Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaż ZGH Bolesław. Cena „zaniżona”, bo… to był jedyny dobry kupiec

Zbigniew Bartuś
Archiwum
Kontrowersje. PiS intensywnie bada prywatyzacje z czasów PO-PSL. Na celowniku jest m.in. spółka ZGH Bolesław k. Olkusza kupiona przez bocheński Stalprodukt SA

Cztery z piętnastu dużych spółek skarbu państwa prywatyzowanych w latach 2012-2014 sprzedano po zaniżonej cenie. Budżet stracił na tym setki milionów złotych - wynika z niedawnego raportu NIK. Zdaniem działaczy PiS jest to kolejny dowód na „złodziejską prywatyzację”. Transakcje zostaną zbadane.

Najwięcej emocji wzbudziły wnioski NIK dotyczące zakupu kontrolnego pakietu akcji firmy chemicznej CIECH przez Jana Kulczyka. Ale wśród spółek, które zdaniem NIK miały być sprzedane „zbyt tanio”, jest też ZGH Bolesław w Bukownie, największa firma ziemi olkuskiej, jeden z najważniejszych producentów cynku, wykorzystywanego przy produkcji blach nierdzewnych, farb i lakierów.

Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) dwa lata temu sprzedało 87 proc. akcji tej spółki bocheńskiemu Stalproduktowi SA (dawny oddział Huty im. Lenina), notowanemu na GPW producentowi i eksporterowi wyrobów stalowych. Firma ta kupiła wcześniej m.in. Centrostal oraz krakowski Elbud wraz z cennymi gruntami w Podgórzu.

Stalprodukt zapłacił za akcje ZGH 219,3 mln zł. Zdaniem NIK państwo mogło uzyskać nawet dwa razy więcej, gdyby ministerstwo nie zmieniło trybu prywatyzacji z oferty publicznej na negocjacje z wybranymi inwestorami. „Wycena porównawcza określała wartość ZGH na ponad miliard zł, gdy tymczasem MSP w trakcie negocjacji opierało się na rekomendowanej minimalnej wartości spółki, uzyskanej metodą dochodową” - czytamy w raporcie. - Kompletna bzdura - komentuje były pracownik resortu skarbu. - ZGH miały od lat problemy i tylko duże nakłady inwestora branżowego mogły je uratować. Ministerstwu zależało, by ten zakład przetrwał, rozwijał się, dawał miejsca pracy.

Piotr Janeczek, prezes Stalproduktu SA, „z szacunku dla partnerów”, nie chce mówić o przebiegu negocjacji. Zwraca jednak uwagę, że nie ma drugiej takiej firmy jak ZGH, więc nie można było jej do niczego porównać. A skoro tak, to nie potrafi sobie wyobrazić „wyceny porównawczej”, według której ZGH było warte „ponad miliard zł”.

Zdaniem ekspertów firma z Bukowna utraciła znaczną część swej wartości kilka lat przed prywatyzacją - w wyniku niezbornych działań państwa, które przyznało mało znanej kanadyjskiej firmie Rathdowney Polska koncesję na poszukiwanie cynku na działkach sąsiadujących z ZGH.

- Gdyby ZGH było faktycznie tak atrakcyjnym kąskiem, to nabywcy biliby się o tę firmę. Tymczasem zgłosiło się tylko trzech potencjalnych kupców, w tym Rathdowney, a do następnego etapu dopuszczono dwie, w tym KGHM, który nie złożył ostatecznie wiążącej oferty. Na placu boju zostaliśmy tylko my - wspomina prezes Janeczek.

Nie afera, tylko odpowiedni moment
Ministerstwo skarbu wystawiło na sprzedaż 87 proc. akcji ZGH Bolesław jesienią 2011 r. W styczniu 2012 r. postanowiło tego dokonać w trybie negocjacji. Zgłosiły się trzy firmy, jako jedyny wiążącą ofertę, na 361,7 mln zł, złożył Stalprodukt SA.

Negocjacje miały trwać góra miesiąc, do marca 2012, i zakończyć się sprzedażą po cenie wyższej niż pierwotnie zaproponowana. Zakończyły się w listopadzie 2012 r., a ostateczna cena była o połowę niższa (219,3 mln zł). Inwestor zmniejszył też kwotę gwarantowanych inwestycji ze 100 do 40 mln zł. NIK uznała, że doszło do tego w wyniku zaniedbań urzędników i zaniżenia ostatniej wyceny przez ekspertów najętych przez MSP.Opiewała ona na nieco ponad 200 mln zł, podczas gdy inna, tzw. porównawcza, była pięć razy wyższa.

Piotr Janeczek, prezes bocheńskiej firmy,uważa, że mówienie o wycenie porównawczej to absurd, bo ZHG nie ma z czym porównywać. Poza tym zakład ten utracił wiele ze swej wartości jeszcze przed prywatyzacją. W 2009 i 2010 roku minister ochrony środowiska wydał mało znanej kanadyjskiej firmie Rathdowney Polska koncesję na poszukiwanie złóż cynku i ołowiu na działkach sąsiadujących z kopalnią ZGH. Fachowcy są zgodni, że ta decyzja musiała obniżyć wartość ZGH, bo dotychczasowe złoża spółki z Bukowna miały się wyczerpać w ciągu sześciu lat.

Prezes Stalproduktu tłumaczy, że negocjacje dotyczące zakupu ZGH trwały rok, bo musiał uzyskać niezbędne informacje o stanie zakładu. - Po ich otrzymaniu, zmodyfikowaliśmy ofertę. Robiliśmy to uczciwie, przedstawiając na piśmie argumenty - wyjaśnia Janeczek. Zapewnia, że proces ten był przejrzysty, świadczy o tym cała dokumentacja, w tym korespondencja.

- W każdej chwili ministerstwo mogło zakończyć procedurę i ogłosić nową. Najwyraźniej jednak nie było lepszego nabywcy - mówi Piotr Janeczek. Zauważa, że Stalprodukt położył na stole prawie 300 mln zł, bo trzeba wziąć pod uwagę inwestycje i zobowiązanie odkupu akcji od pracowników.

Zdaniem ekspertów, gdyby Stalprodukt kupił ZGH okazyjnie tanio, jak twierdzi NIK, to jego giełdowe notowania od razu by poszybowały. Tymczasem przez okres negocjacji i po zakupie ZGH akcje bocheńskiej firmy stale taniały. Analitycy pisali o ryzyku związanym z zakupem ZGH, niestabilnym otoczeniu, wysokich cenach prądu, wyczerpywaniu się złoża, kosztach likwidacji kopalni. Kurs bocheńskiej spółki zaczął rosnąć dopiero dwa lata od przejęcia ZGH i to głównie za sprawą poprawy koniunktury na produkowane przez nią blachy transformatorowe

- Nie znaczy to, że zakup ZGH był dla nas niekorzystny. Trzymam się znanej z Wall Street maksymy: „Nie mów mi co mam kupić, tylko kiedy to kupić”. I drugiej: „Kto nie ryzykuje, ten nie ma”. To był dla nas odpowiedni moment do zakupu ZGH - tłumaczy Janeczek.

Inwestycja już zaczyna procentować. Zarząd bocheńskiej spółki jest pewien, że cynk będzie w najbliższych latach surowcem strategicznym. Strategiczną rolę dla Małopolski i kraju zaczyna odgrywać także sam Stalprodukt. Byli pracownicy MSP, odpowiedzialni za prywatyzację, podkreślają, że to był ważny cel transakcji: państwu powinno zależeć na pozyskaniu inwestora, który podtrzyma, a najlepiej - rozwinie produkcję.

Bocheńska firma w ciągu ostatnich 23 lat stworzyła bardzo mocną, stale rosnącą, grupę kapitałową opartą na produkcji przemysłowej. Teraz prowadzi akcję skupu własnych akcji. W wyniku tego zmniejszają się udziały ArcelorMittal - firma ta miała niedawno 33,77 proc. akcji Stalproduktu (38,2 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy), a teraz ma 28,47 proc. akcji (28,26 proc. głosów).

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski