Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spojrzenie w głąb siebie

Redakcja
KaCeZet jest już gotowy na zimową trasę koncertową FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
KaCeZet jest już gotowy na zimową trasę koncertową FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
- Dwa lata temu zaistnieliście na polskiej scenie muzycznej z debiutanckim albumem. Nie rozczarowało Was to, co się wydarzyło potem?

KaCeZet jest już gotowy na zimową trasę koncertową FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU

Rozmowa z KACEZETEM, wokalistą zespołu KaCeZet & Fundamenty o jego nowej płycie "Dziennik kapitana, część I"

- Dostrzegamy, że muzyczna branża nie należy do najłatwiejszych na świecie. Trzeba włożyć bardzo dużo wysiłku, żeby się sensownie wypromować. Ja staram się być jednak nadal przede wszystkim muzykiem. Dlatego, mimo mniejszych lub większych niepowodzeń, oceniam siebie według artystycznej wartości tego, co robię, a nie według popularności czy tego, ile zarobiłem pieniędzy.

- Czyli zespół to dla Ciebie bardziej pasja niż praca?

- Nie: to jak najbardziej praca, bo utrzymuję się tylko z muzyki. Czasem jest to łatwiejsze, czasem trudniejsze. Ale jeśli człowiek chce się rozwijać, trzeba się temu poświęcić w pełni, czasem nawet kosztem wygodniejszego życia.

- Po wydaniu debiutu zintensyfikowaliście życie koncertowe. To ważne doświadczenie?

- Gramy już od wielu lat. Ten płytowy debiut jest właściwie tylko umowny. Koncerty i praca w studiu to istota mojej pracy. Jeżeli ludzie przychodzą na występy i znają teksty piosenek, to jest cudownie i nic się więcej nie liczy.

- Nie przeszkadza Ci, że nowy album zespołu będzie za chwilę można nielegalnie ściągnąć z internetu i nic na tym nie zarobicie?

- Coraz bardziej zaczyna mnie dziwić takie zjawisko. Przecież teraz funkcjonują legalne platformy do odsłuchu muzyki w internecie. Czasem jest to za darmo, czasem za niewielką opłatą. To układ, z którego wszyscy powinni być zadowoleni. Dlaczego więc nie powstrzymuje to ludzi przed wrzucaniem do sieci nielegalnie całych płyt? Zupełnie tego nie rozumiem.

- Macie specyficzny skład: Jacek i Beniamin to ojciec i syn...

- ... jest jeszcze brat cioteczny Beniamina, czyli Alfred. Jeśli chodzi o więzy krwi, to mamy taką trójkę w zespole.

- No właśnie: nie baliście się, że konflikt pokoleń rozsadzi skład?

- Nie. Nam łatwiej jest funkcjonować w takim rodzinnym klimacie niż w profesjonalny sposób. Nie zarabiamy przecież aż tak wielkich pieniędzy. Każdy muzyk w zespole działa w nim z własnej i nieprzymuszonej woli, z czystej chęci tworzenia muzyki. Dlatego jest ona dla nas wszystkich największą wartością. Trzymamy się blisko, szanujemy się i lubimy.

- Jednak to Ty jesteś jednoznacznym liderem.

- Bo piszę muzykę i teksty. Ale tworzenie repertuaru nie kończy się na mnie. Ten materiał trzeba przecież zagrać, dobrać do niego środki wyrazu, a potem zarejestrować. Za to odpowiadają pozostali muzycy w zespole. Każdy z jego członków wnosi coś własnego do naszej twórczości.

- Skąd u Was upodobanie do mieszania reggae, funku, hip-hopu i popu?

- To wynika z chęci eksploracji różnych gatunków. Każdy z nas nagrał się już w swoim życiu muzyki reggae. Teraz chcemy się więc spróbować na innych terytoriach dźwiękowych.

- Zaprosiliście do udziału w nagraniach trzech znanych gości: Bednarka, Pezeta i Pablopavo.

- Nie musieliśmy nikogo stawiać pod ścianą. Każdy z nich chciał to zrobić. Z Kamilem poznaliśmy się na festiwalu reggae w Ostródzie. Pezeta zaproponował nam jego producent, który jest moim bliskim sąsiadem i przyjacielem. Pablo znam od wielu lat, tylko czekałem na odpowiednie miejsce na jego wokal.
- Od razu wiedziałeś, w której piosence, kto ma zaśpiewać?

- Nie. Najpierw powstały konkretne utwory. Dopiero potem dopasowaliśmy każdego z gości do konkretnego nagrania.

- Czym różni się nowa płyta od debiutu?

- Zestaw instrumentów jest nieco rozbudowany. Pojawiają się dźwięki klawiszy. Mniej tutaj akustycznych brzmień. Warstwa bębnów została za to bardziej rozbudowana. Jest tu trochę więcej klimatu bluesowego, jazzowych i funkowych wstawek. Tekstowo też się różni. Obie płyty opowiadają o trudach i przeciwnościach, jakie napotykam na swej życiowej drodze. Z tym, że pierwsza opisuje świat zewnętrzny, a ta nowa - raczej wewnętrzny. To takie spojrzenie w głąb siebie.

- Ruszacie w Polskę?

- Tak: zagramy materiał z nowej płyty wzbogacony o starsze piosenki w trochę zmienionych aranżacjach. Mamy nowego muzyka, który gra na klawiszach, więc nie przeprosimy go ze sceny i pozwolimy mu z nami zagrać.

Rozmawiał PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski