Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spacerkiem po Krakowie

Włodzimierz Jurasz
Andrzej Kozioł „Na krakowskich ulicach”, Dobry Wybór 2017
Andrzej Kozioł „Na krakowskich ulicach”, Dobry Wybór 2017
Czytnik. Wygląd ulic krakowskich od stuleci znany/ W nazwach ich tylko wciąż zachodzą zmiany”. Tak pisał o krakowskich ulicach Witold Zechenter, zmarły w roku 1978 poeta i satyryk. A wierszyk ów, jakże zgodny z rzeczywistością, przytacza inny wielbiciel Krakowa i jego historii, Andrzej Kozioł, w swej najnowszej książce, której tytuł mówi o zawartości wszystko: „Na krakowskich ulicach”.

Faktycznie, zmienność nazw krakowskich ulic równa jest tylko oporowi krakusów przed używaniem nowości. „Na Zwierzyńcu nigdy nie nauczono się nowej nazwy biegnącej wzdłuż Błoń ulicy Focha. Focha to była Focha, żadnego tam Puszkina” - zwraca uwagę autor.

Sam, jako krakus napływowy, pamiętam swoje zagubienie, gdy któryś z kolegów skierował mnie do Teatru Kameralnego mieszczącego się przy ul. Starowiślnej (oficjalnie, w latach 70., ów teatr mieścił się przy Bohaterów Stalingradu). Szybko jednak i sam owych manier nabrałem; w roku bodajże 1981 zaśmiewałem się do rozpuku, gdy ktoś przekreślił nazwę ulicy Manifestu Lipcowego, dopisując „Piłsudskiego”, a ktoś jeszcze bardziej cwany (zapewne jakiś endek) przekreślił „Piłsudskiego”, zastępując ją nazwą „Wolska”…

„Na krakowskich ulicach” to, jak często u Andrzeja Kozioła bywa, książka pełna nostalgii. Tęsknoty za owym rajem utraconym (którym przecież Kraków nigdy nie był), za utraconą młodością, często młodością nie własną, a młodością jeszcze starszych, naszych przodków, idealizowaną, przeżywaną za pośrednictwem spisanych czyichś wspomnień, starych fotografii czy widokówek. Bo czyż można naprawdę tęsknić choćby za wszechobecnym na krakowskich ulicach błotem, któremu Kozioł poświęca jeden z rozdziałów? Skądinąd bardzo zabawny…

Oto w roku 1851 w „Czasie” ukazało się takie oto ogłoszenie: „W ulicy Franciszkańskiej zginęło w błocie dziecię lat 3, miesięcy 7 mające. Stroskany ojciec uprasza szanownego znalazcę o powrócenie dziecięcia, za co otrzyma sowitą nagrodę”. Na szczęście okazało się, że ów anons to tylko złośliwy żart (zapewne pod adresem władz miasta), sprokurowany przez Władysława Ludwika Anczyca, znanego naówczas autora sztuk teatralnych.

Ciekawe też, jak - gdyby nic się od tamtego czasu nie zmieniło - wyglądałaby dzisiejsza frekwencja w Starym Teatrze; ongiś do zajeżdżających przed teatr powozów musiano przystawiać deskę, po której wysztafirowane damy schodziły suchą stopą w progi przybytku Melpomeny. Jak za Marią Estreicherówną wspomina Andrzej Kozioł, gdy w teatrze w roku 1856 urządzono wielki bal, „wielki postęp stanowiło, że błotnistą i ciemną zwykle ulicę wysypano piaskiem i oświetlono kagańcami”.

Oczywiście owo błoto to niejedyny bohater tej książki. Autor pisze o ulicznym handlu, tramwajach jeżdżących po Rynku, spotykanych wszędzie dziwakach, trasach dawnych spacerów… Właśnie, spacery… Po lekturze tej książki z pewnością nabiorą dla jej czytelników atrakcyjności.

Andrzej Kozioł „Na krakowskich ulicach”, Dobry Wybór 2017

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski