MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Somalijka lubi Ibrahimovicia

Rozmawiała Justyna Krupa
Farhiya Abdi w barwach Wisły Can-Pack Kraków rozgrywa dopiero pierwszy sezon
Farhiya Abdi w barwach Wisły Can-Pack Kraków rozgrywa dopiero pierwszy sezon FOT. ANNA KACZMARZ
Rozmowa z FARHIYĄ ABDI, koszykarką Wisły Can-Pack, która urodziła się w Szwecji w rodzinie emigrantów.

– Gdy debiutowała Pani w elitarnej Eurolidze Kobiet, miała Pani zaledwie 19 lat. A mimo to już wtedy była Pani jedną z liderek czeskiej drużyny BK Brno.

– To trudne doświadczenie, gdy jest się tak młodym graczem. Debiutowałam w jednym ze słabszych zespołów w stawce, w związku z czym od początku musiałam pełnić w tej drużynie istotną rolę.

Mimo, że byłam nastolatką, wychodziłam od razu w pierwszej piątce. Ale gdy jest się tak młodym zawodnikiem, to nie ma się nic do stracenia. Inna rzecz, że trenerzy zwykle najwięcej krzyczą na tych młodych. To było trudne, ale też to była dla mnie fenomenalna nauka.

– Pani rodzice pochodzą z Somalii, wyemigrowali do Skandynawii w latach 80. Teraz na Twitterze pisze Pani, jak bardzo kocha Szwecję i Sztokholm. Ale czy zawsze tak było?

– Urodziłam się już w Szwecji i nigdy nie byłam w Somalii, dzięki temu było mi łatwiej. Od początku miałam przyjaciół zarówno wśród Szwedów, jak i wśród dzieciaków z Afryki. Od kiedy pamiętam, czułam się w naturalny sposób częścią szwedzkiego społeczeństwa.

Chciałabym któregoś dnia odwiedzić ojczyznę moich rodziców, ale w tej chwili zupełnie nie mam na to czasu. Przez większość sezonu gram w Europie, a latem – w WNBA. Do tego dochodzą jeszcze obowiązki wobec kadry Szwecji. Nie mam po prostu kiedy zrealizować takiej wyprawy. Ale moi rodzice wciąż żyją tym, co się dzieje w Afryce i byłoby super móc kiedyś odkryć ten region dla siebie.

– Najsłynniejsze sportowe dziec­ko imigrantów wychowane w Szwecji to Zlatan Ibrahimović. W swej książce „Ja, Ibra” szczerze przyznał, że pierwszy film szwedzki obejrzał w wieku 20 lat, nie znał tamtejszych sporto­wców i początkowo szydził z bogatych „markowych” Szwedów.

– Różnica między nami jest może taka, że ja urodziłam się na przedmieściach Sztokholmu, więc od początku mieszkałam w stolicy. Oglądałam szwedzkie filmy, przesiąkałam szwedzką kulturą. Chociaż sportowych idoli miałam jednak ze Stanów Zjednoczonych.

Moim największym sportowym wzorem była Diana Taurasi, którą miałam okazję oglądać na żywo podczas Final Four w 2008 roku w Brnie. Jeśli chodzi o szwedzkich sportowców, to żadnego nie traktowałam jak idola. Chociaż trzeba przyznać, że bardzo lubię samego Zlatana... Mam zresztą tę jego autobiografię w domu, ale jeszcze nie zabrałam się do przeczytania jej. Muszę to zrobić!

– Swego czasu tytuły w inter­ne­cie krzyczały: Abdi pierwszą Somalijką w WNBA! Na jednym z blogów pisano: „to motywacja dla tysięcy somalijskich dziewcząt, które są ofiarami trwającej od 20 lat wojny domowej”. Ponoć jest Pani dla dziewczyn w Somalii przykładem kobiety, która odniosła sukces.

– To prawda, że często kontaktują się ze mną młode dziewczyny i ich matki, prosząc mnie o poradę. Dużo dostaję tego typu wiadomości na przykład na Face­bo­oku. Trzeba pamiętać, że uprawianie koszykówki nie jest normalnym zajęciem dla soma­lijskiej dziewczyny. Muzułmanki muszą przecież chociażby nosić odpowiedni strój. Ja, jako urodzona w Szwecji, byłam w innej sytuacji. Czasem dziewczyny, które są muzułmankami, pytają, co robić, skoro rodzice nie pozwalają im uprawiać sportu, a one o tym marzą.

Próbuję przekonać je, że warto dyskutować z rodzicami. I tłumaczyć im, że to jest właśnie droga, którą chcesz iść. A także, że dzięki sportowi nie skończysz na przykład na ulicy, paląc, pijąc czy biorąc narkotyki. Mam nadzieję, że rzeczywiście udaje im się ostatecznie przezwyciężyć ten opór rodziny.

– Na Twitterze pisała jednak Pani, iż „religia sprawia, że wszystko jest lepsze”. Uważa się Pani za bardzo religijną osobę?

– Na pewno religia jest ważną częścią życia mojej rodziny. Moi rodzice są gorliwymi wyznawcami islamu. Modlą się pięć razy dziennie. Ja nie jestem może tak religijna jak oni, a przynajmniej nie mogę poświęcać tym zagadnieniom tyle czasu, bo gram w koszykówkę. Wierzę jednak, że gdy coś w życiu idzie źle, to warto skierować się ku modlitwie. Tak zostałam wychowana.

– Przestrzega Pani zasad Ramadanu? Są sportowcy, którzy to robią.

– Kiedy byłam młodsza, jak najbardziej próbowałam dostosować się do wymogów Ramadanu. Teraz jednak byłoby to dla mnie zbyt trudne. Także nie każdy trener akceptuje sportowca, który praktykuje nieprzyjmowanie posiłków przez cały dzień.

– Grająca kiedyś w Wiśle Tina Charles angażowała się bardzo w pomoc dzieciakom na Jamajce, skąd pochodziła część jej rodziny. Pani też ma w planach, by zorganizować podobną akc­ję dla dzieciaków w Somalii?

– Myślałam o tym. Ale muszę najpierw dobrze to rozważyć i zaplanować szczegóły. Mam dopiero 22 lata, więc mogę trochę poczekać i na poważnie zająć się tym za jakiś czas. Bo w końcu nadal jestem zawodniczką „na dorobku”.

– Ma Pani szóstkę rodzeństwa. Któreś z nich też jest profesjonalnym zawodnikiem?

– Nie, tylko ja wybrałam życie sportowca. Jeden z moich starszych braci grał w koszykówkę, ale w końcu dał sobie spokój. Rodzina stara się jednak czasem bywać na moich meczach, albo oglądają je w internecie.

– W Krakowie najbliżej przyjaźni się Pani z Jantel Lavender, bo znacie się z Los Angeles Sparks, z WNBA. Jeździcie razem na wycieczki, jak Allie Quigley i Cour­t­ney Vandersloot, które wyprawę w Tatry opisały na blogu?

– My jeszcze nie robiłyśmy tak dalekich wypraw. Wolny czas spędzamy po prostu w restauracjach, kinach i galeriach handlowych. Ale same też gotujemy sobie nawzajem. Gotowanie jest jednym z moich hobby.

– Po zakończeniu kariery chce Pani mieszkać w Los Angeles?

– Kiedy zostanę już „koszykarską emerytką”, zdecydowanie wrócę do Szwecji. Kocham szwedzką kulturę i tradycję. Tamtejsza kuchnia to nie tylko śledź pod wszystkimi postaciami... Świetne są szwedzkie sery. Poza tym, bardzo podoba mi się to, jak funkcjonuje cały ten szwedzki system społeczny – szkoły, opieka zdrowotna. Sztokholm jest co prawda strasznie drogim miastem, ceny są bardzo wysokie, ale znam tam każdy kąt. To mój dom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski