Sprawdzian wypadł słabo, wyniki w listopadzie

Białoruś - Polska 79:62 (24:9, 22:16, 15:27, 18:10)

Białoruś: Wieriemiejenka 19 (1x3), Harding 15, Leuczanka 12, Lichtarowicz 10 (1x3), Snicyna 1 - Troina 11 (1x3), Papowa 8 (2x3), Anufrijenka 3 (1x3), Tarasawa 0.

Polska: Stankiewicz 18 (1x3), Żurowska-Cegielska 11 (1x3), Śnieżek 2, Kobryn 1, Idczak 0 - McBride 10 (2x3), Koc 6, Skobel 7 (1x3), A. Pawlak 5 (1x3), Kaczmarczyk 2.

Tym razem obyło się bez wstydliwego pogromu. Podopieczne Teodora Mołłowa długimi fragmentami meczu prezentowały się lepiej, niż w poprzednim spotkaniu z Belgią. Nie na tyle jednak, by realnie zagrozić Białorusinkom.

Starcie w Mińsku Polki rozpoczęły jeszcze gorzej, niż mecz w Namur. Ich akcje były chaotyczne, zbyt indywidualne. Białorusinki w tym czasie wyszły na prowadzenie 8:0. W końcu inauguracyjne trafienie zaliczyła Agnieszka Śnieżek, ale nadal szło Polkom jak po grudzie.

Po meczu z Belgijkami Mołłow zapowiadał korekty w grze obronnej, ale postępów nie było widać. Cieniem samej siebie była Ewelina Kobryn. Środkowa wyglądała na przemęczoną, była nieskuteczna. Szybko łapała też kolejne faule, przez co w drugiej połowie trener musiał ją posadzić na ławce.

To jednak - paradoksalnie - wcale nie zakończyło się dla drużyny katastrofą. Tym razem Polki radziły sobie bez największej gwiazdy całkiem dobrze. W trzeciej kwarcie przyjezdne zdobyły prawie dwa razy więcej punktów, niż Białorusinki. Imponująca skuteczność Andżeliki Stankiewicz i rzuty Julie McBride pozwoliły zmniejszyć stratę do rywalek do ledwie 8 „oczek”.

Teraz Polki muszą liczyć na wygraną Białorusi nad Belgijkami. A przede wszystkim na to, że same ograją Belgię w ostatnim eliminacyjnym meczu, zaplanowanym na listopad. Tabela grupy G:

1. Białoruś35211:198

2. Polska34190:235

3. Belgia23171:139