W 2012 roku Krym był ukraiński, stadion w Doniecku nie był ruiną, Unia się nie chwiała i nie wisiało nad nią widmo Brexitu, ISIS w kształcie, jaki znamy, dopiero się rodziło, syryjski konflikt nikogo nie interesował, do greckich wysp nie dobijały tysiące uchodźców, nacjonalistyczne demony miały małą siłę przebicia, zza oceanu nie straszył Donald Trump. A dziś? Dziś Europa jest w stanie wrzenia. I ten turniej, z rozróbami i kibolską agresją, doskonale to ilustruje. Niestety.
My wyglądamy tam tak, jak byśmy przyszli z innej bajki, a przynajmniej tak było do zamknięcia tego numeru. Nie można oczywiście wykluczyć, że na fali ogólnego napięcia lub wzorem kolegów z Węgier polscy kibole zdecydują się na gościnne występy we Francji, niemniej tak się kiedyś szczęśliwie złożyło, że postanowili zrezygnować ze wspierania drużyny narodowej. Oddali ten przywilej w ręce „januszy” i „pikników”, podśpiewujących teraz „Polska, biało-czerwoni” we francuskich kawiarniach. I pozostaje mieć nadzieję, że to się nie zmieni.
Jedno jest tylko śmieszno-straszne: akurat gdy doczekaliśmy się drużyny, którą doskakuje do europejskiej czołówki i kibiców, którzy jako jedni z nielicznych nie robią na takiej imprezie wiochy, to w Europie wszystko zaczęło się walić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?