Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sonik chce być pierwszy

Marek Długopolski
Pierwsze 330 km na Saharze to były głównie drobne kamienie i spore głazy. O błąd nie było trudno...
Pierwsze 330 km na Saharze to były głównie drobne kamienie i spore głazy. O błąd nie było trudno... fot. archiwum Rafała Sonika
Rajdy terenowe. Krakowski quadowiec w Maroku wyprzedził rywali o dwie i pół godziny.

- Przyjechałem tu, aby wygrać - tak o Rajdzie Maroka, ostatniej rundzie Pucharu Świata FIM, mówi Rafał Sonik. I nie rzuca słów na wiatr. Na wczorajszym pierwszym etapie nie miał sobie równych. Kolejny zawodnik przyjechał... dwie i pół godziny za nim.

- Chcę być pierwszy, ale nie za wszelką ceną. W tym sezonie już nic nie muszę - dodał jednak od razu. Wygrał bowiem wszystko, co było do wygrania. Jako pierwszy polski zawodnik zwyciężył w Dakarze, rajdzie uważanym za najtrudniejszy na świecie, może też cieszyć się już z czwartego, a trzeciego z rzędu, Pucharu Świata.

Po co więc przyjechał do Maroka? Nie szkoda mu czasu i pieniędzy?

- To bardzo trudny rajd, doskonały poligon do testów przed styczniowym Dakarem. Każdego dnia trzeba będzie bowiem pokonać kilkaset kilometrów. Tu nie ma więc żartów - podkreśla. Sam - jak zapewnia - jest w świetnej formie. A quad? To zupełnie nowa, zbudowana przez jego zespół maszyna. Silnik nie jest jeszcze dotarty - pracował nie więcej niż dwie godziny. Pustynia będzie więc idealnym miejscem na morderczy sprawdzian.

Pierwsze 330 km na Saharze to były głównie kamienie - małe i duże. - Startowałem jako pierwszy quadowiec i musiałem wyprzedzać kolejnych motocyklistów w kurzu, co zawsze stwarza niebezpieczeństwo. Tutaj liczyło się doświadczenie - podkreślił SuperSonik, bo i tak zwą go rywale.

Już na początku etapu krakowianin „stracił” jednego z głównych rywali. - W pewnym momencie dogonił mnie Sebastien Souday. Francuz wyprzedził mnie w miejscu, w którym absolutnie nie powinien tego robić, ale zdążyłem się już przyzwyczaić, że często ponosi go fantazja. Kilka kilometrów dalej stał, próbując ratować uszkodzony quad… Na tak zdradliwej nawierzchni nie można forsować tempa - podkreślił Sonik.

- Zbliżający się Dakar będzie zdecydowanie szybszy niż poprzednie. Nawigacja będzie więc kluczem do zwycięstwa. Dlatego w Maroku chcemy przetestować między innymi różne kąty ustawienia roadbooka - przypomina zawodnik Orlen Team. W quadzie są też nowe złączki przewodów elektrycznych. - W Boliwii będziemy jechać przez góry, bardzo wysoko. Tam jest dużo wody, błota, a także soli. Musimy się przed tym zabezpieczyć.

Chce też zmienić położenie środka ciężkości yamahy - ma być niżej i bliżej środka maszyny. Uznał też, że narzędzia nie powinny być z tyłu, bo dodatkowe 12 kg za plecami sprawia, że „quadem zarzuca”.

W Maroku nieźle spisali się wczoraj także pozostali Polacy. Jakub Przygoński (mini all4 racing) był 13. wśród kierowców terenówek. Marek Dąbrowski (toyota hilux) 15., a Adam Małysz (mini all4 racing) - 17. Na 304. kilometrze zatrzymał się Sebastien Loeb, debiutujący w rajdach terenowych, 9-ciokrotny MŚ w rajdach samochodowych, ostatnio startujący za kierownicą aut wyścigowych. Wśród motocyklistów Jakub Piątek jest 18. OiLibya Rally zakończy się w sobotę w Agadirze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski