Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutne odkrycia

Redakcja
Suma sponsoringu nie przekroczyła 10 procent całości kosztów akcji, kwoty uzyskane od rodziców to ok. 7 procent ogólnej sumy. - Pozostałe środki "Solidarność" pozyskała m.in. ze swoich funduszy składkowych i socjalnych. Fundacja prowadzi także działalność gospodarczą, mamy w Krakowie dwa sklepy: zyski przeznaczamy więc na finansowanie wyjazdów. Do współpracy udało nam się pozyskać także różne firmy. Cieszę się z pomocy sponsorów, niestety jest ich naprawdę niewielu - mówi prezes Zięba. Przypomina, że na zorganizowanie kolonii fundacja wydała 400 tys. zł. Łącznie od 1990 roku w wyjazdach wzięło udział 8 tys. dzieci.

- Niektóre dzieci nie są w stanie zjeść dwudaniowego obiadu - opowiada Stanisław Zięba

 W sobotę, ze zorganizowanego przez Fundację Solidarni Solidarnym wakacyjnego wypoczynku, powróciła z Kołobrzegu do Krakowa 80-osobowa grupa dzieci. - W sumie przez całe lato, w ramach 11 edycji "Lata z Solidarnością w Małopolsce", na kolonie wyjechało 520 najbiedniejszych dzieci - przytacza statystyki Stanisław Zięba, prezes Zarządu Fundacji Solidarni Solidarnym.
 Niemal dwie trzecie wypoczywających podczas ostatniego turnusu stanowiły dzieci specjalnej troski, które często - ze względów zdrowotnych - nie mogły być zakwalifikowane do grup kolonijnych. Na wakacje do Kołobrzegu mogły one wyjechać ze swoimi mamami. - Na koloniach dokonujemy czasami, skłaniających do smutnej refleksji, "odkryć". Niektóre dzieci nie są w stanie zjeść dwudaniowego obiadu. Kiedy dostają zupę, pomni domowych, przyzwyczajeń, opychają się nią do granic możliwości, przekonani, że nic już więcej do jedzenia nie będzie. To, że żyją oni na granicy ubóstwa, widać także po ich strojach. Niektórym trzeba nawet dokupywać jakieś ubranka - opowiada Stanisław Zięba. - Zarzuca nam się, że na kolonię zabieramy także dzieci z rodzin wydawałoby się dobrze sytuowanych. Ten ich dostatek jest tylko pozorny. Rodzice dzieci z Nowej Huty stracili pracę; co z tego, że przed blokiem stoi jeszcze ich samochód, kiedy za niedługo, by móc żyć, trzeba będzie sprzedać - wyjaśnia.
 W Kołobrzegu dzieci mieszkały w kwaterach prywatnych, w pokojach 3- 5-osobowych. - Na kolonii poznałam wiele nowych koleżanek. Szkoda, że wszystko się już skończyło - mówiła po przyjeździe Iza Jastrząb. - Codziennie braliśmy udział w jakiejś wycieczce: zwiedzaliśmy miasto, chodziliśmy na plażę, uczestniczyliśmy w rejsie po morzu. Wieczorem organizowano nam dyskoteki -_ opowiadała. - Pogodę na początku mieliśmy ładną, potem trochę się pogorszyła - opowiadała Agnieszka. - Co najbardziej podobało mi się nad morzem? Oczywiście morze - twierdziła.
 Kolonijni wychowawcy mówili, że dzieci potrafią cieszyć się każdym, nawet najmniejszym drobiazgiem.
- Co więcej, choć same nie są zamożne, skłonne są wszystkim dzielić się z innymi -_ przekonywali.

(KRM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski