Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM
Temperatura sporu jest już inna, bo do lekarzy i do aptek niestety chodzą niemal wszyscy, a Węgry oddaliły się od nas, i to bardzo. Podobnie jak inne byłe kraje tak zwanej demokracji ludowej. Kiedyś do Budapesztu jeździło pół Polski, niektórzy, tak jak ja, na kasztany i barack palinkę, inni na handel. Cały Budapeszt smarował się polskim kremem nivea i wycierał polskimi ręcznikami. Później wszystko się skończyło.
Do Węgrów mamy sympatię. Właściwie nie wiadomo dlaczego. Czy ze względu na jagiellońskie czasy, czy za czasy Wiosny Ludów, czy na ich stosunek do nas podczas wojny, czy też z powodu 56 roku – rewolucji inspirowanej naszym Październikiem. A może dlatego, że imponował nam gulaszowy socjalizm i Vaci utca, która stanowiła dla turystów z Polski namiastkę Zachodu.
Spieramy się więc o Węgry, chociaż tak naprawdę nie wiemy, o co chodzi. Jedni wierzą, że w kraju bratanków rodzi się faszyzm, inni uważają, iż Orban jest wzorcem do naśladowania. W rzeczywistości spór o Węgry, dość anemiczny, jest – chociaż tego nie wiemy – sporem o nasze sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?