Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sołdra wrócił, wygrał i już zaczyna przygotowania do walki z Gargulą

Łukasz Madej
Boks zawodowy. - Fajnie znów wyjść do ringu. Najważniejsze, że wróciłem i wygrałem - mówi Andrzej Sołdra z Nowego Sącza, który w sobotę w Legionowie na punkty pokonał Sebastiana Skrzypczyńskiego.

Była to pierwsza walka 30-latka po 10 miesiącach pauzy, spowodowanej złamaniem nogi. - Długa przerwa dała się we znaki. Wyszedłem spięty. Wiedziałem, co mam robić, o wszystkim mówił mi trener Wilczewski, ale go nie słuchałem. Miał o to pretensje, i to ogromne. Po walce wyrzucił z __siebie całą złość. Zwyciężyłem, ale nie realizowałem planu - opowiada zawodnik.

Dodaje: - Nie biłem luźnych ciosów, tylko takie na siłę. To usztywniało mnie coraz bardziej. Gdybym wykonywał zalecenia, wygrałbym przed czasem. Nie czułem się tak, jak powinno to być w ringu. Przerwa zrobiła swoje. Nie mogłem się rozkręcić. Organizm wyeksploatował się, przecież przez kilka miesięcy nie robiłem nic, leżałem w łóżku. Z tego powodu chciałem właśnie takiej walki na przetarcie.

Sołdra kilka razy był ostrzegany przez sędziego ringowego. - Zwracał uwagę, że trzymam Skrzypczyńskiego, ale przeciwnik schodził tak nisko głową, że gdybym tego nie robił, być może wybiłby mi nią zęby. Deprymowało mnie to. Przytrzymywałem, żeby nie dać sobie zrobić krzywdy głową. On nie dostał ani jednego ostrzeżenia.

Po sześciu rundach dwóch arbitrów punktowało 60:54 dla Sołdry, trzeci wskazał 59:55 na korzyść Skrzypczyńskiego. - Ten sędzia oglądałał chyba inną walkę. Ostatnią rundę przegrałem, to na __pewno, ale inne kontrolowałem - twierdzi.

Co prawda z Legionowa Sołdra wrócił do Nowego Sącza, ale już w tym tygodniu wybierze się na kolejne zgrupowanie do Dzierżoniowa. - Wiadomo, jak to jest po walce: mięśnie są ponaciągane, ciało obolałe, więc trzeba się zregenerować. Prawdopodobnie jednak już w marcu mam kolejny występ, więc nie ma co za __długo odpoczywać. Jedziemy dalej - wyjaśnia Sołdra.

Wiele wskazuje na to, że 18 marca w Żyrardowie skrzyżuje rękawice z innym zawodnikiem z Nowego Sącza, Tomaszem Gargulą. - Na 99 procent, wstępnie promotor mnie już poinformował, powiedział, że mam się przygotowywać. A z Gargulą widziałem się może ze dwa, trzy razy po jego wyjściu (z więzienia - przyp.), ale bliższych kontaktów ze sobą nie mamy.

Więcej smaczku sprawie dodaje fakt, że trenerem Garguli jest Jerzy Galara, który do niedawna współpracował z Sołdrą. Ta dwójka zna się już świetnie. - Szczerze mówiąc, nawet o tym nie pomyślałem, jest pan pierwszą osobą, która o to pyta. Takanasza praca, promotor każe wyjść do roboty, i __tyle - ucina.

Potem w planie jest pojedynek z Maciejem Miszkiniem. Ta walka być może będzie częścią jesiennej gali z cyklu „Polsat Boxing Night”, która kolejny raz zorganizowana zostanie w Krakowie. Zresztą Sołdra właśnie pod Wawelem, i na PBN, pokonał już w 2014 roku Dawida Kosteckiego. - Wiem, że nazwisko Miszkinia się przewija, ale aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam. Skupiam się na marcu - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski