Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie z matką

Redakcja
Na praskim cmentarzu spoczywa córka warszawskiego restauratora, żona warszawskiego kolejarza, matka wielkiego polskiego poety

LESZEK MAZAN

LESZEK MAZAN

Na praskim cmentarzu spoczywa córka warszawskiego restauratora, żona warszawskiego kolejarza, matka wielkiego polskiego poety

Chyba nigdy nie zabłądziła tu żadna polska wycieczka. Kompleks cmentarzy Olszańskich w Pradze jest ogromny, a informacje o naszych na nim śladach ograniczają się zazwyczaj do mogił polskich lotników. Staraniem Klubu Przyjaciół Starej Pragi odnowiono też przed kilku laty grób zmarłej w 1806 r. księżnej Heruli Teresy Kinski, matki księcia Pepi, czyli Pepika - jeśli taka poufałość przystoi wobec marszałka Francji i Polski Józefa księcia Poniatowskiego.

Grób, o którym mowa, pierwszy wydobył z mroku niepamięci oczywiście krakowianin, dr Stanisław Czerpak, kiedyś nasz attaché kulturalny w śp. Czechosłowacji. Poszedłem jego śladami, docierając - nie bez trudu - do kwatery 11 cmentarza V, gdzie od 65 lat spoczywa Wanda z Łopuszyńskich Razesbergerowa Gałczyńska.

Na pogrzeb Kocio pojechać nie mógł

   W swych kłopotach ze znalezieniem tego grobu nie byłem odosobniony. Podobne miał jej syn, Konstanty Ildefons Gałczyński. Niektórzy twierdzą, że nigdy do jej mogiły nie dotarł. Prawda to czy tylko plotka niechętnych poecie biografów? Czeski pisarz i tłumacz literatury polskiej prof. Jan Pilarz, który w 1949 r. organizował polskiemu poecie pobyty w Pradze, w książce "Moja droga do polskiej poezji" pisze: "Jakież wzruszenie przeżywaliśmy, gdy Konstantemu udało się odnaleźć w Pradze krewnych i z ich pomocą na ogromnym obszarze Cmentarzy Olszańskich - grób jego matki". W rozmowie ze mną Pilarz był bardziej oszczędny w stawianiu kropki nad "i". Stwierdzał tylko, że "Konstanty był chyba najpracowitszym pisarzem, jakiego znałem. Mieszkał w Pradze w hotelu Alctron, nieopodal placu Wacława, skąd codziennie dawał nurka w Pragę, a po powrocie natychmiast zasiadał do pisania. Pisał zielonym atramentem i zielonymi słowami wypełniał dziesiątki stronic, które natychmiast ekspediował do Polski - najczęściej na adres "Przekroju" i "Expressu Wieczornego".
   Autor "Spotkania z matką" bardzo chciał tę mogiłę odnaleźć. Bardzo. Kira Gałczyńska wspomina: "W czasie świąt Bożego Narodzenia 1938 nadeszła z Pragi wiadomość o śmierci matki poety. To zdarzenie przeżył bardzo ciężko. Zadręczał się, że nie był dobrym synem, że nie interesował się jej losem od chwili powtórnego wyjścia za mąż i wyjazdu z Polski... Że to jej zawdzięcza wykształcenie i resztę... Jakby nie pamiętał o smutnych latach dzieciństwa...".
   Rzeczywiście, pani Wanda miała podobno bardzo trudny charakter, a w ogóle małżeństwo państwa Gałczyńskich, którym w 1905 roku urodził się przyszły poeta Konstanty, na pewno nie należało do udanych. "O zawarciu związku między Wandą Łopuszyńską i Konstantym Gałczyńskim ze strony tego ostatniego zadecydowała w pierwszym rzędzie nadzieja dostatniego życia - wszak żenił się z jedną z trzech córek właścicieli znakomicie prosperującej restauracji" (Wróbel - przyp. LM) - pisze Kira Gałczyńska w książce o ojcu. "Jeśli istniał cień uczucia to sytuować go należy po stronie młodej panny Łopuszyńskiej. Do tego, jak się okazało, technik kolejowy Konstanty Gałczyński miał charakter raczej trudny, nierówny, dom, a zwłaszcza synów, trzymał krótko. W tej rodzinie nie było nadmiaru uczucia, ciepła, pogody. Przeciwnie, dominowały napięcie, kłótnie, niesnaski, chłód".
   Ale to właśnie matka broniła swego "Kocia", czyli Konstantego juniora przed ojcem, gdy ten robił synowi awantury za pomysł studiów na warszawskim uniwersytecie. Musiało jednak coś potem między nimi zajść, skoro 1 czerwca 1930 r. nie była w warszawskiej cerkwi na ślubie pierworodnego. A może po prostu nie stać jej było na podróż do niedawno opuszczonej Warszawy?
   Poeta nie pojechał na jej pogrzeb. Rodzina Gałczyńskich - pełna i kiedyś, i dziś wspaniałych postaci - nigdy nie lubiła cmentarzy i pogrzebów, nie należały w niej do tradycji zbyt częste odwiedziny na grobach bliskich. Wtedy, po tragicznej wiadomości z Protektoratu Czech i Moraw, Konstanty Ildefons chciał jechać nad Wełtawę, ale nie pojechał. Najprawdopodobniej z powodu trudności, jakie nastręczało otrzymanie paszportu (święta, koniec roku) i sytuacja polityczna: od marca 1938 r. Pragę okupowali przecież Niemcy. Co nie oznacza, żeby nie miał z powodu absencji na pogrzebie wyrzutów sumienia. Przecież była jego matką. Kobietą, która mu "pierwsza pokazała księżyc i pierwszy śnieg na świerkach".
   Córka poety, Kira Gałczyńska: "Początek roku 1949 przynosi jeszcze jedną podróż - do Pragi. Piękno tego miasta, zawarte tam przyjaźnie z pisarzami czeskimi, spotkanie z ciotkami, odwiedzenie grobu matki na Cmentarzu Olszańskim te wszystkie zdarzenia zamknie w wierszach, znacznie piękniejszych i bardziej wzruszających od tych powstałych jako plon poprzedniej podróży" (do Moskwy - przyp. LM). Tak powstał również wiersz o kukułce, która śpiewa nad grobem matki.

Trzy siostry jadą nad Wełtawę

   Skąd jednak matka Konstantego Ildefonsa, surowa, niewrażliwa na urok poezji mieszkanka warszawskiej ulicy Targowej wzięła się nad Wełtawą?
   Napis, zupełnie dobrze widoczny na marmurowej tablicy, informuje:
   RODINA BERGEROVA
   Wanda z Łopuszeńskich Gałczyńska - Razesbergerova 1)
   \*13.XI. 1887 + 25.XII.1938
   O coraz bardziej zagłębiającym się w matkę ziemię marmurowym grobie pani Wandy nie pamięta prawie nikt ("prawie" - bo ostatnio widziałem tam kilka zwiędłych kwiatków). Bardziej żywe ślady ludzkiej pamięci można zobaczyć na mogile sąsiedniej, należącej do choreografa i baletmistrza Teatru Narodowego w Pradze i wielu innych światowych scen pana Augustyna Bergera.
   Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Razesberger, skrócił je ze względów praktycznych: Berger łatwiej mieści się na afiszu. Wielki, autentycznie wielki artysta zmarł na skutek obrażeń w wypadku ulicznym w roku 1945. Pan Augustyn, szalejąc po całym świecie i występując na najlepszych scenach, poznał w roku 1895 (w restauracji Wróbla w Warszawie) panią Stanisławę Paszkowską, z domu Łopuszyńską. Gdy spotkali się po raz drugi - był to rok 1910, pani Stanisława, podobno bardzo urodziwa, właśnie owdowiała. Decyzja była szybka, ślub wzięli w 1911 r. w Londynie, dokąd Stanisława, jak pisze w swych pamiętnikach Augustyn, przyjechała wraz ze swym szwagrem, Konstantym Gałczyńskim (jego syn, przyszły poeta, liczył sobie wówczas 6 lat). Państwo Razesbergerowie (Bergerowie) osiedli na stałe w Pradze, będąc przez długie lata zgodnym, kochającym się małżeństwem, a wzajemnego stosunku emocjonalnego nie zmienił nawet - co zdarza się rzadko, ale jednak zdarza - rozwód.
   Szwagier Stanisławy, kolejarz Konstanty Gałczyński, zmarł w 1927 r. W trzy lata później, w lutym 1930 r., Stanisława ściągnęła do Pragi swą siostrę, wdowę po Konstantym, Wandę z Łopuszyńskich Gałczyńską i wraz z mężem wyswatała ją za starszego brata Augustyna - Antoniego Razesbergera.
   O ojczymie poety wiemy bardzo niewiele. Tyle że żeniąc się z Wandą, miał już 70 lat, zaś urodził się na Morawach. Od małego dziecka grał pięknie na skrzypcach; pracował najpierw jako nauczyciel, a potem urzędnik państwowy, najprawdopodobniej w dyrekcji kolei. Małżeństwo z Wandą (starszy Razesberger był wdowcem) nie było szczęśliwe, więcej w nim było płaczu i kłótni niż uczucia. 48-letnia Wanda i w Pradze nie demonstrowała łatwego charakteru.
   - Mimo wszystko trochę to dziwne - opowiadała mi praska znajoma rodziny, tłumaczka dr Aneta Balajkova. - Moja matka przyjaźniła się ze Stanisławą i kolejną, ściągniętą przez nią do Pragi siostrą, Józefą Gajewską - byłam niejednokrotnie świadkiem ich rozmów na tematy rodzinne, ale nigdy nie słyszałam, by wspominały w nich Wandę. Nie pamiętam też, żeby ją odwiedzały, żeby wybierały się na jej pogrzeb. Coś musiało zajść między trzema siostrami - z natury rzeczy bardzo pogodnymi i zwyczajnie, po ludzku, dobrymi dla siebie i innych.
   Wanda Gałczyńska zmarła 25 grudnia 1938 r. W archiwum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w warszawskim Muzeum Literatury zachowały się dwa jej paszporty. Pierwszy - jednorazowego wyjazdu za granicę - do Czechosłowacji, wystawiony w 1931 r. i drugi - paszport czechosłowacki na nazwisko Wanda Cecylia Razesbergerova, wystawiony 21 kwietnia 1937 r.
   Najdłużej z trzech sióstr, które z Warszawy przywędrowały do Pragi, żyła, tak serdecznie przez wszystkich wspominana, Józefa Gajewska, z domu Łopuszyńska. Przyjechała nad Wełtawę w sierpniu 1939 roku, tu zastała ją wojna i tu w latach osiemdziesiątych zmarła. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty jej śmierci. Urna z jej prochami stoi obok takiej samej urny Stanisławy przy trumnie Wandy, której ciała nie poddano kremacji. Napis na marmurowym nagrobku wymienia tylko Wandę. Dlaczego na płycie nie umieszczono imion pozostałych sióstr? Ba, kto to może wiedzieć. Pewnie dlatego, że kiedy umierała Stanisława - Józefa musiała być już w bardzo zaawansownym wieku, gdy z kolei zmarła i ona - nie miał widać kto zająć się opieką nad jej pamięcią.

Siedem minut od głównego wejścia

   Warto zrobić to teraz, w roku urodzonego przed stu, a zmarłego przed pięćdziesięciu laty jej syna Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
   Cmentarze Olszańskie leżą na Vinohradach, dziś to prawie samo centrum Pragi. Tramwaj lub metro dowiozą nas pod samo główne wejście. Po 60 - 70 metrach trzeba skręcić z głównej alei w lewo w jedyną alejkę ukośną i iść nią aż do starego, walącego się muru, za którym rozciąga się już cmentarz nr V. Zaraz za murem wyrośnie przed nami ostry, wysoki obelisk na grobie twórcy czeskiego skautingu Jondrzicha Fugnera. Gdy stojąc twarzą do obelisku, skręcimy w lewo - po kilkunastu metrach zobaczymy już grób córki warszawskiego restauratora, żony warszawskiego kolejarza, matki wielkiego polskiego poety. I usłyszymy, jak jej czarna suknia, niczym w wierszu marnotrawnego syna, na praskim wietrze "szumi jak Morze Czarne".
   
   1) Pomyłka sprzed lat; powinno być "Łopuszyńska".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski