Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spektakl niespodzianek

Wacław Krupiński
Premiera spektaklu odbyła się wczoraj w Operze Krakowskiej
Premiera spektaklu odbyła się wczoraj w Operze Krakowskiej FOT. MATERIAŁY PRASOWE
Opera. Wczoraj w Operze Krakowskiej wystawiona została po raz pierwszy w Polsce opera Siergieja Prokofiewa „Miłość do trzech pomarańczy”. W obsadzie są znakomici śpiewacy.

– Realizujemy dzieło, które jest trudne, bo zostało napisane jako swego rodzaju eksperyment. Dla mnie jako reżysera największym wyzwaniem było znalezienie kontekstu – wspólnego mianownika, który połączyłby wiele wątków poruszanych w „Miłości do trzech pomarańczy”. Stąd pomysł na osadzenie akcji w domu pomocy społecznej, czyli w domu starców. To opera pełna niespodzianek – mówi Michał Znaniecki, reżyser i autor kostiumów.

Jak dodaje, nawiązuje w inscenizacji do epoki stalinizmu, której ofiarą był Prokofiew. Zmarł, przypomnijmy, w tym samym dniu co Stalin.

Oto w domu starców psuje się telewizor i lekarze postanawiają zainscenizować bajkę „Miłość do trzech pomarańczy”. I tak opowieść na podstawie bajki Carlo Gozziego, po którą sięgnął kompozytor, staje się pełną metafor satyrą polityczną. Ale też nie brak w spektaklu akcentów autoironii skierowanej w stronę opery jako gatunku.

Dzieło Prokofiewa, o czym mówił przed spektaklem Tomasz Tokarczyk, dyrygent i kierownik muzyczny Opery, fascynowało go od dawna. Stąd z wielką radością przyjął fakt, że właśnie w Krakowie zostanie ono wystawione po raz pierwszy w Polsce. Jak dodał dyrektor Opery Bogusław Nowak, krakowska inscenizacja już wzbudziła duże zainteresowanie i będzie prezentowana gościnnie na innych scenach kraju.

W spektaklu wielką rolę odgrywa chór, który, mając i zadania aktorskie, pojawia się również wśród publiczności. – Kompozytor postawił przed nami bardzo trudne zadania – ocenia Zygmunt Magiera, odpowiedzialny za przygotowanie powiększonego na potrzeby spektaklu chóru.

– Jestem szczęśliwy, że mogę wystąpić na krakowskiej scenie – mówi wcielający się w postać Celia Wojtek Śmiłek, bas śpiewający obecnie głównie na scenach Francji.

– Chwała realizatorom, że ten cudowny, fantastyczny utwór w końcu trafia na polską scenę. To wspaniała intelektualna rozrywka dla melomanów.To tygiel wielu stylów muzycznych, odwołujący się do Musorgskiego, Borodina, do muzyki amerykańskiej, w tym jazzu – dodaje Wojtek Gierlach (Król Treflowy), znany z wielu scen europejskich.

Spektakl w scenografii Luigi Scoglio, z choreografią Katarzyny Aleksander-Kmieć grany jest w wersji oryginalnej, z tłumaczeniem.

Kolejne spektakle: 26, 29, 30 kwietnia oraz 4 lipca.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski