Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o nieudany staw

Barbara Ciryt
Teren rekreacyjny jest gotowy od dawna, ale nie spełnia oczekiwań
Teren rekreacyjny jest gotowy od dawna, ale nie spełnia oczekiwań FOT. BARBARA CIRYT
Modlnica. Mieszkańcy myśleli, że będzie kąpielisko. Jednak w gminie Wielka Wieś został rozstrzygnięty przetarg na wodny szczelny, zbiornik retencyjny ze ścieżkami rowerowymi dookoła, placem zabaw i ławkami do odpoczynku.

Okazało się, że zakres prac wycenionych na 525 tys. zł musi się zmienić, bo wykonawca – spółka Dom Project – wskazała, że zostały zaplanowana na bagnach.

Minął rok od rozstrzygnięcia przetargu i trwa spór gminy z wykonawcą, który za część faktur nie otrzymał zapłaty, bo wójt Wielkiej Wsi Tadeusz Wójtowicz nie zgadza się z ich wysokością. Część uregulował z odsetkami ze względu na zwłokę.

Agnieszka Jasińska-Malec, architektka wynajęta przez gminę zaprojektowała teren rekreacyjny w Modlnicy, a Robert Kupski – prezes spółki wykonującej zadanie – przekonuje, że projekt i opis geologiczny odbiega od tego, co zastał na miejscu.

– Zorientowałem się, że gmina chce budować ścieżki na bagnie. Był moment, że chciałem odstąpić od zadania – mówi Kup­ski. Powołał biegłego sądowego, który stwierdził, że przez zbyt mokre podłoże nie da się wykonać zaplanowanych robót.

Dokumenty, które przedstawiła gmina wskazywały, że na tym terenie do trzech metrów pod powierzchnią nie ma wód.

– Zrobiliśmy odwiert i okazało się, że woda jest na głębokości 20 cm. Nie dało się wjechać maszynami, tylko taczkami. To wygenerowało ogrom pracy – mówi wykonawca. Okazało się też, że pod planowany szczelny zbiornik nieustannie napływa woda.

Wójt twierdzi, że roboty zmieniono i ograniczono. – Dostałem zastępczy projekt. Informowałem o zmianie technologii i o tym, że bagnisty teren może wygenerować koszty – zaznacza Kupski. Proponował zamianę zbiornika szczelnego na zwykły staw. Nie dostał zgody.

– Musieliśmy wykładać zbiornik folią, stosować grodzice, zabezpieczać brzegi, dno. Lokalizacja ścieżek została zmieniona, ale i tak musieliśmy robić nasypy – dodaje Kupski. Zaznacza, że planowane wcześniej ścieżki 50 cm niżej byłyby zalewane.

– Z projektu wynika, że zadanie miało być realizowane w trudnym terenie, przy stawie, prace wymagały dużego zaangażowania, co nie może jednak mieć wpływu na wysokość wynagrodzenia, bo sposób realizacji jest ryzykiem wykonawcy. Zawarta umowa na roboty budowlane przewidywała wynagrodzenie ryczałtowe – zaznacza Wójtowicz.

Inspektor nadzoru Grażyna Rutka, wynajęta przez gminę akceptowała propozycje wykonawcy co do zmiany technologii i sposobu działań.

Jednak piętrzyły się trudności. W maju ulewne deszcze podtopiły teren. Wykonawca prosił o przedłużenie terminu zakończenia prac. Umowa dopuszczała to m.in. ze względu na warunki atmosferyczne. Jednak samorządowcy nie zgodzili się – pozostał termin 30 czerwca. Wykonawca dotrzymał go.

Odbiór robót był bezusterkowy. Kupski zobowiązał się tylko do dodatkowego nasypania żwiru na pobliski parking. Jednak gmina długo nie zwracała wadium 50 tys. zł, które firma wpłaciła przed przetargiem. Pieniądze oddaje się 30 dni bez wzywania. Gmina oddała je z odsetkami dopiero po interwencjach.

Teraz są kłopoty z zapłatą za roboty. Firma Dom Project wystawiła dwie faktury, najpierw na 479 tys. zł, potem kolejną. Łącznie na 605 tys. zł. O 80 tys. zł więcej niż w przetargu. Na to wójt się nie zgodził przekonując, że „faktury znacznie przewyższają wartością wynagrodzenia określonego umową”. – Do jej formalnej zmiany nie doszło. Choćby z takich przyczyn nie mam podstaw do zapłaty zawyżonego wynagrodzenia. Gmina zapłaciła za to, co wynikało z kosztorysu inwestorskiego zamiennego projektu.

Wykonawca dostał pieniądze za pierwszą fakturę 479 tys. zł z odsetkami, po interwencji prawnika Kupskiego. – Powiadomiliśmy gminę, że wpiszemy ją na listę dłużników, co blokowałoby np. korzystanie z dotacji unijnych – mówi.

Spór o teren rekreacyjny nie został zakończony. Umowa mówiła o 525 tys. zł oraz zmianach ceny przy zamianie technologii, ale aneksu do umowy nie podpisano. Wykonawca twierdzi, że prace kosztowały więcej, gmina płaci mniej. – Niech biegły sadowy oceni wartość robót – mówi Kupski i zapowiada oddanie sprawy do sądu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski