągnięci z szeregów, pobici i wcieleni do oddziałów austriackich…

Po zawarciu pokoju z Austrią w Lunéville Legiony stały się zbyteczne, tym bardziej że w szeregach rosła krytyka pod adresem wiarołomnej Francji. By się ich pozbyć, Paryż w sekrecie wysłał polskie legie na wyspę San Domingo (dziś Haiti), gdzie miały tłumić powstanie murzyńskich niewolników. Do Europy wróciło stamtąd zaledwie kilkuset legionistów. Reszta poległa w walkach lub zmarła z chorób tropikalnych. Tak oto powołane do walki o wolność polskie jednostki przestały prawie istnieć, pozbawiając wolności innych…

Francja zawsze patrzyła na Legiony przez pryzmat własnych interesów. Politycy i generałowie współczuli Polakom i szczerze się z nimi solidaryzowali, ale przy podejmowaniu decyzji nie było miejsca na sentymenty i liczyła się wyłącznie polityka. Legiony były zbyt małym graczem, by się poważnie nimi przejmować. Wykorzystano je zgodnie z rozwojem sytuacji, czasem celowo używano, by zaoszczędzić przelewu francuskiej krwi. Kiedy stały się zawadą, Napoleon bez wahania skazał je na samobójczą misję, wysyłając na San Domingo – podkreśla Andrzej Sawicki.

***

Andrzej Sawicki, „Honor Legionu”, Erica, Warszawa 2014.

Opowieść o losach mjr. Kazimierza Luxa, żołnierza Legionów, uczestnika walk na San Domingo, a potem pirata na Karaibach i oficera Księstwa Warszawskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski