Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o fregaty z Australii to spór o strategię morską Polski. A raczej o jej brak

Dorota Kowalska
Fregaty "Adelaide"
Fregaty "Adelaide" U.S. Navy photo/Domena publiczna
Polska Marynarka Wojenna to stare albo bardzo stare okręty. Wygląda jednak na to, że nie ma uzgodnionego planu, jak ją modernizować.

Sytuacja wygląda dość dziwacznie. Bo oto prezydent Andrzej Duda, w towarzystwie przedstawicieli MON, na czele z ministrem Mariuszem Błaszczakiem pojechał do Australii. Spekulowano, że rezultatem podróży będzie przywiezienie podpisanego listu intencyjnego w sprawie zakupu dwóch używanych fregat Adelaide, które australijska marynarka wycofuje ze służby. Dokładnie takie są już na stanie naszej marynarki, to ORP Kościuszko i ORP Pułaski, które przypłynęły do nas ze Stanów Zjednoczonych.

Tymczasem w piątkowym wydaniu „Polski The Times” Piotr Zaremba napisał, że premier Mateusz Morawiecki w ostatniej chwili zablokował zakup australijskich fregat, chociaż negocjacje w tej sprawie trwały od ubiegłego roku. Przeważył jednak opór ze strony polskich stoczni, a także części ministrów rządu. Artykuł ukazał się w piątek, gdy prezydent Andrzej Duda i szef resortu obrony, Mariusz Błaszczak, byli już w drodze do Australii.

Zrobiło się małe zamieszanie, dziennikarze zaczęli zadawać pytania. W rozmowie z serwisem wPolityce.pl Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej, stwierdził, że Mariusz Błaszczak, czyli jego szef, nie wypowiadał się dotychczas w temacie zakupu okrętów dla Marynarki Wojennej od Australii.

- Tymczasem wiele takich rzeczy pojawiło się w przestrzeni publicznej sugerujących, że to MON jest inicjatorem tego przedsięwzięcia. Absolutnie chciałem to zdementować - oświadczył. - Jeżeli okazałoby się, że Australijczycy chcieliby przekazać nam te dwa okręty za symbolicznego dolara czy złotówkę, to pewnie będziemy tym zainteresowani. Ale to już są kwestie biznesowe, które będą się działy w najbliższym czasie - tłumaczył.

Temat Marynarki Wojennej to jeden z najbardziej palących w Ministerstwie Obrony Narodowej, ale też okręty wchodzące w jej skład to w większości przestarzałe jednostki, które w niedalekiej przyszłości będą wymagać kosztownych modernizacji. Wystarczy wspomnieć, że jedyna polska korweta ORP Kaszub ma ponad 30 lat. Mewa i Czajka, mimo przeprowadzonej kompleksowej modernizacji i przystosowania ich do służby w roli niszczycieli min, to dziś prawie 50-letnie jednostki. Okręty Ratownicze ORP Piast i ORP Lech przekroczyły czterdziestkę.

Niemal każda ekipa rządząca zapowiadała modernizację i rozwój morskich sił zbrojnych, ale na zapowiedziach się kończyło.

Pytanie tylko, czy fregaty są nam pilnie potrzebne?

Jak wyjaśnia kmdr rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu defence24.pl. w rozmowie z Jarosławem Zalesińskim, nie ma żadnego oficjalnego dokumentu, który by o tym mówił. Przed ponad rokiem przy Biurze Bezpieczeństwa Narodowego stworzono „Strategiczną koncepcję bezpieczeństwa morskiego”. Dokument miał być tylko podstawą do dyskusji i opracowania docelowej „Strategii morskiej RP”. Ale że BBN nie było w stanie samodzielnie opracować lub doprowadzić do opracowania takiej strategii, przyjęło ten dokument jako strategiczny. I od tego momentu zaczął się problem fregat.

- Kiedy tworzono plany modernizacji technicznej sił zbrojnych, dowództwo MW zdawało sobie sprawę, że Polska nie jest w stanie wybudować fregat i je utrzymać. Wówczas przyjęto, że optymalnymi ze względu na potrzeby Marynarki Wojennej okrętami będą korwety. Tak to było planowane. Pytanie, czy powinniśmy kupować okręty z drugiej ręki, czy budować nowe: w polskich stoczniach i spełniających polskie wymagania - tłumaczy kmdr rez. Maksymilian Dura. I dodaje, że niestety MON tak realizuje obecnie programy zbrojeniowe, że polski przemysł nic z tego nie ma. Taki sam będzie efekt zakupu fregat Adelaide. Trzeba je będzie wyremontować, bo Australijczycy zmodernizowali je dziesięć lat temu i dalej w nie nie inwestowali, mając zamiar je zezłomo-wać. Do remontu trzeba jeszcze doliczyć koszt dopłynięcia tych fregat na Bałtyk i zakup uzbrojenia oraz śmigłowców. Wszystko to razem może kosztować nawet ponad 2 mld zł. Tymczasem, jak zauważa kmdr rez. Maksymilian Dura, grupa Damen buduje obecnie dla Malezji pełnomorskie okręty patrolowe, takie nasze Czaple, za około 55 mln dolarów sztuka. Czyli za kupienie starych fregat typu Adelaide zapłacimy trzykrotnie więcej, niż za zbudowanie trzech patrolowców w polskich stoczniach w ramach programu Czapla.
- Poza tym, w walce adelajdy nie przeżyją nawet jednego dnia. To jest właśnie w tym wszystkim najgorsze. Największym zagrożeniem dla tego typu okrętów na Bałtyku są rakiety przeciwokrętowe. Rakiety Uran, będące np. na wyposażeniu baterii rakiet nadbrzeżnych w obwodzie kaliningradzkim, lecą na wysokości 3 m, a ponaddźwiękowe Oniksy - 10 m. Adelajdy wobec jednoczesnego ataku kilku takich pocisków z różnych kierunków byłyby bezradne. Te okręty są przydatne na Pacyfiku, ale nie nadają się na Bałtyk - tłumaczy kmdr rez. Maksymilian Dura.

Ostrożny co do planów zakupu australijskich fregat jest też gen. Waldemar Skrzypczak.

- To zahamuje proces budowy bojowych okrętów typu Miecznik i Czapla, i politycy mają tego świadomość. Wydanie 2 mld zł na stare okręty oznacza, że ta kwota nie pójdzie w nowe polskie okręty. To może być śmierć dla polskiego przemysłu stoczniowego i okołostoczniowego, jak firm tworzących systemy nawigacji czy łączności. Gdyby obecna władza kupiła adelajdy i uruchomiła programy Miecznik i Czapla, to marynarze tej władzy powinni budować pomniki. Ale jeśli to się skończy tylko na adelajdach, to politycy PiS pogrzebią polski przemysł stoczniowy - mówił gen. Waldemar Skrzypczak, polski wojskowy, w rozmowie z Dziennik.pl

Komandor rezerwy profesor Andrzej Makowski z Akademii Marynarki Wojennej twierdzi z kolei w rozmowie z Radiem Gdańsk, że nie można porównywać korwet, które moglibyśmy wybudować w Polsce, do większych i mających rozbudowane możliwości fregat, które kupimy.

- Z mojego doświadczenia morskiego wynika także, że korwety nie sprawdzają się w stałych NATO-wskich zespołach, w których dominują okręty większe, takie jak fregaty. A zawsze trzeba mieć na uwadze kwestie naszej przynależności do NATO i możliwości prawidłowego wypełniania zadań - mówi kmdr rez. prof. Makowski.

Zdaniem byłego wojskowego, obecnie naukowca z AMW, zakup fregat rakietowych od Australii jest dobrą decyzją.

- To dobra decyzja, z zastrzeżeniem, że równolegle należy uruchomić program budowy w Polsce nowych okrętów. Dzięki temu adelajdy stanowiłyby rozwiązanie pomostowe. Do czasu budowy nowych jednostek Marynarka Wojenna mogłaby wykonywać swoje zadania - tłumaczy prof. Makowski w rozmowie z Radiem Gdańsk.

Zdania, jak widać są podzielone, ale poza wszystkim - sytuacja wygląda dość dziwacznie, bo wygląda na to, że prezydent w samolocie dowiedział się o decyzji polskiego premiera, kluczowej w kontekście składanej wizyty. Decyzji szefa rządu bronił jednak w programie „Wybory w TOKu” Karol Karski z PiS.

- W tej kwestii nie należy czynić nadmiernych problemów. Po prostu okazuje się, że jest zbyt wcześnie, aby podjąć taką decyzję. Pan prezydent planował wyjazd do Australii, jest to związane z utrzymywaniem naszych kontaktów politycznych. Wyjazd poświęcony jest też spotkaniom z Polonią - skomentował europoseł PiS.

Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej stwierdził krótko: sytuacja wygląda bardzo niepoważnie.

- Jak donoszą media, o zablokowaniu umowy prezydent Duda dowiedział się w samolocie. Ta sytuacja jest kompromitująca i narusza wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Nie po raz pierwszy zresztą - stwierdził Mieszkowski.

Wtórował mu senator Marek Borowski.
- W obliczu tej kompromitacji nie ma sensu twierdzić, że nic takiego się nie stało. To świadczy o tym, że czegoś nie uzgodniono wewnątrz - ocenił, ripostując Karola Karskiego.

Rzeczywiście, wygląda na to, że „czegoś nie uzgodniono wewnątrz”. My do takich sytuacji jesteśmy chyba przy-zwyczajeni, gorzej z Australijczykami.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spór o fregaty z Australii to spór o strategię morską Polski. A raczej o jej brak - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski