W ubiegłym roku polskie prokuratury prowadziły prawie 5 tys. postępowań dotyczących śmierci pacjentów, w tym dzieci, jak i ciężkiego uszkodzenia ciała. To ponad 30 proc. więcej niż w 2015 r. Według śledczych stało się tak dzięki utworzeniu specjalnych wydziałów w prokuraturach regionalnych.
Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów „Primum Non Nocere” uważa, że powołanie wydziałów do dobry krok. - Absolutnie niewystarczający jednak, aby zagwarantować poszkodowanym i ich rodzinom równe prawa w walce z niekompetentnymi lekarzami - dodaje szef organizacji od lat walczącej o prawa pacjenta.
W Prokuraturze Regionalnej w Krakowie, w zespole ds. błędów medycznych pracuje 10 prokuratorów. Od początku powstania tej jednostki śledczy prowadzili 66 spraw. 44 postępowania już zakończono - 23 zostały umorzone, 18 jest zawieszonych (oczekują na opinie biegłych), 2 przekazano do innej prokuratury. Tylko jedno skończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.
Prok. Zbigniew Gabryś z PR w Krakowie wyjaśnia, że duża część spraw jest umarzana, ponieważ rodziny zmarłych pacjentów, składając zawiadomienia do prokuratur, kierują się głównie emocjami. - Po konfrontacji z naukowym podejściem do sprawy często okazuje się, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowań - mówi prok. Zbigniew Gabryś.
Z kolei zdaniem Adama Sandauera duża liczba spraw umorzonych i zawieszonych ma przyczynę niezależną od zwiększenia zaangażowania prokuratury. - Od wielu lat największą bolączką śledztw w sprawach błędów medycznych są biegli - twierdzi szef „Primum Non Nocere”. Sandauer uważa, że baza ekspertów medycznych powinna podlegać Ministerstwu Sprawiedliwości, a nie ośrodkom akademickim. - Biegli, którzy wykonują opinie medyczne w sprawach błędów swoich kolegów nigdy nie będą do końca wiarygodni - twierdzi szef stowarzyszenia.
Za stworzeniem bazy ekspertów przy ministerstwie jest również mec. Jolanta Budzowska z Krakowa, reprezentująca poszkodowanych pacjentów. Zwraca też uwagę na to, iż na opinie lekarzy z Zakładów Medycyny Sądowej często czeka się dwa, a nawet pięć lat. - Biegli traktują takie opinie jak „kukułcze jajo”. Nie chcą narażać się innym medykom. Bywa, że kilka zakładów potrafi odmówić prokuratorowi lub wskazać bardzo odległe terminy sporządzenia dokumentu. Dlatego takie sprawy ciągną się latami - mówi mec. Budzowska.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiWIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 8
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?