Mało brakowało a woda z prywatnego stawu, który właściciel postanowił osuszyć, zalałaby kilkanaście okolicznych domów. W środę późnym wieczorem mieszkańcy zauważyli, że z akwenu na prywatnej posesji, z której wcześniej wycięto wszystkie drzewa, woda płynie na teren parku Duchackiego, wylewając się z wąskiego kanału pod ul. Estońską, który łączy zbiornik prywatny z tym miejskim.
WIDEO: Spuścili wodę ze stawu do parku Duchackiego
Autor: Marzena Rogozik
Sygnał, że woda zalewa park i gwałtownie wypełnia staw miejski, dyrektor Zarządu Zielni Miejskiej dostał w środę po godzinie 20. - Natychmiast zawiadomiliśmy strażników miejskich i zaczęliśmy udrażniać odpływy, by zapobiec zalaniu domów - relacjonuje Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Na szczęście wodę z prywatnego stawu zebrał ten na działkach miejskich i nie doszło do tragedii.
Okoliczne budynki nie ucierpiały, ale nie wiadomo, czy parkowy staw, w którym żyją też ryby, nie poniósł strat. Na miejscu zdarzenia był Mateusz Zygadło, mieszkaniec Woli Duchackiej. - Gdy woda zalewała park, na miejscu nie było już ani właścicieli, ani żadnych pracowników - opowiada mieszkaniec. Z kolei Beata Anna Symołon, prezes zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Woli Duchackiej, zaznacza, że gdyby nie szybka reakcja mieszkańców, mogłaby zostać zalana ul. Estońska i Albańska. - To ewidentne działanie zmierzające do osuszenia stawu, by zyskać 1,5 hektara pod zainwestowanie - podkreśla. Od urzędników usłyszała, że tak poważne naruszenie gospodarki wodnej spotka się ze zdecydowaną reakcją, łącznie z nakazem ponownego uzupełnienia wody w stawie na prywatnym terenie.
Zarząd Zieleni Miejskiej już poprosił magistracki Wydział Kształtowania Środowiska, by ustalił, co trafiło do stawu, bo płynąca nocą woda mocno cuchnęła. - Trudno teraz powiedzieć, czy były to jakieś ścieki np. z kanalizacji, czy też woda po prostu długo stała i wydzielała taki odór - mówi dyrektor Kempf. Według niego sprawę należy dokładnie wyjaśnić, bo nawet jeśli właściciel miał zamiar osuszyć staw, nie powinien tego robić pod osłoną nocy. - To skrajny brak odpowiedzialności, najpierw właściciel ogołocił działkę z wszystkich drzew, a teraz wykonuje tak nerwowe ruchy. Musimy szybko poznać jego dalsze plany, bo mają wpływ na przyszłość naszego stawu - mówi Piotr Kempf.
Oba stawy: górny prywatny i dolny - miejski są połączone i ten górny zasilał dolny. - Jeśli prywatny staw zostanie osuszony i zasypany, ten w parku Duchackim straci zasilanie. To może być jego koniec - mówi Jarosław Kajdański, członek Zarządu Dzielnicy XI.
To najgorszy z możliwych wariantów, ale wcale nie niemożliwy. - Postawiłoby to nasze działania związane z zagospodarowaniem parku pod znakiem zapytania. Musielibyśmy się zastanowić, w jaki inny sposób zasilać staw - podkreśla Piotr Kempf, dyrektor ZZM. Ten w ramach dużej inwestycji wkrótce ma być oczyszczony.
Sprawa została przekazana do Wydziału Kształtowania Środowiska, a urzędnicy mają przeprowadzić wizję lokalną. - Sprawdzimy, czy działania, które wykonał właściciel, wymagały pozwolenia wodno-prawnego i czy nie zniszczyły obecnych tam siedlisk chronionych zwierząt - mówi Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska. Jeśli tak było, a właściciel nie miał pozwolenia, urzędnicy przekażą sprawę na policję, która nałoży karę.
Z właścicielem terenu nie udało nam się skontaktować. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest pracownikiem jednej z krakowskich uczelni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?