Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sporne podwyżki w szpitalach

Dorota Stec-Fus
Archiwum
Zdrowie. Podniesienie zarobków pielęgniarek stwarza coraz więcej konfliktów i wątpliwości. Dyrektorzy nie wiedzą, jak realizować rozporządzenia ministra zdrowia, a Polska Federacja Szpitali uważa je za bubel prawny i zaskarża do Trybunału Konstytucyjnego

- Zostałyśmy oszukane. Otrzymujemy na rękę jedynie po 240 zł miesięcznie, i to w formie dodatku do pensji! - mówi Grażyna Gaj, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Małopolsce. Jak twierdzi, w praktyce oznacza to, że za 4 lata ich dochody wrócą do poziomu z września tego roku. - Rozporządzenie ministra okazało się niezgodne z ustaleniami, a teraz my musimy „boksować się” z dyrektorami - przekonuje przewodnicząca.

Przypomnijmy, od października tego roku wynagrodzenie zasadnicze pielęgniarek powinno wzrosnąć o 400 zł. Podwyżka miała następować przez kolejne lata, czyli w 2018 roku ich uposażenia podstawowe powinny być o 1600 zł wyższe niż dotychczas.

Wynikało to z podpisanego 23 września porozumienia z byłym ministrem zdrowia Marianem Zembalą. Dzięki temu ogólnopolski protest - podczas którego pielęgniarki, zdesperowane niskimi zarobkami przy coraz cięższej pracy, planowały odejść od łóżek pacjentów - został zawieszony, a kryzys w służbie zdrowia zażegnany.

Okazuje się jednak, że „boksowanie”, o którym mówi Grażyna Gaj, niewiele daje, bo szefowie szpitali są pod „ścianą”. - Wypłacamy w formie dodatków, bo nie mamy żadnej gwarancji, że NFZ będzie przekazywał nam pieniądze na podwyższone pensje zasadnicze w trakcie czterech lat, a potem po ich po upływie. A wysupłanie takich kwot z budżetów placówek jest całkowicie nierealne - mówi Adam Styczeń, dyrektor szpitala w Myślenicach. Nie wiadomo nawet, czy NFZ znajdzie pieniądze na podwyżki przez najbliższe 12 miesięcy. W jego planie finansowym są one zapisane jedynie do sierpnia 2016 r.

Dlaczego tylko 240 zł na rękę? Bo pochodne (ZUS, podatki) szpitale potrącają z kwoty 400 zł przekazywanych przez fundusz .W ich kasach na dopłatę na ten cel nie ma ani złotówki. Czy jednak nie powinny płacić części podatków, co sprawiłoby, że pielęgniarki dostawałyby na rękę ok. 336 zł? Na to pytanie rozporządzenia ministra zdrowia nie dają odpowiedzi.

Ale to dopiero początek wątpliwości. - Czy podwyżki należą się też osobom będącym na urlopach macierzyńskich? Czy przy ich wyliczaniu należy uwzględniać zasiłek chorobowy? - pyta retorycznie Sabina Bigos-Jaworowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Szpitali Województwa Małopolskiego i dyrektorka szpitala w Oświęcimiu.

Pielęgniarki uważają, że pieniądze należą się wszystkim i konfliktów na tym tle przybywa. Dyrektorzy są bardzo ostrożni w ich rozstrzyganiu, gdyż w przypadku niewłaściwego rozdysponowania przekazywanych przez fundusz pieniędzy nakłada on na daną placówkę olbrzymie kary finansowe.

Wątpliwości mają też prawnicy Polskiej Federacji Szpitali. Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności rozporządzeń ministra zdrowia z ustawą zasadniczą PFSZ złoży przed świętami.

Wiadomo jednak, że na werdykt TK trzeba czekać wiele miesięcy, a coraz bardziej palący problem trzeba rozwiązać jak najszybciej.

Złe prawo, nawet w dobrej sprawie, może przynieść więcej szkody niż pożytku
Czują się oszukane również dlatego, że z obiecanych im 400 zł otrzymują na rękę tylko 240 zł, bo z pierwotnej kwoty płacone są wszystkie pochodne (podatki, ZUS).

Tymczasem dyrektorzy szpitali głowią się, skąd wziąć pieniądze na wypłatę nawet tych - jak określają to niektórzy pracownicy - „ochłapów”. - NFZ przyjął zasadę, że szpital najpierw wypłaca dodatki, a potem wystawia fakturę, którą fundusz reguluje w ciągu dwóch tygodni. To przecież jakieś nieporozumienie! Skąd w naszych napiętych do granic możliwości budżetach mamy znaleźć tak olbrzymie sumy, by kredytować NFZ i potem czekać na ich zwrot? - irytuje się Adam Styczeń, dyrektor szpitala w Myślenicach. - Ale nie mamy wyjścia i musimy przyjąć dyktat funduszu. Zawsze jednak odbywa się to kosztem innych, równie ważnych wydatków - komentuje Styczeń. Jego szpital od października kredytuje NFZ kwotą 120 tys. zł miesięcznie.

Stanisław Stępniewski, dyrektor Szpitala Dziecięcego im. Św. Ludwika w Krakowie szacuje, że w jego placówce na dodatki dla pielęgniarek potrzeba ok. pół miliona zł rocznie. - Na razie NFZ zwraca pieniądze, ale obawiamy się, co będzie dalej. Jeśli fundusz zacznie zwlekać z przekazywaniem kolejnych transz, a pielęgniarki, co oczywiste, będą domagać się terminowych wypłat, powstanie gigantyczny problem - komentuje. W podobnym tonie wypowiada się Zbigniew Król, dyrektor szpitala im. St. Żeromskiego w Krakowie oraz Artur Puszko, kierujący nowosądecką lecznicą.

Choć rozporządzenie, określające podwyżki dla pielęgniarek obowiązuje od października, nadal nikt nie wie, jak interpretować szereg jego zapisów.

- Jest tam wiele nieścisłości i niejasności. Nie wiadomo np. czy osobom na urlopach macierzyńskich pieniądze się należą czy nie, albo jak je rozliczać w systemie księgowym szpitala - mówi Sabina Bigos-Jaworowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Szpitali Województwa Małopolskiego i dyrektorka szpitala w Oświęcimiu.

Zapowiada, że od nowego ministra stowarzyszenie będzie domagać się wyjaśnień.

A prawnicy Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan oraz Polskiej Federacji Szpitali kwestionują w ogóle legalność wprowadzenia podwyżek dla tej grupy zawodowej drogą rozporządzenia. Uważają, że można wprowadzić je tylko na mocy ustawy, która precyzyjnie określi źródła ich finansowania. Kwestię tę najprawdopodobniej rozstrzygnie dopiero Trybunał Konstytucyjny.

Coraz więcej kontrowersji budzi też zapis rozporządzenia, z którego ma wynikać, że uposażenia można podnieść tylko tym pielęgniarkom, które były zatrudnione w danej placówce na dzień 15 września. Jeśli zatem np. 20 września któraś z nich zmieniła pracę, w nowym miejscu podwyżki już nie otrzyma!

O wadze problemu świadczy fakt, że przedwczoraj minister zdrowia dr Konstanty Radziwiłł długo rozmawiał na ten temat z Pracodawcami RP oraz Polską Federacją Szpitali. Było to pierwsze spotkanie z serii rozmów, które mają zakończyć się ustaleniem takich rozwiązań, które będą gwarantowały wzrost uposażeń dla pielęgniarek.

Jak się dowiedzieliśmy, dotychczas 52 szpitale w Małopolsce wypłaciły podwyżki pielęgniarkom na łączną kwotę 56,8 mln zł.

Aleksandra Kwiecień z Biura prasowego MOW NFZ informuje, że wydane pieniądze już zostały lub będą wkrótce przekazane placówkom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski