Sonda "Dziennika": Walentynki: tak czy nie?

   Michał Szanduła, prezes oddziału tarnowskiego stowarzyszenia Koliber:
   - Z punktu widzenia młodego konserwatysty, należy pamiętać, że to "importowana" impreza. Z drugiej strony jest to okazja do wyrażenia uczuć miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą w dzisiejszym hedonistycznym świecie, gdzie uczucia są daleko w tyle za karierą, pieniędzmi itd. Dlatego drogie Panie i drodzy Panowie częściej wyrażajmy uczucia, nie tylko z okazji takich "świąt", nikt na pewno nie będzie czuł się urażony!
   Józef Rojek, tarnowski radny:
   - Na postępującą propagandę komunikacji społecznej nie ma rady. Święto zakochanych dotarło również do nas. Ludzie obchodzą je na różne sposoby. Pamiętam, że jak byłem prezydentem, to zaśpiewałem nawet z tej okazji piosenkę Piotra Szczepanika "Kochać", na antenie jednej z ogólnopolskich rozgłośni radiowych. Uważam, że ten zwyczaj przeminie, podobnie jak inne mody. Osobiście nie obchodzę walentynek, choć w tym dniu ten temat dominuje w domowych rozmowach. Ja walentynki mamy przez cały rok.
   Lidia Sak, dyrektor Szkoły Podstawowej w Koszycach Wielkich:
   - To bardzo miłe i przyjemne święto. Tu raczej nie można mieć zastrzeżeń, że przyszło do nas z Ameryki. To okazja do wręczenia miłego dowodu sympatii nie tylko osobie, którą kochamy, ale też lubimy. W mojej szkole ten dzień jest ciepły i serdeczny. Uczniowie nawzajem obdarowują się skromnymi prezencikami, najczęściej czekoladkami. Ja w tym dniu nie świętuję. Przez cały rok od mojego męża dostaję dużo dowodów wdzięczności.
   Krzysztof Palej, piłkarz Okocimskiego Brzesko:
   - Nie mam specjalnie wyrobionego zdania na temat tego święta. Ludzie wprawdzie podkreślają, że to amerykańska tradycja, mnie jednak to nie przeszkadza. Przecież nie ma nic zdrożnego, że osoby darzące się gorącym uczuciem, chcą się w ten dzień specjalne obdarować się. ZebraŁ (AMIZ)