MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sport jak polityka, tu też się oszukuje

Redakcja
Rozmowa z TYLEREM HAMILTONEM, byłym kolarzem i współautorem książki o dopingu "Wyścig tajemnic"

- Dzień dobry, Tyler.

- Jak się masz? Dobrze? [Hamilton mówi to po polsku - red.].

- No proszę, to może zmienimy język?

- Wolałbym nie. (śmiech) Staram się, ale na razie znam tylko kilka słów. Może następnym razem...

- Twoja książka jest szokująca nie tylko dla zwykłych kibiców. Po jej przeczytaniu rozmawiałem z jednym z największych w Polsce specjalistów od walki z dopingiem, profesorem Jerzym Smorawińskim...

- I on też był w szoku?

- Powiedział: "Nie spodziewałem się, że to wszystko było takie zaawansowane". Medycznie, logistycznie...

- Nie pierwszy raz słyszę od lekarzy i naukowców, że są zdumieni. Na poziomie zawodowym kolarstwo było w moich czasach jak... cebula.

- To znaczy?

- No wiesz - jedna warstwa kłamstw na drugiej - jak w cebuli. Tylu ludzi było w to zamieszanych - zawodników, trenerów, lekarzy, działaczy... Niemal cała nasza społeczność była straszliwie zakłamana.

- I praktycznie bezkarna. Pamiętam fragment książki, w którym piszesz, że specjaliści od walki z dopingiem potrzebowali kilku lat i dużo pieniędzy, by stworzyć test wykrywający EPO, a Michele Ferrari [lekarz Lance'a Armstronga i grupy US Postal, ukarany później dożywotnim zakazem działalności w sporcie - red.] potrzebował dziesięciu minut, by wymyślić, jak go oszukać.

- Tak właśnie było. Oczywiście, nie twierdzę, że wszyscy lekarze pracujący z kolarzami byli tacy jak Ferrari. Znam wielu dobrych i uczciwych ludzi. Niestety, byli również tacy, którzy przeszli na ciemną stronę mocy. Ja tam również byłem przez wiele lat. Może nie powinienem się tłumaczyć w taki sposób, ale gdy się to wszystko zaczęło, byliśmy jeszcze wszyscy bardzo młodzi i naiwni. Jak duże dzieci. Dopiero teraz, będąc facetem po czterdziestce, w pełni zdaję sobie sprawę z tego, co robiłem. Co wszyscy robiliśmy.

- Nie mieliście za bardzo wyboru. W Twoich czasach kolarz albo musiał zacząć się szprycować, albo mógł zapomnieć o tym, że cokolwiek w tym sporcie osiągnie.

- No tak, ale... (długa chwila ciszy) Dziękuję, że to rozumiesz - wielu ludzi nie potrafiło i nadal nie potrafi. Dla nich tacy jak ja są tylko zwykłymi oszustami i tak naprawdę trudno mieć o to do nich pretensje. Tym bardziej mam jednak nadzieję, że dzięki temu, że tacy ludzie jak ja czy Floyd Landis [inny były partner Armstronga - red.] mówią otwarcie o dopingu, coś się w końcu zmieni na lepsze. Przede wszystkim ludzka mentalność. Myślę teraz nie tylko o kolarstwie, bo przecież doping nie był i nie jest wyłącznie naszym problemem.

- Wierzysz w to, że po tym wszystkim zawodowy peleton jest w końcu czysty?

- Nie da się całkowicie wyeliminować dopingu. Nie wyłapiemy wszystkich oszustów, bo zawsze będą pojawiać się nowi. Na pewno peleton jest czystszy niż za moich czasów - widać to choćby po tym, że stał się bardziej nieprzewidywalny. Nie mnie jednak przesądzać, jak bardzo jest czysty. Nie mam nic przeciwko chłopakom, którzy obecnie się ścigają, o nic ich nie oskarżam. Po prostu po tym wszystkim, co robiłem i widziałem, generalnie straciłem wiarę w czystość tego sportu.
- Wierzysz, że w ogóle jest jakiś czysty sport?

- A ty wierzysz?

- Szczerze mówiąc, nie bardzo. Niemniej słynny od Ferrariego doktor Eufemiano Fuentes - którego sam nazwałeś w swojej książce "dopingowym supermarketem" - szprycował nie tylko kolarzy. Jakoś nie słychać jednak o dopingowych aferach w piłce nożnej czy tenisie - ludzie wolą udawać, że nie ma problemu. Albo, że jest mniejszy, niż myślimy...

- Cóż, nie skłamię, jeśli powiem, że masz sporo racji. Nie chcę jednak ustawiać się w pozycji eksperta i rzucać oskarżenia, bo nie mam dostatecznej wiedzy o tym, co dzieje się w innych dyscyplinach. Z czystym sumieniem mogę mówić tylko o kolarstwie, bo byłem w samym środku dopingowego procederu.

- Walka z dopingiem jest trudna również z powodu ludzkiej mentalności. Kibice chcą oglądać niezwyciężonych herosów, takich jak Lance Armstrong.

- Zgadzam się, tak jest nie tylko w kolarstwie - każda dyscyplina sportu potrzebuje gwiazd, a w dodatku te gwiazdy zarabiają dziś niewyobrażalne pieniądze. Właśnie dlatego zawsze będą pojawiać się oszuści, próbujący łamać zasady na różne sposoby. Czy to poprzez szprycowanie własnego organizmu, czy w jakiś inny sposób. Sport nie różni się generalnie od innych dziedzin życia: biznesu, polityki. Wszędzie znajdziemy ludzi, którzy oszukują.

- Piszesz w swojej książce, że prawda wyzwala, ale akurat Lance Armstrong ma chyba inne zdanie na ten temat?

- Myślę, że Lance potrzebuje jeszcze trochę czasu, by to zrozumieć. Dla niego jest jeszcze za wcześnie, na razie zrobił dopiero pierwszy krok we właściwym kierunku. Jestem przekonany, że poczuje się lepiej, gdy dojdzie do tego samego punktu, w którym ja jestem obecnie. Dajmy mu szansę, zasłużył na nią, przyznając się w końcu, że stosował doping, wygrywając Tour de France. Odpowiedział w ten sposób na jedno z najważniejszych pytań nie tylko w historii kolarstwa, ale w ogóle całego sportu. Wielu ludzi ma o nim teraz jak najgorsze zdanie, ale ja akurat uważam inaczej.

- Trochę mnie dziwi, że go bronisz - po tym wszystkim, co ci zrobił. Te donosy do UCI, włamania do komputera czy wszystkie obraźliwe słowa, jakie usłyszałeś. Nie wydaje ci się, że Armstrong powinien cię przeprosić?

- O ile go znam, to może mieć z tym problem. (śmiech) Poza tym nie zależy mi na żadnych przeprosinach. Nie chcę ich - jeśli o mnie chodzi, to w ogóle nie musimy już nigdy więcej ze sobą rozmawiać. Niech raczej Lance skupi się na sobie i dalej robi właściwe rzeczy. Zresztą jest wielu ludzi, którzy bardziej ode mnie zasłużyli na jego przeprosiny.

- Są ludzie, którzy mówią, że gdyby peleton był czysty, to Armstrong również byłby mistrzem.

- Na pewno wciąż byłby bardzo dobrym kolarzem. Wygrywałby wyścigi, być może nawet Tour de France - raz albo dwa. Jednak na pewno nie siedem razy z rzędu - tego jestem pewien.

Rozmawiał

Hubert Zdankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski