Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Srebro w deszczu

Redakcja
Aleksander Waleriańczyk nie ma jeszcze 20 lat. Na lekkoatletycznych MP w Szczecinie (wynikiem 2,18) wywalczył srebro w skoku wzwyż, a to jeszcze nie wszystko, na co stać zawodnika z Krakowa. Decyzją PZLA znalazł się w ekipie sportowców na ME w Monachium.

Krakowski nastolatek wicemistrzem Polski w skoku wzwyż

   - Spodziewał się Pan takiego sukcesu przed konkursem?
   - Czy myślałem o medalu? Tak, tym bardziej że w Polsce wysokość 2,25 daje pewny medal, a w tym sezonie już tyle skakałem. Wiedziałem, że w granicach 2,20 będą medale, ale nie spodziewałem się, że do srebra wystarczy już 2,18!
   - Czuł Pan, że stać Pana na więcej?
   - Tak, wszystko zepsuła pogoda. O szesnastej zaczęło padać. Na rozbiegu były trzy centymetry wody. Organizatorzy musieli osuszyć teren. Wszystkim zawodnikom powiedziano, że będzie pół godziny opóźnienia, potem dochodziły kolejne minuty, a my cały czas angażowaliśmy siły w rozgrzewkę. W rezultacie pierwszy skok po osiemdziesięciu minutach oczekiwania.
   - Czy warunki na skoczni poprawiły się?
   - Nie było już jeziorka, ale zostały kałuże. Każdy wychodził i bał się, że zrobi sobie krzywdę. 2,18 to przecież mój najsłabszy wynik w tym sezonie.
   - A Pański rekord życiowy?
   - 2,27 podczas Ligi Seniorów w tym sezonie, ale na treningu skoczyłem już 2,30.
   - Czyli ten sezon owocuje progresją formy?
   - Tak, w zeszłym o takich wynikach mogłem tylko pomarzyć. Wtedy najlepszy wynik to 2,14 na MPJ w Bydgoszczy. Ten sezon rozpoczynałem od 2,20, potem 2,24 i 2,27.
   - Jak długo pracował Pan na takie wyniki?
   - Skok wzwyż trenuję od trzech lat, wcześniej było pływanie i skok w dal, ale bez większych sukcesów.
   - Dużo czasu poświęca Pan na treningi?
   - W okresie startowym mam cztery treningi tygodniowo, w zimie jest ich już sześć, ale najciężej pracuję na obozach, gdzie ćwiczę dwa razy dziennie. Najpierw przygotowujemy się, forma rośnie, a potem jest jej kontrolowany spadek. Inaczej nikt by nie wytrzymał.
   - Komu zawdzięcza Pan swoje sukcesy?
   - Tylko trenerowi. Piotr Bora pracuje ze mną od samego początku i wkłada w to najwięcej wysiłku.
   - Co Pan robi poza skocznią?
   - Studiuję na AGH, na wydziale robotyki i inżynierii.
MAGDA ROZMUS

Okiem trenera

   Piotr Bora wyszukał Waleriańczyka 4 lata temu na szkolnych zawodach. Uważa, że największym atutem młodego zawodnika jest dobra koordynacja ruchowa. - Poza tym Alek bardzo szybko uczy się pewnych elementów i potrafi je powtarzać - podkreśla. - W tym sezonie stać go na przeskoczene 2,27. _Również on jest zdania, że w Szczecinie, przy dobrych warunkach, wynik mógł być lepszy, ale: - Po ponad trzech godzinach walki, kiedy zawodnik cały czas musiał być maksymalnie skoncentrowany, było to już fizycznie niemożliwe. _

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski