Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Somewhere – między miejscami

Redakcja
Sofia Coppola jest kompletnie zagubiona. Córka słynnego Francisa Forda błądzi między dwoma tematami: lost in translation – czyli podróży między słowami – oraz przekleństwami niewinności. I jest to błądzenie pełne uroku, o czym przekonuje najnowszy film Amerykanki "Somewhere – między miejscami”.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Tłumacz angielskiego tytułu ułatwił nam sprawę, jasno sugerując, że film odwołuje się do "Między słowami”, najbardziej głośnego z dzieł Coppoli juniorki. Nie pomylił się, filmy łączą bliźniacze pomysły. W obu oglądamy historię wypalonej gwiazdy aktorskiej, która na drodze spotyka anioła – tam była nim dziewczyna przypadkiem odnaleziona w hotelowym labiryncie, tu przypadkiem urodzone dziecko. W obu sytuacja staje się punktem do wyjścia dla subtelnego komediodramatu, prowadzącego do spostrzeżeń na temat życia i całej reszty.


Fot. Forum Film

Somewhere po angielsku oznacza gdzieś. Gdzieś znajduje się dwójka głównych bohaterów. Mieszkają w Los Angeles, zalanym słońcem labiryncie ulic. On jest gwiazdą filmową, której zblazowanie przekracza już dopuszczalne normy. Jeździ czarnym ferrari, usypia oglądając dziewczyny tańczące na rurze (genialna początkowa sekwencja!), o poranku, w południe i o świcie zapoznaje blisko kolejne partnerki, zwykle efektowne blondynki o niebieskich oczach. Jego życie biegnie gdzieś, w sumie nie wiadomo gdzie. Do czasu, gdy na dłuższy czas do apartamentu bohatera trafi córka z nieudanego małżeństwa.

Coppola nie moralizuje. Nie demagogizuje. Nie trywializuje. Niespiesznie podgląda życie, trochę na podobieństwo wielkiego Erica Rohmera, mistrza Nowej Fali. Wiele scen, zwłaszcza na początku, obywa się bez dialogu. Oko kamery podpatruje bohaterów, podąża za nimi niczym cień twórcy dokumentalnego. Sofia porusza również podobne struny, co Jim Jarmusch w swych ostatnich filmach, zwłaszcza w "Broken Flowers”. Jest tak samo nienachalna, zdystansowana, wycofana. Nie mówi wprost, lecz sugeruje, zostawia pole dla wyobraźni emocjonalnej widza. Dramat odbywa się między słowami, między emocjami, między scenami. Gdzieś.

Sofia wyszlifowała styl. "Somewhere” to kino przepracowane, doskonale poukładane, precyzyjnie skonstruowane. Autorka wie, kiedy chce postawić dramatyczny akcent, trafia również z komediowymi puentami. Stephen Dorff i Elle Fanning zostali perfekcyjnie dobrani, ta rola została zresztą napisana specjalnie dla Dorffa. Nie dziwi mnie fakt, że film uwiódł jurorów festiwalu w Wenecji, którzy przyznali mu Grand Prix Złotego Lwa.

A jednak coś mnie zastanawia. Coppola realizuje filmy pełne uroku, ale jednak dość monotematyczne. "Maria Antonina” – jej poprzednie dzieło sprzed czterech lat – była rozwinięciem debiutanckich "Przekleństw niewinności” z 1999. "Somewhere” to przemutowane i rozegrane w innej konfiguracji "Między słowami”. Czy ta utalentowana reżyserka przekroczy zaklęty krąg dwóch obsesyjnych tematów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski