Rafał Sonik zajął czwarte miejsce w naszym tegorocznym plebiscycie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
To był najlepszy sezon w sportowej karierze krakowskiego przedsiębiorcy i filantropa. Do trzeciego miejsca w Dakarze dorzucił niedawno Puchar Świata FIM Cross-Country w kategorii quadów.
- Zdobycie tego trofeum, najcenniejszego w świecie rajdów terenowych, opłaciłem olbrzymim wysiłkiem - opowiada. Krakowianin jest pierwszym Polakiem, który dwukrotnie stanął na podium Dakaru (2009 i 2013 roku), dwukrotnie także wywalczył koronę najszybszego na świecie quadowca (2010 i 2013 roku).
Odniósł jeszcze jeden sukces, może nawet bardziej spektakularny. Oto po dwóch latach prawnych bojów wygrał spór z organizatorami rajdu Dakar 2012. Prawną batalię zakończył dopiero Sportowy Sąd Arbitrażowy (TAS) w Lozannie. Sędziowie podkreślili, że krakowianin został niesłusznie wykluczony z rajdu. - Obroniłem sportowy honor czterech quadowców - mówi Sonik.
Zespół Sędziów Sportowych Dakaru 2012 uznał, że kilka quadów, w tym krakowianina, nie odpowiada regulaminowi. - Faktem było tylko to, że sędziowie tak uznali. Nie było żadnych powodów, żeby nas z zawodów usunąć - podkreśla Sonik.
Mimo dyskwalifikacji wystartował i dojechał do mety, w dodatku na doskonałym, czwartym miejscu. Nie uwzględniono go jednak w klasyfikacji generalnej rajdu.
- Obalę werdykt argentyńskich sędziów - zapowiedział wtedy twardo. I wytoczył proces organizatorom. Przeciwko sobie miał nie tylko Amaury Sport Organisation (głównego organizatora rajdu), ale także Fédération Internationale de Motocyclisme (FIM) i Federation Francaise de Motocyclisme (FFM). Choć wydawało się, że jest na straconej pozycji, wygrał. - Sąd w Lozannie nie zostawił suchej nitki na organizatorach - przypomina. Odzyska więc czwarte miejsce w klasyfikacji.
Czy nie obawia się startu w Dakarze 2014? - Nie. Mam nadzieję, że do głów organizatorów dotarło, że nie dam się kantować - podkreśla. - Obawiam się tylko o moc mojej yamahy raptor 700. Boję się, że będę mógł jechać maksymalnie 125 kilometrów na godzinę. Na prostych odcinkach rywale mogą więc być szybsi - przyznaje. Jego atutami będą przygotowanie fizyczne, umiejętności nawigacyjne, niezawodny quad i doskonałe opony.
Krakowski przedsiębiorca i filantrop na początku przyszłego roku - już po raz drugi na południowoamerykańskich wertepach - poprowadzi do boju Poland National Team, reprezentację Polski w rajdach terenowych. - To wielkie wyróżnienie i zaszczyt - przyznaje.
Za ocean wylatuje 29 grudnia. 5 stycznia wyruszy na pierwszy z 13 morderczych etapów. Przed nim blisko 9 tys. km najgorszych wertepów świata. - Będę walczył do końca - zapewnia kapitan Poland National Team.
Marek Długopolski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?