W środę w południe do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Krakowie na nr 112 wpłynęło zawiadomienie o bombie, która została podłożona w budynku Sądu Rejonowego w Wadowicach przy ulicy Żwirki i Wigury. Natychmiast wysłano tam policję, straż pożarną i pogotowie ratunkowe.
Ulicę wyłączono z ruchu i ogrodzono biało-czerwoną taśmą. Pracowników sądu i prokuratury, a także interesantów - w sumie ponad pięćdziesiąt osób - ewakuowano na skwer przed budynkiem. Do środka weszli policjanci i pirotechnicy. Ładunków wybuchowych szukano także na zewnątrz budynku, a z Krakowa wezwano ekipę z psem tropiącym. Po około czterdziestu minutach okazało się, że alarm był fałszywy. Chwilę potem policja zatrzymała człowieka, który dzwonił.
Sprawca sam przyszedł na komendę policji w Wadowicach. - Chciał zadenuncjować rzekomego sprawcę alarmu i odebrać za to nagrodę - opowiada prokurator Jerzy Utrata, szef Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.
Mundurowi nie uwierzyli mu jednak na słowo. Sprawdzili mężczyznę i okazało się, że to on - "informator" - jest sprawcą alarmu. Pod nr 112 dzwoniono z jego telefonu. Ten, którego chciał wkręcić w przestępstwo, przebywa za granicą. "Bomber" jest kawalerem, ma 24 lata i mieszka we Frydrychowicach. Grozi mu teraz pobyt za kratami od 6 miesięcy do 8 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?