Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadek na czterech łapach

Barbara Matoga
Opiekun zwierzęcia ma pewne możliwości prawnego zabezpieczenia przyszłości osieroconego pupila
Opiekun zwierzęcia ma pewne możliwości prawnego zabezpieczenia przyszłości osieroconego pupila fot. 123RF
Porady. Spadkobiercy chętnie przejmują po zmarłym majątek, w tym mieszkanie, w którym osierocone zwierzaki są często niechcianym i niepotrzebnym dodatkiem. Odziedziczone meble można wyrzucić na śmietnik, a psa lub kota - pozbyć się w podobny sposób...

Nika, którą wyrzucił spadkobierca jej pani, czekała na nią całymi tygodniami na wycieraczce mieszkania. Wreszcie sąsiedzi odwieźli kotkę do schroniska. Po trzech dniach znów zobaczyli ją na wycieraczce - uciekła z azylu, przeszła 15 kilometrów i - wycieńczona z głodu - położyła się pod drzwiami nie swojego już domu...

„Umrzeć - tego nie robi się kotu” - napisała kiedyś Wisława Szymborska. Ale ludzie umierają i robią „to” swoim kotom, psom, chomikom. Bo choć zwierzęta żyją krócej niż ludzie, choć to najczęściej my przeżywamy smutek po śmierci ukochanego pupila, często zdarza się, że człowiek odchodzi na zawsze, a w pustym mieszkaniu zostają osierocone zwierzaki.

Ich los zależy od spadkobierców, którzy - niestety - nazbyt często „ żywą” część spuścizny traktują jako problem do szybkiego rozwiązania. A tym rozwiązaniem bywa pozbycie się zwierzęcia; wyrzucenie go na ulicę lub oddanie do schroniska. Bo choć, zgodnie z ustawą. „zwierzę nie jest rzeczą”, to jednak prawo cywilne traktuje je jako przedmiot - czyli jako rzecz, która wchodzi w skład masy spadkowej. Tak więc odziedziczone meble można wyrzucić na śmietnik, a psa lub kota - pozbyć się w podobny sposób.

Internet pełen jest ogłoszeń, zaczynających się od słów: „Pani zmarła, a kot został oddany do schroniska”. Bo spadkobiercy chętnie przejmują majątek, w tym mieszkanie, w którym niedawni pupile są niechcianym i niepotrzebnym dodatkiem. Nie znające innego niż domowe życie, wyrzucone pod blok, giną z głodu lub rozszarpane przez psy, albo pod kołami samochodów. Zawiezione do schroniska zaszywają się w najciemniejszym kącie, odmawiają jedzenia, wreszcie znikają całkiem - z chorób wywołanych tęsknotą. Takie „niewidoczne” koty nie mają praktycznie szans na adopcję, bo kto zdecyduje się na przygarnięcie zwierzaka, który nie podchodzi do odwiedzających, nie prosi ich o głaskanie, tylko leży nieruchomo, a oczach ma przerażenie i bezgraniczny smutek...

Z doświadczeń personelu schronisk wynika, że pobytu w tych miejscach nie przeżywa od 40 do 60 proc. oddawanych kotów. Także psy, które - teoretycznie - lepiej znoszą pobyt w azylu, tracą chęć do życia, zaczynają chorować i w końcu idą w ślady swoich zmarłych opiekunów.

Wielu właścicielom zwierząt spędza sen z powiek obawa o los pupili, którzy zostaną sami po ich śmierci. Polskie prawo nie przewiduje bowiem możliwości pozostawienia majątku zwierzętom. W lepszej sytuacji są obywatele USA; w mediach pojawiają się czasem informacje o milionach dolarów, zapisanych ukochanym kotom lub psom. O ich dobro dbają wykonawcy testamentu - przeważnie prawnicy - którzy we własnym, dobrze pojętym interesie (otrzymują bowiem za to sowitą zapłatę) - robią wszystko, by spadkobiercy na czterech łapach przeżyli w dobrym zdrowiu jak najwięcej czasu.

Polski opiekun zwierzęcia ma jednak pewne, choć mało znane możliwości prawnego zabezpieczenia przyszłości osieroconych przez siebie pupili. Jednym ze sposobów może być umieszczenie w testamencie tzw. polecenia, w którym zobowiązuje spadkobiercę do opieki nad pozostawionym psem lub kotem. Niestety, tego typu zapis ma wyłącznie znaczenie moralne i za jego niespełnienie nie grożą żadne sankcje, bo spadkobiercy powołani w testamencie nie mogą być obciążani żadnymi warunkami.

Kodeks cywilny przewiduje jednak inną możliwość, której skuteczność wydaje się znacznie lepsza. Jest to uregulowany w art. 968-981 Kodeksu cywilnego zapis zwykły, czyli takie rozrządzenie testamentowe, w którym spadkodawca może zobowiązać spadkobiercę ustawowego lub testamentowego do spełnienia określonego świadczenia majątkowego na rzecz oznaczonej osoby.

Zatem, dokonując zapisu w celu zabezpieczenia losu zwierzaka, jego właściciel, czyli spadkodawca, przekazuje określoną sumę pieniędzy lub cenny przedmiot wyznaczonej osobie pod warunkiem zapewnienia przez nią opieki nad pupilem. Taka, wymieniona w testamencie osoba ma obowiązek wypełnić warunek, od którego jest uzależnione wypłacenie pieniędzy lub przekazanie przedmiotu.

Jeśli istnieje podejrzenie, że źle opiekuje się zwierzęciem lub wręcz się go pozbyła, o zwrot korzyści wynikających z zapisu mogą wystąpić spadkobiercy, wykonawca testamentu, a nawet schronisko, do którego zwierzak trafił. Dlatego zwierzolubni prawnicy radzą, by wraz z powyższym zapisem wyznaczyć w testamencie jego wykonawcę, czyli osobę, do której mamy zaufanie i która będzie kontrolować dalsze losy naszych osieroconych pupili. Pamiętać też należy, że w ramach takiego zapisu nie można przekazać nieruchomości, czyli domu, mieszkania lub działki.

Oczywiście osoba, której chcemy przekazać zwierzaki, może odmówić przyjęcia zapisu i wtedy wykonawca testamentu jest bezradny. Dlatego konieczne jest wcześniejsze uzgodnienie z wybraną osobą, czy zgadza się na nasze warunki jeszcze przed sporządzeniem zapisu. Zapisobiorcą może też być organizacja, na przykład fundacja, która podejmie się opieki nad psem lub kotem.

Nie każdy opiekun zwierzęcia ma jednak majątek, którym może po śmierci dysponować. Wtedy pozostaje mu tylko liczyć na dobrą wolę i serce bliższej lub dalszej rodziny. A jeśli ktoś jest osobą niezamożną i samotną, los jego zwierząt wydaje się przesądzony - jeśli nie zajmą się nimi obcy, dobrzy ludzie.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski