18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkania serdeczne

N
- Panie Profesorze, nie ma co ukrywać: chociaż na to nie wygląda, stuknęła siedemdziesiątka, a to jest moment, kiedy można zrobić mały remanent naukowy, spojrzeć w przeszłość.

Europejska Mapa Drogowa Infrastruktury Badawczej

Rozmowa z prof. Lucjanem Suchankiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego

- Pochodzę z Oświęcimia, nigdy wcześniej nie miałem żadnych kontaktów z Rosją, jak wszyscy wówczas uczyłem się w szkole rosyjskiego. Tak się jednak stało, że całe moje życie zawodowe wiąże się z Rosją. Rusycystyka, którą studiowałem na UJ, podobnie jak humanistyka w ogóle, była obciążona ideologicznie.
Dziś mogę stwierdzić, że nie daliśmy się zwieść ideologii. Nie dał się zwieść ideologii mój profesor, Wiktor Jakubowski, który w trudnych czasach zachował godność uczonego. Był to wybitny erudyta, prawdziwy poliglota, absolwent uniwersytetu petersburskiego.
Nie dał się zwieść ideologii jego następca, profesor Ryszard Łużny, który potrafił inspirować swoich uczniów, poszerzał pola badawcze filologii o nowe obszary - szczególnie wspomniałbym tu o studiach nad myślą filozoficzną i religijną. Ja osobiście i wielu moich młodszych kolegów, wiele mu zawdzięczamy. Odszedł za wcześnie. Tym tropem szliśmy wytrwale z moimi współpracownikami z Katedry Rosjoznawstwa na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ.
Nieczęsto w środowisku badaczy i dydaktyków udaje się stworzyć zespół tak jednolity, zgodnie współpracujący ze sobą, mający podobną wizję i ideę uniwersytetu. Nie mogę nie wspomnieć o naszych działaniach w stanie wojennym, kiedy pisaliśmy teksty, tłumaczyliśmy, kolportowaliśmy tzw. bibułę, wygłaszaliśmy odczyty, nieraz w prywatnych mieszkaniach. To były czasy heroiczne, o których nie wolno zapomnieć. A wielu by chciało. Człowiek ma prawo do prawdy.
- Skoro wspomniał Pan dwa, wielkie zresztą, nazwiska, proponuję, abyśmy porozmawiali nie tyle o pana pracy naukowej, ale o pańskich przyjaźniach, kontaktach. One także, czasem dobitniej, świadczą o człowieku, jego dorobku, randze...
- Od wielu lat zajmuję się emigrantologią - nauką o emigracji, jej dziejach, kulturze, literaturze (wprowadziłęm do nauki ten termin). Nie byłoby to możliwe, gdyby nie znajomość ze slawistami zachodnimi. Dzięki nim, gdy zacząłem od roku 1986 wyjeżdżać na Zachód, miałem dostęp do książek, jakich w naszych zasobach bibliotecznych nie było. W roku 1986 roku otrzymałem dwumiesięczne zaproszenie, stypendium do Genewy. Później często wyjeżdżałem do Niemiec, do Bochum, gdzie otrzymałem półroczne stypendium i byłem też przez semestr profesorem wizytującym.
- A jeśli chodzi o pisarzy rosyjskich, tych wybitniejszych?
- Miałem okazję poznać ich osobiście, o większości z nich pisałem. Szczególnie ciepło wspominam Wiktora Niekrasowa. Poznałem go w Genewie Przegadaliśmy dwie noce - Niekrasow bardzo dobrze orientował się w polskich sprawach, był przyjaźnie do nas nastawiony. W Krakowie spotkałem się z Josifem Brodskim, który znał język polski i tłumaczył naszą poezję, między innymi Gałczyńskiego. Miałem okazję oprowadzać Brodskiego po mieście, zatrzymaliśmy się w miejscu, w którym stawała słynna zaczarowana dorożka. Brodski był w tym miejscu po raz pierwszy i odtwarzał sobie atmosferę wiersza - wiele wtedy zrozumiałem z tego, na czym polega praca tłumacza.
Ciepło o Polakach i Polsce wypowiadał się Aleksander Zinowiew, który pierwszy swój tekst naukowy (przypomnę, że był przecież nie tylko pisarzem, ale także wybitnym uczonym - logikiem, socjologiem) opublikował właśnie w Polsce. W ówczesnym Związku Radzieckim ze względów ideologicznych było to niemożliwe. Byłem u niego w małej miejscowości pod Monachium. W tym samym dniu kolację jadłem z innym wielkim pisarzem, który też żył pod Monachium - Władimirem Wojnowiczem. Wojnowicz dobrze znał Polskę, dość dobrze mówił po polsku. W Polsce stacjonował pułk, w którym służył. W większości żołnierze nie opuszczali terenu jednostki, ale czasem się to udawało - i w ten sposób Wojnowicz poznał młodą Polkę, zrodziło się uczucie - później opisał to w jednym ze swoich opowiadań.
Płynnie po polsku mówił Lew Kopielew, znał ten język z dzieciństwa. Jako emigrant mieszkał w Niemczech, w Kolonii. Był tam postacią bardzo szanowaną. Po niemiecku mówił biegle - w czasie wojny służył w jednostce, która przygotowywała apele do żołnierzy niemieckich, by przestali walczyć, by się poddali, bo dalsza walka nie ma sensu. Udział w tej jednostce zapłacił po wojnie łagrem.
Jestem autorem niewielkiej, pierwszej w Polsce, książki o Sołżenicynie, ale z tym pisarzem nie udało mi się spotkać i bardzo tego żałuję. Podobnie nigdy nie zetknąłem się z bohaterem mojej innej książki - Eduardem Limonowem. Wiem jednak, że moje książki do obu pisarzy dotarły.
- Ale wróćmy jeszcze do pisarzy, których Pan poznał.
- Kraków odwiedzili między innymi znani autorzy emigracyjni - Andriej Siniawski i Władimir Maksimow. Maksimow, na emigracji bardzo krytykowany przez lewicowych liberałów za swoje poglądy, w Polsce (w Warszawie, Krakowie) był przyjmowany bardzo gorąco, co dodawało mu otuchy. Z moimi młodszymi kolegami oprowadzaliśmy Maksimowa po Krakowie, pisarz starał się mówić po cichu, rozglądał się nerwowo na boki. I tu chcę zwrócić uwagę na siłę fałszywych stereotypów. Maksimow był w Krakowie, gdy akurat doszło do napięcia w stosunkach między Polską a Rosją. Niektóre gazety rosyjskie pisały, że Rosjanie są w u nas źle widziani, w co wielu z nich uwierzyło. I Maksimow sądził, że gdy będziemy na ulicy rozmawiać po rosyjsku, to spotkać go może jakaś niechęć ze strony przechodniów, którzy z oburzeniem zareagują na rozmowę w języku rosyjskim. Takiego przekonania nie ma Wiktor Jerofiejew, którego poznałem w Moskwie. Świetnie, płynnie mówi po polsku - jego żona jest Polką.
Nie mogę nie wspomnieć Jurija Drużnikowa, który wielokrotnie był w Polsce, niestety, w Krakowie nie. Znamy się od lat, moja książka o nim jest obecnie w druku. To jeden z najbardziej polonofilskich pisarzy, których w Rosji jest sporo.
Do Krakowa i naszego instytutu przyjeżdża wielu Rosjan - pisarzy, krytyków, dziennikarzy, uczonych - i zawsze są to spotkania żywe, twórcze, otwarte, przyjazne.
- Jak wiem, nie tylko intelektualistów.
- Tak się złożyło, że miałem kilka lat temu możliwość uczestniczenia w spotkaniu z panią Ludmiłą Putin. Było to w czasie, gdy miała dojść do skutku wizyta prezydenta Putina w Polsce - początkowo miał odwiedzić Kraków, później jednak prezydent Rosji pojechał do Poznania. Natomiast Kraków odwiedziła Ludmiła Putin. Miałem okazję opowiadać o krakowskim rosjoznawstwie, co wywołało wielkie zainteresowanie pani prezydentowej.
Korzystając z okazji. Chciałbym parę słów powiedzieć o konferencjach i sympozjach. W roku 1983 zorganizowałem międzynarodową konferencję, poświęconą Borysowi Pasternakowi. W tamtych czasach rzecz w obozie socjalistycznym niewyobrażalna, a jednak w Krakowie się udało - ówczesny rektor UJ, profesor Józef Gierowski, dał się przekonać, wiedząc, że mogą go spotkać nieprzyjemności. Władze Rosyjskiej Akademii Nauk nie zgodziły się na przyjazd syna poety, Jewgienija, z którym korespondowałem i który bardzo chciał przyjechać.
W dzień poprzedzający wprowadzenie stanu wojennego zorganizowaliśmy sesję "Oblicza Rosji". Odbywała się w auli. Takich tłumów, pracowników naszej uczelni, studentów, uczniów, mieszkańców Krakowa nie widziano w tej sali aż do przyjazdu Czesława Miłosza. Dowodzi to, jak potrzebna była wtedy wiedza o Rosji.
- A jak było w Castel Gandolfo?
- W 1996 roku brałem udział w seminarium zorganizowanym z inicjatywy Ojca Świętego, Jana Pawła II, który zapraszał do Castel Gandolfo polskich naukowców. Jedno z nich poświęcone było slawistyce. Ojciec Święty wysłuchał wszystkich szesnastu referatów, co było dla nas, polskich slawistów, wielkim zaszczytem. A ponadto uczestniczyliśmy we mszy w prywatnej kaplicy Ojca Świętego. Podzieleni na dwie grupy zjedliśmy obiad w jego jadalni - uczestniczył w nim obecny kardynał Stanisław Dziwisz. W czasie posiłku prowadzona była rozmowa. Powiedziałem Ojcu Świętemu, że często powtarzam moim studentom o znamiennym w moim odczuciu wydarzeniu z lat studenckich Jana Pawła II, gdy jeszcze jako Karol Wojtyła studiował polonistykę na UJ. W programie studiów był lektorat jednego z języków słowiańskich. Karol Wojtyła spośród kilku możliwości wybrał język rosyjski. Odczytuję to jako coś symbolicznego.
Ale też chcę zwrócić uwagę, że jeszcze przed wojną nauka języka rosyjskiego i wykłady z literatury rosyjskiej były popularne. Działała tu jedyna wtedy w Polsce Katedra Literatury Rosyjskiej, którą kierował wybitny uczony Wacław Lednicki, wykładający paralelnie także w Brukseli. Po wojnie nie wrócił on do Polski i w Stanach Zjednoczonych wykładał slawistykę w Berkeley. I znamienne, katedrę tę objął po nim Czesław Miłosz. Z kolei Miłosz został doktorem honoris causa UJ, gdy byłem dziekanem Wydziału Filologicznego i miałem zaszczyt wygłaszać laudację podczas ceremonii wręczania mu dyplomu.
- W Uniwersytecie Jagiellońskim piastował Pan różne stanowiska, do prorektora włącznie. Teraz jest Pan rektorem wyższej szkoły w Oświęcimiu. Koło się zamyka...
- Rzeczywiście. Od pewnego czasu jestem rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu. Jest to patronacka uczelnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także Akademii Rolniczej. Powołanie tego typu uczelni w Polsce, uczelni państwowych, czy jak dziś mówimy publicznych, to świetny pomysł edukacyjny, dający szansę studiowania młodzieży, która ze względów ekonomicznych nie byłaby w stanie podjąć nauki w znanych ośrodkach akademickich. W Oświęcimiu, moim rodzinnym mieście, spotkałem wielu życzliwych i niezwykle oddanych uczelni osób. Cieszę się, że mogę tę uczelnie współtworzyć i współkształtować.
Rozmawiał MARIAN NOWY
Zarząd Europejskiego Forum Strategicznego ds. Infrastruktury Badawczej (ESFRI) podjął decyzję co do harmonogramu prac związanych z uaktualnieniem Europejskiej Mapy Drogowej Infrastruktury Badawczej, opublikowanej 19 października 2006 r. Wnioski zawierające nowe propozycje dużych projektów, przygotowane przez międzynarodowe konsorcja, będą przyjmowane przez Sekretariat ESFRI do 30 listopada 2007 r.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaprasza do składania propozycji nowych projektów mogących uzupełnić Mapę Drogową ESFRI, przygotowanych przez międzynarodowe konsorcja, a w których Polska ma być partnerem wiodącym, do dnia 30 października 2007 r. Dodatkowych informacji w sprawie projektów mapy drogowej ESFRI można uzyskać od dra Jacka T. Gierlińskiego, delegata Polski w ESFRI. Złożone propozycje projektów, po uzyskaniu pozytywnej opinii Zespołu Interdyscyplinarnego do spraw Infrastruktury Badawczej oraz akceptacji Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zostaną przekazane do Sekretariatu ESFRI.
Wnioski z propozycjami projektów prosimy przesyłać na adres Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dopiskiem "Mapa Drogowa ESFRI".
(N)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski