Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sponsor tego nie widział

zab
No i stało się. Koszarawa Żywiec, po wygranej w Rudzie Śląskiej 2-1 (1-0) z miejscowym Grunwaldem, została liderem IV ligi bielskiej. Sprzymierzeńcem podopiecznych Krzysztofa Zagórskiego była Polonia Marklowice, która 3-2 pokonała Energetyka ROW Rybnik.

Koszarawa Żywiec po wygranej w Rudzie Śląskiej została liderem IV ligi bielskiej

   Wiele klubów ucieka się do zmiany trenerów w trakcie rozgrywek. Nie inaczej było i w Koszarawie, kiedy po remisie 1-1 na własnym boisku z Unią Racibórz posadę stracił Marek Piotrowicz. Zastąpił go Krzysztof Zagórski, pod wodzą którego Koszarawa zanotowała pięć zwycięstw z rzędu. - W czterech pierwszych wyszliśmy w tyłach na zero - zwraca uwagę Maciej Żak, obrońca Koszarawy.
   Początek zwycięskiej serii żywczan zbiegł się z przylotem z Bostonu Antoniego Kruczyńskiego, strategicznego sponsora Koszarawy. Jego obecność zawsze przynosiła drużynie szczęście. Nie inaczej było i tym razem. Jednak przed potyczką w Rudzie Śląskiej wrócił do Stanów. Nie miał okazji cieszyć się z zespołem z zajęcia fotela lidera. - Na świętowanie przyjdzie czas po sezonie. Oby tylko była okazja - mówi Czesław Gara, kierownik drużyny Koszarawy.
   Pierwszą połowę na Grunwaldzie żywczanie zagrali bardzo dobrze. - Chłopcy realizowali założenia trenera. Wykorzystali fakt, że murawa była śliska, dlatego strzał Bartka Sochy, po którym objęliśmy prowadzenie, był plasowany - podkreśla Czesław Gara, który jednak ubolewał, że po zmianie stron jego zespół oddał inicjatywę gospodarzom. - Nie rozumiem decyzji arbitra, który w 74 minucie nie uznał nam gola, kiedy po strzale Kamionki i rykoszecie od jednego z obrońców odgwizdano spalonego. Kiedy jednak zdobyliśmy drugą bramkę, do chłopców dotarła wiadomość o porażce urzędującego lidera z Rybnika. Zajęcie jego miejsca do tego stopnia ich rozkojarzyło, że dali sobie strzelić gola w doliczonym czasie. Na więcej jednak rywalom nie pozwoliliśmy - zastanawia się Czesław Gara.
   Z kolei mocno zasępioną minę po porażce miał prezes Grunwaldu Teodor Wawowczny. Nie mógł się on pogodzić z decyzją arbitra o ukaraniu Sobiecha żółtą kartką za próbę wymuszenia karnego. Jego zdaniem, był on ewidentny. Zapowiedział, że ta sprawa stanie na wokandzie najbliższego posiedzenia Wydziału Gier i Dyscypliny ŚOZPN.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski