MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spóźnialscy - warchołami

Redakcja
Przeczytałem artykuł "Zamieszanie z dowodami" 02.01.2008. Z całym szacunkiem dla prof. Sarneckiego nie zgadzam się z całością myśli, która przewija się w tym artykule. A szczególnie brak mi szerszego spojrzenia na całość problemu.

Przecież od 2001 roku wszystkie media "trąbiły" o dowodach osobistych. W urzędach były informacje na ten temat. I co z tego? Nic. 2,5 miliona Polaków lekceważyło tę informację. To jest blisko 5 procent społeczeństwa, a o wiele większy odsetek tych, których obowiązek wymiany dowodów dotyczył. I do czego oni doprowadzili? Ano do tego, że w okresie dla każdego gorącym zmusili całą rzeszę urzędników do przedłużonego czasu pracy. Siebie samych też. Wszyscy ci obywatele i urzędnicy w czasie, gdy myślami byli w domach, zostali zmuszeni do bycia w sytuacjach wysoce stresujących. Jak nie lubię administracji, tak w tym przypadku jestem całkowicie za tym, aby oddać tym pracownikom należny szacunek za trud, jaki włożyli w tym okresie kosztem własnych domów i rodzin. Z pełną świadomością tego, że przecież ci wszyscy spóźnialscy mogli dawno to już załatwić. Jest takie słowo - warcholstwo. Znaczy ono wywoływanie kłótni i zamętu swoją samowolą. Samowolą 2,5 miliona obywateli było niezareagowanie przez 6 lat na informacje i apele w sprawie dowodów osobistych. Mamy w Polsce blisko 2,5 mln warchołów. I to dorosłych.
Więc cóż? Nie karać ich? Nic? Nie dać choć odrobinę nauczki w celu spokojnego zdyscyplinowania ich w tak prostej sprawie? A jak w innych sprawach ta grupa będzie się zachowywać? Szanowny Panie Profesorze, jakąś karę powinni ponieść. Polacy patrzą uważnie na poczynania placówek publicznych. Oceniają je. I wyciągają wnioski. Skoro 2,5 mln współobywateli zostało za swoje warcholstwo "pogłaskanych po główce", mówi im się, że nic się w sumie nie stało, a nawet staje się w ich obronie - co jakby pośrednio wynika z sentencji Szanownego Pana Profesora - to co? Może by tak nie pójść do pracy, nie zapłacić należności w terminie, nie przestrzegać przepisów tylko dopiero "za chwilę", np. za 5 lat.
Rozumiem, że nie wszyscy faktycznie z tej grupy mieli możliwość dotrzymania terminu. Ale sądzę, że są wyjątki. Natomiast reszta winna ponieść jakieś konsekwencje poza tymi, które sami sobie sprokurowali. Najprostsze, choćby opłaty skarbowe tak jak wydanie zagubionego czy zniszczonego dokumentu. Przecież płacą bez szemrania karne odsetki za niezapłacone rachunki czy raty kredytowe. Ale jest jeszcze jedna kwestia. Nie wiem, czy wszyscy, którzy zmienili dowód osobisty zostali poinformowani o obowiązku dokonania aktualizacji NIP-u? Mamy na to 30 dni, nie 6 lat! Ciekawe, jak ci wszyscy się spiszą. Wiem, co prawda, że nieznajomość prawa nie zwalnia nikogo od jego przestrzegania, ale tą konieczność aktualizacji można obywatelom przypomnieć choćby przy wręczaniu im nowych dowodów. Sądzę, że w drodze "rewanżyzmu" urzędnicy będą przemilczać tę informację. I wcale im się nie będę dziwić.
Łukasz PŁonka, Murzasichle

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski