Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sporty zimowe

AS
Lahti, niedziela: Polacy w "ogonie"

Lahti, niedziela: Polacy w "ogonie"

Lahti, niedziela: Polacy w "ogonie"

Swoja skocznia nie pomogła

Norweg Romoeren pokonał faworyta gospodarzy - Ahonena

   Niedzielny konkurs indywidualny w Lahti wygrał Norweg Bjoern Einar Romoeren przed swoim rodakiem Roarem Ljoekelsoeyem i Finem Janne Ahonenem. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Ljoekelsoey zmniejszył nieco dystans do Ahonena, do 172 punktów, do końca rywalizacji tylko 3 konkursy. Polacy bardzo daleko, w ogonie klasyfikacji.
   Janne Ahonen nie wygrał jednak na świetnie sobie znanej skoczni w Lahti. Po pierwszej serii Fin prowadził ex aequo ze swoim wielkim rywalem Norwegiem Ljoekelsoeyem, obaj skoczyli po 126 metrów i mieli identyczną notę punktową.
   W drugiej serii obaj skoczyli jednak krócej, Ljoekelsoey 122,5 metry, Ahonen 123 metry ale w nieco gorszym stylu od rywala. Zatem Norweg wyprzedził o 0,1 punktu (!) Fina, co jest dla niego bardzo ważne, bowiem zmniejszył dystans do rywala o 20 punktów.
   Obu skoczków pogodził czwarty po pierwszej serii, skok 125,5 metra, Norweg Romoeren, w drugiej próbie oddał najdłuższy w tej serii i najpiękniejszy skok na 126 metrów.
   Trzeci po pierwszej kolejce kolejny Norweg Ingebrigtsen (125,5 metra), w drugiej próbie miał tylko 119,5 metra i spadł na 4. miejsce.
   To pierwsza w tym sezonie wygrana Norwega Romoerena w zawodach o Puchar Świata. Kończący 1 kwietnia 23 lata Norweg był w tym roku już 3-krotnie na podium, m.in. w drugim konkursie w Zakopanem, przegrywając tylko z Niemcem Uhrmannem i Adamem Małyszem. Niedawno w Planicy poprawił rekord Norwegii na mamuciej skoczni, skacząc 127 metrów.
   Po raz kolejny cieszył się więc trener Mika Kojonkoski, cała ósemka Norwegów była w finałowej "30"! Potwierdza wzrost formy mistrz olimpijski z Salt Lake City Szwajcar Ammann, był 8., dobre skoki 120 i 122,5 metra. Fatalną końcówkę sezonu mają Austriacy, najlepszy z nich Morgenstern był dopiero 12.
   Nie startował w Lahti Hoellwarth, którego sprawy rodzinne zmusiły do wyjazdu do domu. Zabrakło też kontuzjowanego Małysza (spadł na 9. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ) i Niemca Hannawalda, który po Park City zakończył tegoroczny sezon.
   Fatalnie skakali Polacy, z krótkimi skokami nie mieli najmniejszych szans, by awansować do finału. Zaledwie 103,5 metra Wojciecha Skupnia wystarczyło zaledwie na 37. miejsce, pozostali dwaj nasi skoczkowie nie przekroczyli nawet 100 metrów, Marcin Bachleda, skok 95 metrów dał mu 45. miejsce. Młody Mateusz Rutkowski zagubił gdzieś formę sprzed 3 tygodni, króciutki skok 93,5 metra i 48. lokata.
   Rozumiem teraz, dlaczego nasi trenerzy zrezygnowali ze startu w konkursie drużynowym, przy takiej formie groziła nam nawet ostatnia lokata!
   Skoczkowie przenoszą się teraz do Kuopio, gdzie w środę o godz. 17.30 odbędzie się konkurs o PŚ, dwa ostatnie w tym sezonie konkursy przewidziano w tym tygodniu, najpierw na olimpijskiej skoczni w Lillehammer (godz. 17.30), i w niedzielę w Oslo na słynnej skoczni Holmenkollen (godz. 13.45).
   Ciekawe, kto w niedzielę odbierze "Kryształową Kulę"? I czy w konkursie wystartuje Adam Małysz?
    ANDRZEJ STANOWSKI

Wyniki, klasyfikacje

   Konkurs indywidualny: 1. Romoeren 269,1 pkt (125,5 i 126); 2. Ljoekelsoey (Norwegia) 265,7 (126 i 122,5); 3. Ahonen (Finlandia) 265,6 (126 i 123); 4. Ingebrigtsen (Norwegia) 256,9 (125,5 i 119,5); 5. Spaeth (Niemcy) 253,1 (122 i 122); 6. Herr (Niemcy) 251,7 (122 i 121,5); 7. Kiuru (Finlandia) 251,4 (119 i 123,5); 8. Ammann (Szwajcaria) 250,9 (120 i 122,5); 9. Kasai (Japonia) 250,7 (123 i 118); 10. M. Hautamaeki (Finlandia) 248,2 (119 i 122); 37. Skupień 88,5 (103,5); 45. Bachleda 71,7 (95); 48. Rutkowski 64 (93,5).
   Klasyfikacja generalna: 1. Ahonen 1198 pkt; 2. Ljoekelsoey 1026; 3. Pettersen (Norwegia) 774; 4. Hoellwarth 731; 5. Morgenstern (Austria) 619; 6. M. Hautamaeki 601; 7. Romoeren 585; 8. Kasai 577; 9. Małysz 525; 10. Zonta 516.
   Puchar Narodów: 1. Norwegia 4241 pkt; 2. Finlandia 3638; 3. Austria 2826; 4. Niemcy 2519; 5. Japonia 1672; 6. Słowenia 1237; 7. Polska 702; 8. Szwajcaria 537.

Po 22 latach...

Za szybki postęp?

   22 lata musieli czekać Norwegowie na ponowne zwycięstwo swego skoczka w zawodach w Lahti. W 1982 roku oba konkursy wygrał Bremseth i potem już nigdy Norwegowie nie wygrywali w Lahti.
   Teraz na najwyższym podium stanął Bjoern Einar Romoeren, skoczek, który za 3 tygodnie kończy 23 lata. Mieszka w Oslo, jest studentem, kawalerem. Poza skokami kocha wspinaczkę, gol i snowboard. Największym sukcesem Romoerena jest drużynowy tytuł mistrza świata w lotach, ostatnio w Planicy, w mistrzostwach świata w Val di Fiemme w 2003 wywalczył z kolegami brązowy medal w drużynie.
   To już 10. wygrana skoczka norweskiego w tym sezonie. Ma się z czego cieszyć trener Mika Kojonkoski. Czy jednak postęp Norwegów nie jest zbyt gwałtowny? Czy w następnych sezonach wytrzymają wielkie ciśnienie psychiczne?
   Kojonkoski przy różnych okazjach powtarzał, że ceni najbardziej stały, ale niezbyt gwałtowny postęp. Trener wie, że teraz, po tylu zwycięstwach, poprzeczka dla jego zawodników zostanie postawiona bardzo wysoko. Nikogo w Norwegii nie będą zadowalać drugie czy trzecie miejsca. Norwegowie mają wygrywać!
   Tylko co na to rywale?
(AS)

Sobota: Wielka forma teamu Kojonkoskiego

Klasa Norwegów

   Sobotni drużynowy konkurs skoków o Puchar Świata na dużej skoczni w Lahti wygrali zdecydowanie Norwegowie przed gospodarzami - Finlandią i Japonią. Polacy nie startowali.
   Miejscowi kibice liczyli, że atut własnej skoczni pomoże im wygrać z Norwegami. W zespole Finlandii startowało trzech skoczków reprezentujących klub z Lahti (Ahonen, jego dom stoi tuż obok skoczni, Kokkonen i Kiuru).
   Ale ekipa trenera Miki Kojonkoskiego skakała w sobotę kapitalnie, na osiem bezpośrednich pojedynków norwesko-fińskich siedem razy górą byli Norwegowie, tylko w jednej Ahonenowi udało się pokonać swego wielkiego rywala Ljoekelsoeya. Używając języka piłkarskiego, można powiedzieć, iż podopieczni Kojonkoskiego byli górą 7-1.
   Już po pięciu skokach Norwegowie prowadzili z przewagą ponad 40 punktów i ich trener mógł bez stresu oglądać dalszą część konkursu. Mika Kojonkoski był uśmiechnięty, wyluzowany.
   Gdyby brać pod uwagę wyniki indywidualne, to w czołowej szóstce byli wyłącznie Norwegowie i Finowie. Najlepszy był Norweg Pettersen 273,6 pkt (dwa skoki po 127 m) przed swoimi rodakami Ingebrigtsenem 268,6 i Romoerenem 268,2 (oddał najdłuższy skok w konkursie - 128 m), czwarty Fin Ahonen 263,8, piąty Norweg Ljoekelsoey 263,3, a szósty Fin M. Hautamaeki 258,8.
   Na starcie zabrakło naszej ekipy. Tłumaczenie, że nie mieliśmy kogo wysłać w miejsce kontuzjowanego Adama Małysza (o tym wiadomo było już od ubiegłego piątku), jest po prostu śmieszne. Polacy najzwyczajniej zrejterowali z pola walki, a potrafili się zmobilizować Estończycy i Szwedzi, wystawiając swoje ekipy. Na starcie stanęło tylko 9 ekip.
    (AS)

Wyniki

   Konkurs drużynowy: 1. Norwegia 1073,7 pkt (Romoeren 123 i 128, Pettersen 127 i 127, Ingebrigtsen 127 i 124,5, Ljoekelsoey 126,5 i 121,5); 2. Finlandia 1032,1 (Kiuru 120 i 123,5, Kokkonen 123 i 120; M. Hautamaeki 122 i 123,5, Ahonen 125,5 i 122,5), Japonia 983,3 (Higashi 120 i 120,5, Ito 121,5 i 119, Miyahira 120,5 i 115, Kasai 121 i 121,5); 4. Niemcy 969,9; 5. Austria 921,8; 6. Słowenia 879,1; 7. Francja 755,5; 8. Szwecja 649,8

Puchar Kontynentalny na mecie

20. i 9. lokata Roberta Matei

Mueller 219 m - rekord "mamuta" w Vikersund

   Zakończyła się rywalizacja skoczków narciarskich w Pucharze Kontynentalnym. Na zakończenie rozegrano, po raz pierwszy w historii Pucharu Kontynentalnego, zawody na mamuciej skoczni w norweskim Vikersund.
   W sobotę w drugiej serii młody 17-letni Austriak Mueller pobił rekord obiektu, uzyskując 219 metrów (stary rekord należał do Niemca Hannawalda - 214 m, wyrównał go w piątek podczas treningu Norweg Doennem). Mueller, który w pierwszym skoku miał 210,5 m, wygrał konkurs przed Norwegiem Doennemem (210,5 i 212,5 m) i Austriakiem Schneiderem (204 i 211,5).
   W niedzielę Mueller też był najlepszy, oddał skoki 217,5 i 206,5 metra. Zajmując 5. miejsce w niedzielnym konkursie, Norweg Doennem został zwycięzcą klasyfikacji generalnej PK. Z Polaków najwyżej w tej klasyfikacji jest Mateusz Rutkowski - 26. miejsce.
   W sobotę i w niedzielę z trójki Polaków najlepiej skakał doświadczony Robert Mateja, w sobotę był 20. (skoki 195 i 170 m), w niedzielę 9. (199 i 186). Krystian Długopolski w niedzielę ustanowił swój rekord życiowy 191 m (był 21., w sobotę 22.), najsłabiej wypadł Tomisław Tajner, w sobotę 30., a w niedzielę nie wszedł do finału, był 40.
   Sobota: 1. Mueller (Austria) 362,4 (210,5 i 219 - rek. skoczni); 2. Doennem (Norwegia) 357,1 (210,5 i 212,5); 3. Schneider (Austria) 347,1 (204 i 211,5); 4. Enger (Norwegia) 346,6 (208 i 205); 5. Pekkala (Finlandia) 340,9 (206 i 203); 6. Koch (Austria) 333,8 (207 i 202); 20. Mateja 279,5 (195 i 170); 22. Długopolski 266,3 (190 i 164); 30. T. Tajner 231,2 (172,5 i 153,5).
   Niedziela: 1. Mueller 419,3 (217,5 i 206,5); 2. Schneider 418,4 (216,5 i 210,5); 3. Koch 406,9 (211,5 i 208); Pekkala 396,3 (203 i 203,5); 5. Doennem 395,1 (207,5 i 200,5); 9. Mateja 365 (199 i 186); 21. Długopolski 320,7 (191 i 160); 40. T. Tajner 134,5 (155).
   Klasyfikacja końcowa PK: 1. Doennem 935; 2. Schneider 924; 3. Kaiser 773; 26. Rutkowski 207; 38. Długopolski 159; 45. Skupień i Mateja po 127; 55. W. Tajner 100; 65. T. Tajner 72; 101. Pochwała 20; 109. Stoch 11; 116. Śliż 7. (AS)

Najważniejszy - powrót do zdrowia

Koniec sezonu Małysza!

   Adam Małysz nie wystartuje już w tym sezonie! Taką informacje przekazał portal internetowy skispringen.com i potwierdził ją w rozmowie z nami trener klubowy Małysza - Jan Szturc.
   - Rozmawiałem na ten temat z Adamem, tuż po badaniach u dr. Stanisława Ptaka i nasz najlepszy skoczek powiedział mi, że w zasadzie podjął już decyzję - nie będzie startował w tym sezonie - mówi Jan Szturc. - W pełni się z tym zgadzam, Adam jest mocno potłuczony, poobijany, przechodzi rehabilitację, być może w połowie przyszłego tygodnia byłby w stanie zacząć leciutki trening. A już w czwartek, najpóźniej w piątek, musiałby lecieć do Oslo, by startować w ostatnim, niedzielnym konkursie skoków o PŚ na skoczni w Holmenkollen. To prawie niemożliwe. Niech Adam najpierw się wyleczy, potem pomyślimy o treningu. Nie wolno nic robić na siłę. Przecież wszyscy chcemy, by Adam skakał jeszcze przez następne lata, co najmniej do igrzysk w Turynie w 2006 roku.
   Tak więc Adam Małysz kończy sezon 2003/2004. Nie zdobył w nim, o czym wszyscy po cichu marzyliśmy, po raz czwarty z rzędu Kryształowej Kuli. Jest aktualnie 9. w klasyfikacji generalnej PŚ, a więc, mimo słabszego sezonu, jest nadal w czołówce światowej. Cztery razy stawał na podium w zawodach o PŚ, był dwukrotnie drugi w Kuusamo i także dwa razy drugi w Zakopanem.
   Takich wyników, poza Małyszem, nie miał nigdy żaden polski skoczek!
   Myślę, że najtrafniejszą diagnozę dał znakomity ongiś skoczek niemiecki Jens Weissflog, który jeszcze podczas Turnieju Czterech Skoczni powiedział mi: - Małysz jest nadal dobry, ale nie bardzo dobry. Oczekiwaliście od niego za dużo. Nie znam skoczka, który przez cztery lata byłby stale na "szpicy". Adam nie jest ze stali! Po tylu latach wielkiego wysiłku i sukcesów przyszło zmęczenie fizyczne. Nie robiłbym tragedii z jego nieco słabszego sezonu. Jestem przekonany, że Adam pokaże jeszcze wielką klasę w następnych sezonach.
   I ja także w to wierzę!
   Dziękujemy Adamie, za to, co zrobiłeś do tej pory dla polskiego sportu, dla wspaniałe chwile wzruszeń!
ANDRZEJ STANOWSKI
Fot. Wacław Klag

Czy skoczek z Wisły

   Czy Adamowi Małyszowi, po fatalnym upadku na skoczni w Park City, potrzebna jest obecnie także pomoc psychologa? Lekarz reprezentacji polskich skoczków dr Stanisław Ptak uważa, że o tym powinien zadecydować sam skoczek.
   Do kogo może ewentualnie zwrócić się Małysz? Pracujący obecnie na zasadach luźnej konsultacji z kadrą skoczków Maciej Andryszczak z AWF Katowice nie wchodzi w rachubę, jako że Małysz nie zaakceptował jego osoby. Spotkali się raz czy dwa razy i z ich współpracy nic nie wyszło.
   A może Małysz będzie szukał rady u dr. Jana Blecharza, z którym współpracował przez 5 lat? Dr Blecharz powiedział nam, że zakończył definitywnie współpracę z Małyszem i PZN. - Do tej sprawy nie chcę już wracać. _Ostatnio złożył jednak w prasie oświadczenie, że w obecnej, wyjątkowej sytuacji byłby gotów udzielić Małyszowi swojej rady, jeśli o takową zostanie poproszony przez skoczka.
   Przypomnijmy, że dr Blecharz opiekował się Małyszem ponad 5 lat, dorywczo jeszcze za czasów czeskiego trenera Pavla Mikeski. Współpraca zacieśniła się, kiedy trenerem reprezentacji został Apoloniusz Tajner. Wiosną 2003 roku PZN rozstał się z naukowcami, w tym z dr. Blecharzem. Nigdy do końca w sposób jednoznaczny nie podano przyczyny rozstania, mówiło się o nieporozumieniach na tle finansowym, w grę miały też wchodzić urażone ambicje trenera Tajnera. Osoby związane z PZN sugerowały, że Małysz miał rzekomo dość nadgorliwości dr. Blecharza i prof. Jerzego Żołądzia (fizjologa). Skoczek w rozmowie z nami kategorycznie temu zaprzeczył.
- Nigdy tak nie mówiłem_ - powiedział Małysz.
   Sygnał od dr. Blecharza został przekazany Małyszowi. Czy zadzwoni on do krakowskiego psychologa? (AS)
Fot. Rafał Stanowski

W gigancie Pucharu Europy

Krzyżyńska 10. i 11.

   Dagmara Krzyżyńska, startująca w slalomach gigantach alpejskiego Pucharu Europy w hiszpańskiej Molinie, zajęła w sobotę dziesiąte, a w niedzielę jedenaste miejsce.
   Sobotni gigant zakończył się zwycięstwem Norweżki Kariny Birkelund, która uzyskała 2.00,67. Krzyżyńska miała rezultat 2.02,06.
   W niedzielę zwyciężyła Hiszpanka Maia Rienda Contreras 2.04,58, czas Polki - 2.06,97. (PAP)

Justyna Kowalczyk

   21-letnia Justyna Kowalczyk z klubu AZS AWF Katowice, urodzona w Kasinie Wielkiej, zdobyła kolejne punkty w zawodach biegowych o PŚ w Lahti.
   W biegu na 10 km stylem klasycznym Polka była 28., tracąc do zwyciężczyni Finki Kuitunem 1,24 minuty. Polka, jak to w jej zwyczaju, zaczęła bieg bez kompleksów, na pierwszym pomiarze, na 1,5 kilometrze, była nawet druga. Potem Polka nie wytrzymała ostrego tempa, ale i tak należą się jej brawa za 28. lokatę. Niedawno na zawodach w Umea (Szwecja) Kowalczyk była w biegu na 10 km - 12., to jej najwyższa lokata w PŚ.
   Zwyciężczyni Finka Kuitunen wyprzedziła zaledwie o 0,1 s Włoszkę Paruzzi, która umocniła się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej PŚ, na dwa starty przed końcem sezonu. Trzecia, ze stratą 9,1, była Rosjanka Zawiałowa.
   Niemiec Rene Sommerfeldt, zajmując 6. miejsce w biegu na 15 km techniką klasyczną, zdobył Puchar Świata w biegach narciarskich. Bieg wygrał Norweg Estil. Na kolejnych miejscach uplasowali się Estończycy - Mae i Veerpalu. Polacy nie startowli.
   Do zakończenia pucharowej rywalizacji zostały dwa biegi, które w dniach 12-13 marca odbędą się we włoskim Pragelato, gdzie za 2 lata w ramach igrzysk Turyn 2006 o medale olimpijskie rywalizować będą biegaczki i biegacze.
   Mężczyźni, 15 km: 1. Estil (Norwegia) 38.12,0; 2. Mae (Estonia) strata 15,8; 3. Veerpalu (Estonia) 20,0; 4. Teichmann (Niemcy) 31,4; 5. Hjelmeset (Norwegia) 32,2; 6. Sommerfeldt (Niemcy) 39,0.
   Klasyfikacja PŚ: 1. Sommerfeldt (Niemcy) 876 pkt; 2. Fredriksson (Szwecja) 606; 3. Angerer (Niemcy) 571; 26. Krężelok 226; 83. Kreczmer 31.
   10 km st. klasycznym kobiet: 1. Kuitunen (Finlandia) 28.59,4 2. Paruzzi (Włochy) strata 0,1; 3. Zawiałowa (Rosja) 9,1; 4. Szewczenko (Ukraina) 10,6; 5. Pedersen (Norwegia) 10,8; 6. Czepałowa (Rosja) 13,2; 28. Kowalczyk 1.24,3.
   Klasyfikacja PŚ: 1. Paruzzi 1154 pkt; 2. Bjoergen (Norwegia) 1034; 3. Szewczenko 938; 40. Kowalczyk 51.
    (AS)

PŚ alpejczyków

Jedna Kryształowa Kula czterech chętnych

   Przed finałowymi zawodami Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim, które odbędą się od 10 do 14 marca we włoskiej miejscowości Sestriere szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej i zdobycie Kryształowej Kuli mają jeszcze Austriacy Hermann Maier, Benjamin Raich, Stephan Eberharter i Amerykanin Bode Miller. Teoretycznie tylko może włączyć się do tej rywalizacji reprezentant USA Daron Rahlves.
   Rahlves świetnie spisał się podczas weekendu na olimpijskiej trasie w norweskim Kvitfjell. W sobotnim zjeździe, zakończonym sukcesem jednego z faworytów Eberhartera, był czwarty, wczoraj natomiast zajął pierwsze miejsce w supergigancie.
   W zjeździe rozczarował nieco Maier, plasując się dopiero na dziewiątej pozycji, w supergigancie Herminatora zdystansował nie tylko wspomniany Rahlves, ale także reprezentant gospodarzy Bjarne Solbakken, dzielnie zastępujący w pucharowej rywalizacji kontuzjowanych, utytułowanych rodaków Aamodta i Kjusa.
   W sobotnim zjeździe sporo szczęścia miał Eberharter, wyprzedził o zaledwie 0,04 s Fritza Strobla, który na ostatnim odcinku popełnił bardzo kosztowny błąd.
   W niedzielnym supergigancie, długo prowadził uważany raczej za specjalistę slalomów Raich. Dzięki bardzo udanym występom w Kvitfjell, może okazać się "czarnym koniem" ostatecznej rozgrywki w Sestriere, stać go bowiem na zajęcie wysokim miejsc w konkurencjach szybkościowych i zwycięstwa w konkurencjach technicznych. A do wzięcia jest maksymalnie aż 400 punktów!
   Zjazd: 1. Stephan Eberharter (Austria) 1.43,41, 2. Fritz Strobl (Austria) 1:43,45, 3. Antoine Deneriaz (Francja) 1.43,77, 4. Daron Rahlves (USA) 1.43,86, 5. Hans Knauss (Austria) 1.43,89, 6. Bjarne Solbakken (Norwegia) 1.44,11
   Supergigant: 1. Rahlves 1.34,00, 2. Solbakken (Norwegia) 1.34,15, 3. Hermann Maier (Austria) 1.34,17, 4. Benjamin Raich (Austria) 1.34,22, 5. Michael Walchhofer (Austria) 1.34,40, 6. Knauss 1.34,45.
   Klasyfikacja generalna PŚ: 1. Maier (Austria) 1165 pkt, 2. Bode Miller (USA) 1098, 3. Eberharter 1083, 4. Raich 1063, 5. Rahlves 882, 6. Kalle Palander (Finlandia) 844. (SAS)

O utrzymanie w ekstraklasie:

Tajemnica Pasiuta

GKS Katowice - KTH w karnych 1-3

   GKS Katowice - KTH KM Krynica 3-3 po dogr. (0-1, 1-1, 2-1, 0-0). W karnych 1-3. Bramki: dla GKS: Ladecky 27, Grobarczyk 57, Labryga 60 - dla KTH: Cieraciew 4, Zasadny 31, Piksa 55. Karne wykorzystali: Ladecky - Zasadny, Preczek, Piksa. Sędziowali: T. Godziątkowski (Bydgoszcz) oraz Ryniak i Czech (Sanok). Kary 10 - 20 (w tym 10 min za niesp. zach. dla Haka). Widzów 500. Stan play off: 1-0 dla KTH. Kolejny mecz w Krynicy.
   GKS: Batkiewicz - Stranowsky, Ladecky; Plutecki, Słodczyk, Ł. Elżbieciak - Strzempek, Labryga; Fonfara, Pohl, Grobarczyk - Kowalski, K. Majkowski; W. Majkowski, G. Sobała, Mirocha oraz Pohrebny.
   KTH KM: A. Ziaja - Tyczyński, Preczek; Cieraciew, Piksa, Zdunek - Hak, Galant; Zasadny, Salamon, Brocławik - Mytnik, D. Kruczek; Dubel, Żołnierczyk, Gawlina.
   Skazana jeszcze przed barażami na degradację z ekstraklasy Krynica pokazała w Katowicach "lwi pazur". Czyżby miała się powtórzyć historia sprzed roku, kiedy "mineralni" spuścili z ekstraklasy sosnowieckie Zagłębie?
   Rozpoczęło się od prowadzenia gości; w 4 min Piska dokładnym podaniem obsłużył Zdunka, który zagrał przed bramkę do Cieraciewa, więc strzał tego ostatniego był już tylko formalnością. W 9 min Wojciech Majkowski dwukrotnie z bliska nie potrafił pokonać Artura Ziai. 120 s potem nie popisali się Brocławik ze Zdunkiem. Z kolei w 20 min Labryga przegrał pojedynek z bramkarzem KTH.
   W 27 min Ladecky, jadąc za bramkę, strzałem w krótki róg pokonał Ziaję (gospodarze w przewadze). W 31 min Zasadny w zamieszaniu wepchnął krążek do siatki. Kiedy w 55 min goście za sprawą Piksy zdobyli dwubramkowe prowadzenie, wydawało się, że w tym spotkaniu już nic ciekawego stać się nie może. A jednak.
   Przy wyniku 2-3, na niespełna minutę przed końcem, gospodarze zakwestionowali jednemu z "katehetów" wygięcie łopatki kija. Goście nie zgodzili się na jej pomiar, więc sędzia nałożył karę techniczną na KTH, katowiczanie wycofali bramkarza i grając w przewadze 6 na 4 na 48 s przed końcem doprowadzili do dogrywki. Nie przyniosła ona rozstrzygnięcia, więc zarządzono rzuty karne. W pierwszej serii nie trafili Salamon ze Słodczykiem. Potem bramkarzy solidarnie pokonali Zasadny z Ladeckim. W trzeciej serii pudłowali Brocławik z Pluteckim. W czwartej trafił Preczek, a spudłował Grobarczyk. Kiedy w piątej serii Piksa trafił do siatki, kryniczanie mogli fetować pierwsze zwycięstwo.
   Leszek Piksa (zawodnik KTH). - Do ostatniego karnego podszedłem na luzie. To prawda, że wiele w naszym zespole zależy od pierwszej "piątki", ale od tego przecież jesteśmy, by ciągnąć grę. W sezonie zasadniczym nie było wielu spotkań, dlatego o kondycję w meczach o utrzymanie jestem spokojny.
   Andrzej Pasiut (trener KTH) - W Katowicach graliśmy defensywnie. W Krynicy mamy gotową inną taktykę na Katowice. To na razie tajemnica, ale jestem pewien, że przyniesie nam ona powodzenie.
JERZY ZABORSKI

O 3. miejsce

   Pierwszy mecz o 3. miejsce: Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 1-4 (1-1, 0-2, 0-1). Bramki Stoczniowiec: Błażowski (1), dla GKS: Gretka (12), Kwiatkowski (30), Jóźwik (38), Krzak (44). Kary: Stoczniowiec - 6, GKS - 8 minut. Widzów 2200. Stan rywalizacji play off 1-0 dla GKS Tychy.
   TKH Toruń i Orlik Opole grające o 5. miejsce zaczną gry 12 marca.
   Wojas z Dworami grają następny mecz we wtorek w Nowym Targu.(s)

NHL: Czerkawski przegrywa

Rekord! 419 minut kar!

   Drużyna Mariusza Czerkawskiego - New York Islanders przegrała u siebie z St. Louis Blues 2-4, ponosząc 28. porażkę w sezonie ligi NHL.
   Nie był to dobry mecz w wykonaniu Islandersów i Polaka. Nasz hokeista przebywał na lodzie 10 minut i 55 sekund. Oddał w tym czasie jeden strzał na bramkę rywali, w drugiej tercji. W tym sezonie Czerkawski strzelił 23 gole i przy kolejnych 21 asystował.
   Islanders zajmują nadal 3. miejsce w Atlantic Division, z dorobkiem 73 punktów. "Wyspiarze" są na ósmej pozycji w Konferencji Wschodniej, ostatniej premiowanej awansem do rozgrywek o Puchar Stanleya.
   Zwycięstwo odnotowali liderzy Atlantic Division - Philadelphia Flyers, którzy pokonali u siebie 5-3 Ottawa Senators. Mecz przeszedł do historii, bowiem nałożono w nim rekordową liczbę 419 minut kar, z czego 213 przypadło ekipie Flyers, a 206 "Senatorom". Poprzedni niechlubny rekord NHL - 406 minut kar przetrwał 23 lata.
   Do regularnej bijatyki między zawodnikami obu drużyn doszło na minutę i 45 sekund przed końcem. Rozpoczęli ją Brashear (Flyers) i Ray (Senators), a za chwilę dołączyli do nich pozostali gracze, w tym obydwaj bramkarze. Po przerwie, gra została wznowiona, ale tylko na chwilę, bowiem na lodowisku znów doszło do bójek.
   Wyniki: NY Rangers - Washington Capitals 3-2, Philadelphia Flyers - Ottawa Senators 5-3, Atlanta Thrashers - Carolina Hurricanes 2-3 (po dogrywce), Tampa Bay Lightning - New Jersey Devils 3-2 (po dogrywce), Detroit Red Wings - Vancouver Canucks 3-1, Chicago Blackhawks - Anaheim Mighty Ducks 2-5, Dallas Stars - Calgary Flames 5-1, Colorado Avalanche - San Jose Sharks 5-1, Phoenix Coyotes - Montreal Canadiens 3-4, Boston Bruins - Atlanta Thrashers 2-2, Toronto Maple Leafs - Buffalo Sabres 1-5, Ottawa Senators - Nashville Predators 4-2, NY Islanders - St. Louis Blues 2-4, Carolina Hurricanes - New Jersey Devils 1-4, Columbus Blue Jackets - Vancouver Canucks 0-4, Pittsburg Penguins - Anaheim Mighty Ducks 2-1, Florida Panthers - Tampa Bay Lightning 3-5, Washington Capitals - Philadelphia Flyers 2-1, Los Angeles Kings - Montreal Canadiens 2-4. (AS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski