Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Soła czuje niedosyt po decyzjach arbitra

Jerzy Zaborski
Piłka nożna. III liga. Gospodarze rozpoczęli mecz szczęśliwie, bo po zagraniu ze skrzydła przez Piotra Kamińskiego Wojciech Jamróz tak niefortunnie interweniował, że zamiast wybić piłkę, wpakował ją do własnej bramki.

Czarni Połaniec3 (1)
Soła Oświęcim0

Bramki: 1:0 W. Jamróz 5 samob., 2:0 Meszek 81 karny, 3:0 Kabata 87.
Czarni: Brzostowicz (46 Dydo) - Krępa, Dyl, Pydych, Kabata (88 Iwański) - Obierak, Meszek, Cecot (75 Materkowski), Dyl - Kamiński (80 Wereszczak), T. Wolan.
Soła: Koper - Czarnik (46 Stanek), Skrzypek [78], Wadas[81], W. Jamróz (67 Knapik) - Gleń, Szewczyk, Dynarek (76 Stemplewski), Zapotoczn - CygnarI, Snadny.
Sędziował: Kamil Pastuszka (Starachowice). Widzów: 150.

Gospodarze rozpoczęli mecz szczęśliwie, bo po zagraniu ze skrzydła przez Piotra Kamińskiego Wojciech Jamróz tak niefortunnie interweniował, że zamiast wybić piłkę, wpakował ją do własnej bramki.

Miejscowi przed przerwą mogli podwyższyć wynik, lecz Kamiński przestrzelił. Miał do bramki tylko 7 metrów, a doskonałe podanie otrzymał od Mirosława Kabaty.

Po zmianie stron miejscowi starali się trzymać oświęcimian na dystans, a okazji do podwyższenia wyniku szukali w kontrach. Po jednej z nich faulowany w polu karnym był Tomasz Wolan, więc sędzia wskazał na "wapno".

Karnego pewnie na gola zamienił Paweł Meszek.

W końcówce meczu, kiedy oświęcimianie byli już zdekompletowani dwiema czerwonymi kartkami, po akcji prawą stroną Wolan tak wyłożył piłkę przed bramkę Mirosławowi Kabacie, że do wypełnienia formalności pozostało mu już tylko przyłożenie nogi.

Oświęcimianie uważali, że dwie sytuacje wypaczyły końcowy wynik potyczki, bo mogły odwrócić bieg wydarzeń.

Przed przerwą Dariusz Zapotoczny z głębi pola wybiegł na spotkanie z bramkarzem, ale sędziowie uznali spalonego.

Z kolei po zmianie stron, po faulu na Jakubie Snadnym, nie tylko nie dostali karnego, ale to ich rywale wznowili grę rzutem wolnym.

Zdaniem trenerów
Tomasz Kiciński, Czarni:

- Goście mają prawo na swój sposób interpretować sporne boiskowe sytuacje, ale odniosłem wrażenie, że bardziej skupiali się na dyskusjach z sędzią niż na grze.

Efekt był taki, że mój zespół miał osiem czystych pozycji bramkowych, a rywale bodaj dwie.

Sebastian Stemplewski, Soła:

- Mecz jest dla nas pracą, więc sędziowie za swoją fuszerkę powinni nam zwrócić koszty dojazdu na mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski