Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o granice i niemałe pieniądze z Fiatem w tle

PLIN
Tuż za oświęcimską miedzą toczy się głośny spór, którego stronami są Bieruń i Tychy. Bieruń po raz kolejny stara się o zmianę granicy z Tychami. W obu miastach trwają w tej sprawie konsultacje społeczne. Mieszkańcy wypełniają ankiety, a samorządowcy "prężą muskuły" i przedstawiają swoje racje.

KONTROWERSJE. Bieruń chce zmiany granic z Tychami

Cała ta batalia toczy się aktualnie o ok. 120 hektarów terenu, na którym znajduje się m.in. część zakładu Fiata. W Tychach o rewizji granic nie chcą słyszeć. Powtarzają: - Fiat jest w Tychach!

W Bieruniu z kolei tłumaczą, że to nie tyle chodzi o Fiata, co o zasady i narzędzia umożliwiające racjonalne zarządzanie gminą.

Do zrozumienia problemu konieczny jest krótki rys historyczny. W 1972 roku 320 bieruńskich hektarów zostało włączonych do Tychów. Zaś w 1975 roku Bieruń (i kilka innych miejscowości) wcielono do Tychów. W 1991 roku Bieruń odzyskał administracyjną samodzielność, jednak tereny, na których stanęła m.in. fabryka samochodów, pozostały po stronie tyskiej.

Czego domagają się obecnie władze Bierunia? Postulatów jest kilka: włączenie do Bierunia ok. kilometrowego pasa ul. Oświęcimskiej, sięgającej rynku miasta, należącej jednak do Tychów, przekazania wielorodzinnego budynku (stojącego za ogrodzeniem Fiata) oraz Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, a także oddania terenów, jak mówią w Bieruniu, "byłego zaplecza poinwestycyjnego" fabryki samochodów. Bierunianie uważają też, że w granicach gminy powinna znaleźć się część zakładu Fiata.

Po tyskiej stronie te żądania wywołują nieskrywaną irytację. "Są granice... lecz władze Bierunia wciąż zdają się ich nie dostrzegać. Już po raz trzeci, w ciągu ostatnich 4 lat występują o zmianę granic z Tychami. Podobnie, jak w przypadku poprzednich prób, chodzi o odebranie naszemu miastu części terenów, na których położona jest fabryka Fiat Auto Poland i tym samym przejęcie podatku od nieruchomości, który należny jest Tychom. A to kwota niebagatelna, bo w 2009 roku, wyniosła kilkanaście milionów złotych" - wyjaśnia w odezwie do tyszan prezydent tego miasta Andrzej Dziuba.

Informuje też, że poprzednie wnioski Bierunia o zmianę granic zostały negatywnie zaopiniowane przez wojewodę śląskiego i MSWiA i odrzucone przez Radę Ministrów. "Powiedzmy więc wszyscy jasno i otwarcie: są granice rozsądku i przyzwoitości, których nie należy przekraczać i są granice Tychów, których nie można zmieniać" - podkreśla prezydent Dziuba.

W 20-tysięcznym Bieruniu szacują, że po spełnieniu granicznych postulatów gmina zyskałaby ok. 5 mln zł rocznie. Sekretarz tej gminy Jerzy Stok przekonuje, że dla 130-tysięcznych Tychów byłaby to strata nieznaczna, za to dla bieruńskiego budżetu zastrzyk pokaźny.

- W Bieruniu mówią o historycznych granicach. Jak daleko mamy się cofać w czasie? A może włączmy całą okolicę do Pszczyny, bo przecież mieliśmy kiedyś Księstwo Pszczyńskie - kpią tyscy samorządowcy.

Wkrótce zakończą się konsultacje społeczne. W marcu rady obu miast przegłosują stosowne uchwały, które wraz z całą dokumentacją powędrują do wojewody. Zaś decyzję, co jest czyje, podejmie rząd. Po raz kolejny. Bo jak widać przepisy dotyczące zmiany granic nie są doskonałe, co zresztą zgodnie przyznają samorządowcy po obu stronach barykady. Co w tym przypadku oznacza też, jak mówią w Tychach, że sprawa ta może się toczyć na zasadzie "wkoło Macieju".

(PLIN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski