Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadek po Tusku

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Kryzys, jaki wstrząsa dziś górnictwem jest pierwszym tak spektakularnym efektem stylu rządzenia, jaki w 2007 roku przyjął Donald Tusk. Od początku było jasne, że głoszona przez Tuska doktryna, zakazująca podejmowania wszelkich skomplikowanych politycznie, bądź ryzykownych reform, musi w końcu doprowadzić do gwałtownego spiętrzenia kryzysów.

W słynnej mowie sejmowej na temat „zielonej wyspy” w sierpniu 2010 roku ówczesny premier piętnował żądających reform „pseudoekspertów”, deklarując „przyjęcie drogi bezpiecznej, zdroworozsądkowej, a nie drogi ideologów, eksperymentatorów, radykałów, wariatów”. Owi „radykałowie i wariaci” mówili wtedy m. in., że mimo rosnącej w tamtym czasie koniunktury na węgiel i wzrostu cen tego surowca, stan taki nie będzie trwać wiecznie, a polskie kopalnie trzeba będzie uczynić konkurencyjnymi. I że takie operacje najlepiej przeprowadzać właśnie wtedy, kiedy sprawy idą dobrze, a nie dopiero wówczas, gdy kopalnie staną znowu na krawędzi upadku.

Do tych „wariatów” należeli w tamtym czasie np. Stanisław Gomułka, którego Tusk za żądanie reform usunął z ministerstwa finansów, Paweł Śpiewak, który z tego samego powodu przestał być posłem PO, Jadwiga Staniszkis, przestrzegająca przed złym stylem rządzenia, czy Krzysztof Rybiński, pisujący alarmistyczne artykuły na temat przyszłości. Ich wszystkich Tusk pouczał paternalistycznie, iż: „dobre reformy muszą dawać ludziom satysfakcję z życia tu i teraz, a nie satysfakcję doktrynerom, albo wyłącznie przyszłym generacjom”.

I zamiast negocjować wtedy ze związkowcami plan naprawy górnictwa, wolał ich zapewnić, że kto jak kto, ale on nie dopuści do zamykania kopalń. I dlatego – mimo ideologicznej niechęci do premiera rodem z Kongresu Liberalno-Demokratycznego, związkowcy z górnictwa nigdy przeciwko jego władzy na serio nie wystąpili. Jego rządowi grożono strajkiem generalnym i paraliżem kraju, ale kończyło się na symbolicznym paleniu opon w Alejach Ujazdowskich. Dziś, gdy rząd Ewy Kopacz chce zamknąć kilka najbardziej nierentownych kopalń, związkowcy nie bez racji jadą do Tuska do Brukseli, żądając, aby spowodował dotrzymanie tamtych obietnic.

Prawdziwym politycznym aktem oskarżenia wobec byłego premiera jest… tabela rynkowych cen węgla na świecie w latach 2007-2015. Gdy Tusk obejmował władzę jesienią 2007 cena wynosiła 60$ za tonę, ale krótko potem – w roku 2009 wystrzeliła w górę trzykrotnie (!) do 180$ za tonę.

Gdyby wtedy rząd miał w ręku gotowy plan naprawczy górnictwa, przy takiej koniunkturze na węgiel można było na Śląsku zdziałać cuda: unowocześnić kopalnie, zwiększyć w nich bezpieczeństwo pracy, zmniejszyć zatrudnienie, wprowadzić do górnictwa prywatny kapitał, który aż się palił do takich inwestycji. Potem ta wygórowana cena węgla co prawda nieco spadła, ale w latach 2011-12 ustabilizowała się na poziomie i tak bardzo dobrym: około 120 $ za tonę. Dziś, na skutek światowej recesji i niskich cen ropy naftowej, węgiel jest znowu surowcem niechcianym, a jego cena wróciła do 60 $ za tonę i będzie pewnie nadal spadać. Nowy doradca pani premier Janusz Lewandowski półgębkiem przyznaje, iż: „był moment 2011-12, kiedy można było ratować górnictwo, ale dobra sytuacja uśpiła czujność”.

W ustach Lewandowskiego, jednego z najbliższych kolegów i podwładnych Tuska, słowa te i tak brzmią jak oskarżenie. Ale Lewandowski myli się w swojej diagnozie. To nie była wcale „uśpiona czujność”, ale poczynione z premedytacją zaniechanie na szkodę kraju. Tusk nie zaniechał przecież reform dlatego, że przez siedem lat rządzenia spał. Ale dlatego, iż całkiem świadomie doszedł do wniosku, iż jego inercyjna bierność będzie najprostszym, niemal genialnym sposobem na długie lata utrzymywania się przy władzy. I się nie mylił…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski