Anna Szuter, właścicielka ,,Niebieskiego Kufra’’ ma ze sobą ogromny, turystyczny plecak, po brzegi wypełniony średniowiecznymi szatami. – Muszę go w końcu zamienić na kufer – stwierdza z uśmiechem.
Młoda bisneswomen jest miłośniczką średniowiecza. Z pasją opowiada o elementach stroju, sposobie ich wykonania i ich historii. – Od wielu lat należę do bractwa. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że chcę robić coś więcej. No i zaczęłam przygotowywać stroje – śmieje się.
Szyć nauczyła się sama. – Nie chodziłam na żaden kurs. Być może mam taki ,,artystyczny gen’’. Moi krewni robili ciekawe rzeczy. Na przykład dziadek ekshumował ciała królów na Wawelu – opowiada.
Początki były trudne. – Wcześniej miałam stabilną pracę. Szybko stwierdziłam jednak, że to nie dla mnie. Najbliżsi pukali się w głowę Ale ważne, że ja to lubię i ktoś to docenia – podkreśla.
Średni koszt średniowieczne szaty to około kilkaset złotych. Czy łatwo znaleźć nabywcę? – Tak, rekonstruktorów jest mnóstwo. Majątku nie zostawiają, ale nie muszę się martwić, czy przeżyję do pierwszego – zapewnia.
Marzy o tym, aby zamieszkać na zamku. Nowym, ale wybudowanym na wzór średniowiecznego. – Już nawet sprawdzałam, jak można to zrobić. Trzeba mieć tylko specjalne pozwolenie na budowę. Jak z biznesem się udało, to i to się uda. Chciałabym mieć też konia. W ogóle chciałabym żyć w średniowieczu – dodaje.
Dla Justyny Gwizdały, właścicielki piekarni ,,Chlebynazakwasie.pl’’, pieczenie stało się sposobem na życie. – Skończyłam studia i nie miałam pracy. W urzędzie zobaczyłam plakat, który ją obiecywał. Potrzebny był tylko innowacyjny pomysł. Pomyślałam „coś tam już piekłam’’, więc dlaczego nie spróbować – opowiada.
Podobnie jak Annę, Justyny nikt rzemiosła nie nauczył. – Jeśli już to internet. Znajdowałam przepisy i piekłam coraz więcej. Najpierw chleby zwykłe – na drożdżach – potem na zakwasie, potem własne kombinacje. A że się sprzedawało, to piekłam i piekłam – śmieje się.
W biznesie pomaga jej brat. – Chleby piekę właśnie w budynku należącym do mojego brata. Miał być tam bar, a teraz jest piekarnia. Dobrze, że już nie muszę piec w domu. Dom to ma być dom. Za dużo mąki to niezdrowo, szczególnie na meblach w mieszkaniu – stwierdza.
Justyna swoją działalność w biznesie teoretycznie rozpoczęła w listopadzie ubiegłego roku, ale jak mówi, ze względu na długotrwałe procedury, czynnie działa od... miesiąca.
– Najpierw byłam przerażona, jak to będzie, bo nie znałam się szczególnie na papierkowej robocie. Nikt w rodzinie nie miał nawet własnej firmy. Na szczęście jest coraz więcej odbiorców. Nie lubię tylko chodzić i proponować. Mogę piec, ale nie byłabym dobrym akwizytorem – mówi.
Na pożegnanie dostaję od Justyny duży bochenek chleba z ziarnami.
– To mój ulubiony – poleca właścicielka. Muszę przyznać: smakuje. Może dlatego, że Justyna piecze z sercem.
Kiermasz
Szyjąca średniowieczne stroje Anna Szuter i piekąca chleby Justyna Gwizdała to jedne z uczestniczek „Kiermaszu Pomysłów Kapitalnych’’, który odbędzie się w tę niedzielę o godz. 11 w hotelu Forum przy ul. Marii Konopnickiej 28.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?