Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport filozofią życia

Ateny
Pierwsza sesja akademii w tym miejscu odbyła się w 1961 roku i była połączona z przekazaniem Greckiemu Komitetowi Olimpijskiemu odkopanego i zrekonstruowanego stadionu olimpijskiego. Od tej pory nieprzerwanie każdego roku do kolebki antycznych igrzysk przyjeżdża młodzież ze wszystkich krajów, by wspólnie debatować na temat jasnych i ciemnych stron dzisiejszego sportu, a także jego przyszłości...

Każdego roku do Grecji przybywa młodzież z całego świata, by uczestniczyć w sesji Międzynarodowej Akademii Olimpijskiej

 Jako pierwszy projekt utworzenia akademii olimpijskiej przedstawił w 1938 roku ówczesny wiceprzewodniczący Greckiego Komitetu Olimpijskiego Jean Ketseas. Zgodnie z jego założeniem, akademia miała być centralnym ośrodkiem kształcenia sportowców i młodych działaczy w zakresie kulturalnych, socjologicznych i społecznych aspektów ruchu olimpijskiego. Projekt ten został zatwierdzony dopiero w 1949 roku na 43. sesji MKOl w Rzymie. Na lokalizację akademii wybrano malownicze tereny w pobliżu greckiej Olimpii, usytuowane w sąsiedztwie starożytnych murów będących pozostałością po najstarszym olimpijskim kompleksie świata.

Razem cały świat

 Ateny zgodnie z oczekiwaniami witają nas słoneczną pogodą. Oprócz mnie w tym roku delegację PKOl reprezentuje wykładowca z gorzowskiej AWF Renata Urban i Tomasz Kossek - przedstawiciel AZS zaproszony jako koordynator. Żadnego problemu z orientacją w terenie nie ma trener Jacek Gmoch, który przyleciał z nami tym samym samolotem. Pan Jacek w Grecji wciąż cieszy się dużą popularnością - na jego widok pracownicy lotniska i przechodnie reagują uśmiechem i pozdrowieniami. Na parkingu czekają już delegacje z innych krajów: Szwecji, Anglii, Urugwaju, Korei, Kenii - zderzenie kultur, ras i... strojów. Zawiązują się pierwsze znajomości, powitania, krótkie rozmowy.

Ateny wciąż żyjące historią

 Grafik od samego rana bardzo napięty. Policja, która towarzyszyć nam będzie do samego końca pobytu, eskortuje autobusy pod Akropol. Kiedy wychodzimy na słynną górę, jest jeszcze dziwnie spokojnie. I chociaż greccy bogowie to dla wszystkich tylko legenda, milczenie i głębokie spojrzenia zadumanych oczu świadczą o tym, że każdy zdaje sobie sprawę z powagi miejsca. Jakoś dziwnie czuje się tę świętość zakonserwowaną w sędziwych murach przez tysiąclecia. Jedziemy w kierunku areny pierwszych nowożytnych igrzysk olimpijskich. Spacerując po płycie stadionu panatenajskiego z miejsca w wyobraźni przenoszę się do końca XIX wieku. Przymykam oczy. Rozentuzjazmowany tłum wita zwycięzcę maratonu. Wiejski listonosz, Grek Spiridon Luis wbiega na metę. W tym momencie pamięć ateńskiego hoplity Fejdippidesa, który jako pierwszy odziany w zbroję przebiegł maratoński dystans, by przekazać wieść o zwycięstwie nad Persami, staje się wieczna. W oddali słyszę głos przewodnika i wypowiadane nazwisko: Pierre de Coubertin. Nazwisko wskrzesiciela nowożytnych igrzysk w czasie sesji powtarzać się będzie jeszcze wielokrotnie. Ostatnie spojrzenie na kamienne trybuny i czas ruszać w drogę. Następny przystanek to nowy stadion olimpijski. Choć igrzyska Ateny 2004 zbliżają się dużymi krokami, jakoś nie widać na nim śladów planowanego remontu. Greccy są spokojni - zapewniają, że zdążą na czas. Będąc w tym miejscu, warto przyznać się do tego, że jest się z Polski. Trzeba jeszcze dodać jakieś magiczne słowo, np.: Krzysztof Warzycha. Nasz rodak grający w barwach Panathinaikosu od lat jest pupilem kibiców przychodzących na ten obiekt.

Fotka z Samaranchem

 Właściwe otwarcie 41. sesji Międzynarodowej Akademii Olimpijskiej ma miejsce wieczorem na wzgórzu Pnyx. Naprzeciw mównica i grecka orkiestra z dziecięcym chórem. W tle Akropol i aż po horyzont ocean ateńskich domów odbijających promienie słońca przeciskającego się przez masywne chmury. Na każdym kroku reporterzy i dziennikarze różnych stacji. Wrze jak w ulu. Orkiestra daje znak do rozpoczęcia. Na wzgórzu pojawia się cała świta z prezydentem MKOl Juanem Antonio Samaranchem na czele. Chór do akompaniamentu orkiestry wykonuje hymn olimpijski. Nadchodzi czas przemówień. Na mównicy pojawiają się m.in.: prezydent Greckiego Komitetu Olimpijskiego Lambis Nikolaou, prezydent Międzynarodowej Akademii Olimpijskiej Nikos Filaretos i wspomniany już Samaranch. Słowa tego ostatniego wywołują szczególną owację. Wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to jego ostatnie przemówienie w akademii w roli prezydenta. Mówcy w swoich krótkich wystąpieniach zwracają szczególną uwagę na przyszłość sportu: czystego, pozbawionego dopingu, konfliktów, uprzedzeń, wypełnionego humanistycznymi ideami, które towarzyszyły igrzyskom rozgrywanym w starożytności. Przesłanie to pojawi się jeszcze nieraz w trakcie obrad sesji. Po zakończeniu uroczystego otwarcia każdy chce mieć pamiątkowe zdjęcie z ustępującym prezydentem. Nie jest łatwo przecisnąć się przez szpaler ochroniarzy i fotoreporterów, ale jakoś się udaje.

Jak w bajce

 Podróż do Olimpii, położonej w zachodniej części Peloponezu, wypełnia nam prawie cały dzień. Po drodze zwiedzamy Delfy. Na teren akademii dojeżdżamy pod wieczór. Kompleks rozpostarty jest w miejscu odległym o jakieś 2 kilometry od miasta, po drugiej stronie antycznego stadionu olimpijskiego. Akademia usytuowana jest na wzgórzu, tak że obiekty można podzielić na kilka poziomów, wyznaczających piętra. Pierwszy z nich to szereg boisk do koszykówki, siatkówki, tenisa oraz basen pływacki. Drugie piętro stanowi stadion, otoczony wiankiem flag wszystkich państw członkowskich MKOl. Na najwyższych masztach powiewają flagi: olimpijska, akademii olimpijskiej, Grecji i Unii Europejskiej. Kolejny poziom to szereg domków stanowiących mieszkania dla uczestników sesji. Wyżej wybudowano stołówkę, pomieszczenia biurowe i dwie sale konferencyjne oraz bibliotekę. Na samym szczycie umieszczono drugi szereg pomieszczeń mieszkalnych. Wszystkie te obiekty otaczają kolorowe szpalery palm, drzew i kwiatów. Wszędzie mnóstwo zieleni, której bez przerwy dostarczane są solidne wodne prysznice.
 Obrady sesji akademii olimpijskiej rozpoczynają się przemówieniem Belga Jacquesa Rogge’a - w kuluarach słychać już opinie, że jest on głównym kandydatem do przejęcia steru MKOl po Samaranchu. W swoim wystąpieniu i udzielanych na liczne pytania odpowiedziach nie kryje, że byłby bardzo usatysfakcjonowany takim decyzjami. Sprawia wrażenie człowieka kompetentnego, pewnego siebie, tryska humorem. Kolejny punkt programu to prezentacja uczestników sesji. Owacyjnie zostaje przyjęta słynna portugalska biegaczka Rosa Mota, która przybyła jako gość honorowy.
 Każdy kolejny dzień w akademii wygląda podobnie. Całe przedpołudnie wypełniają wykłady. Tematyka oczywiście związana ze sportem. Dowiadujemy się kolejno: o ewolucji igrzysk od starożytności po czasy współczesne, ekonomicznych i socjalnych korzyściach igrzysk w Sydney, problemie dopingu w sporcie i programie jego zwalczania, przedstawiona zostaje nam analiza igrzysk paraolimpijskich, a także program edukacji olimpijskiej i plany dotyczące organizacji igrzysk Ateny 2004. Po wykładach zbierają się grupy dyskusyjne. Każda z nich liczy po 10 osób. Odpowiadamy na niej na przygotowane wcześniej pytania. Każda grupa wybiera swojego sekretarza, który na zakończenie obrad przedstawi podsumowane wnioski. Wieczór zarezerwowany jest dla zajęć sportowych.

Rozpędzona maszyna

 Dzień podsumowania wniosków opracowanych przez grupy dyskusyjne to w akademii moment szczególny. Trudno streścić w kilku słowach to, co najważniejsze. Główne przesłanie, jakie rodzi się po tegorocznych obradach, to ścisłe przestrzeganie fundamentalnej zasady olimpizmu głoszącej, że sport jest filozofią życia, która w zgodzie ze środowiskiem podwyższa zdolności ludzkiego ciała i umysłu, utrzymując pomiędzy nimi równowagę. Wszyscy zgodnie stanęli po stronie ideałów antycznych igrzysk, bez wojen, konfliktów, podziałów. Młodzi ludzie z całego świata nie widzą natomiast możliwości zatrzymania rozpędzonej maszyny, jaką jest profesjonalny sport. Współcześni medaliści i rekordziści postrzegani są przede wszystkim jako ludzie dobrze wykonujący swój zawód. Bo dzisiejsze igrzyska to oprócz solidarności, przyjaźni, fair play, dobrej zabawy także wielki show, pieniądze i droga do sławy. Od tego odejść się nie da. Przyszłość sportu delegaci widzą przede wszystkim w edukacji od podstaw - jako główny cel wyznaczono propagowanie idei olimpijskich i zasad czystego sportu wśród dzieci i młodzieży na całym globie. Ważną rzeczą, na którą zwrócono uwagę, jest także równouprawnienie. Jeszcze nie we wszystkich krajach kobiety mają tyle samo praw co mężczyźni, również dotyczy to sportu. Kraje rozwijające się (głównie Afryka) domagały się także równouprawnienia przy doborze miejsca rozgrywania kolejnych igrzysk i wielkich sportowych imprez. Za najważniejszą rzecz, którą należy zrealizować podczas organizacji igrzysk w obecnym stuleciu uznano hasło igrzysk w pokoju, bez wojen, aktów terroryzmu, bojkotów, bez nacisków politycznych i kulturowych.

Powrót do źródeł

 Nadchodzi czas na ceremonię zamknięcia sesji. Ostatnie słowo tradycyjnie należy do prezydenta akademii Nikosa Filaretosa. To jego przedostatni rok na tym stanowisku. Na razie nikt nie wyobraża sobie akademii bez niego. Gdy kończy przemawiać, wszyscy długo biją brawo na stojąco. To podziękowanie za niepowtarzalną przygodę. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że taka chwila się już nie powtórzy (w sesji można brać udział tylko jeden raz). Otrzymujemy pamiątkowe dyplomy. Na zakończenie z głośników wydobywa się znajoma melodia - hymn olimpijski. Wszyscy podają sobie ręce. To niesamowity widok. Prawie 200 osób z 85 państw świata złączonych łańcuchem przyjaźni.
PIOTR TYMCZAK (Ateny)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski