MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Soła Oświęcim ponownie zagrała z Brzezinką brzydki mecz, ale znowu zgarnęła pełną pulę

Redakcja
Mateusz Czarnik z Iskry uprzedził Bartłomieja Jasińskiego z Soły FOT. JERZY ZABORSKI
Mateusz Czarnik z Iskry uprzedził Bartłomieja Jasińskiego z Soły FOT. JERZY ZABORSKI
V LIGA WADOWICKA. Soła Oświęcim pokonała w Brzezince miejscową Iskrę 1:0 (0:0), ale sukces nie przyszedł jej łatwo. Jednak dla podopiecznych Sebastiana Stemplewskiego w walce o awans liczyły się punkty.

Mateusz Czarnik z Iskry uprzedził Bartłomieja Jasińskiego z Soły FOT. JERZY ZABORSKI

Po raz drugi w tym sezonie spotkanie tych ekip zakończyło się identycznym wynikiem. - I znowu było to brzydkie spotkanie - uważa Sebastian Stemplewski, trener Soły. - Jesienią Brzezinka miała mocniejszy skład od obecnego. Skoro zimą trafiło z niej do naszego klubu dwóch zawodników, rywale potraktowali to spotkanie niezwykle prestiżowo. Tymczasem moi zawodnicy wyszli z założenia, że skoro gospodarze wystawili do walki zespół złożony głównie z juniorów, mecz sam się jakoś wygra. Nic bardziej mylnego. Już nam z pewnością nikt za darmo punktów nie odda. Zawsze przecież bije się zespół zgłaszający aspiracje do awansu. W pierwszej połowie nasza gra się nie kleiła. Musiałem szukać nowych rozwiązań.

Szkoleniowiec sam wszedł do gry, razem z Grzegorzem Rajmanem, a boisko opuścili Tomasz Borowczyk z Przemysławem Niewiedziałem. - Kadrę mamy na tyle szeroką, że jeśli w zespole coś nie "iskrzy", są inni gotowi do walki i nikt się na nikogo nie obraża - tłumaczy Stemplewski.

Bramkę wypracował inny zmiennik, Marcin Nowak. - Można powiedzieć, że tego dnia miałem nosa do zmian - śmieje się Sebastian Stemplewski. - Każdy nasz mecz będzie wyglądał podobnie do tego w Brzezince. To mój zespół musi się martwić jak sobie zorganizować szczęście. Powtarza się zatem historia z czasów, kiedy chcieliśmy wygrać klasę A. Wtedy nam się udało, więc liczę, że historia się powtórzy - żyje nadzieją trener Soły.

Soła musi nie tylko wygrywać, ale także śledzić wyniki konkurencji. - Mówiłem przed wiosną, że liderujący Chełmek, choć zimą się osłabił, będzie walczył o najwyższe cele i na razie zbiera punkty - zwraca uwagę trener Stemplewski. - Jesteśmy między młotem i kowadłem, bo za nami plasuje się Jałowiec Stryszawa, który także liczy na awans. Musimy grać swoje, szukając choćby jednej bramki więcej od przeciwnika, jak to było w Brzezince.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski