Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stać nas na dobrą grę

Rozmawiał Artur Bogacki
Kamil Maruszczyk został wybrany MVP derbów z AGH.
Kamil Maruszczyk został wybrany MVP derbów z AGH. Fot. andrzej banaś
Rozmowa z KAMILEM MARUSZCZYKIEM, siatkarzem I-ligowego Hutnika Kraków.

- W I-ligowych derbach Krakowa wygraliście w poprzedniej kolejce z faworyzowaną drużyną AGH, i to nadspodziewanie gładko, w trzech szybkich setach.
- Bardzo chcieliśmy, by się nie przemotywować. To bardzo trudne, by połączyć chęci z umiejętnościami. Często jest tak, że jak się za bardzo chce, to nie wychodzi. Zagraliśmy ze stuprocentową mobilizacją, a do tego naprawdę dobrze. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę.

- Pan ma za sobą występy w AGH. Kiedyś zabrakło dla Pana miejsca w składzie, przeniósł się Pan do Hutnika. To miało jakieś znacznie?
- Tak, zresztą w drużynie mamy kilku zawodników, którzy tam grali, nawet w poprzednim sezonie. Na pewno wszyscy chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy gorsi od tych chłopaków, którzy są tam teraz. Niektórzy cieszą się naszym wynikiem tym bardziej, bo pokazaliśmy, że krakowska siatkówka to nie tylko AGH.

- Pan odszedł z AGH dwa lata temu. W Hutniku odgrywa Pan większą rolę.
- Szanuję zasadę, że każdy trener ma pełne prawo do decyzji personalnych, ale nie czułem się doceniany. Nawet w rozgrywkach akademickich nie byłem pierwszą opcją. W takiej sytuacji ciężko się pokazać. Dostałem propozycję, żeby zostać, ale chciałem zmienić środowisko. Jestem zadowolony. Tam wprawdzie atmosfera nie była zła, ekipa była fajna, lecz w Hutniku czuję się lepiej, jak w rodzinie.

- Wasze zwycięstwo nad AGH było tym bardziej zaskakujące, że wcześniej w meczach z drużynami z czołówki dostawaliście lanie. Jak choćby z Aluronem Wartą Zawiercie (0:3).
- Przed derbami na pewno już więcej trenowaliśmy, przez cały tydzień. Sprawy finansowe troszkę się wyprostowały (zawodnicy w końcu dostali pierwszą wypłatę - przyp.), to na pewno nam sprzyjało. Do meczu z Wartą przystąpiliśmy właściwie z marszu, nie było chyba nawet czasu, by zastanowić się, o co gramy. Nie byliśmy dostatecznie zmotywowani, tak jak do derbów. To wynikało z sytuacji w klubie, nie mogliśmy się skupić na swojej robocie, tylko myśleliśmy o wszystkich pozostałych rzeczach. Teraz się to trochę uspokoiło. Mam nadzieję, że tak dobry mecz to nie był tylko jednorazowy pozytywny przypadek, tylko że to będzie zauważalna tendencja w naszej grze, że będziemy się piąć w tabeli.

- Prawdziwe oblicze siatkarskiej drużyny Hutnika to jest to ze spotkania z Wartą czy z AGH?
- Mówiąc, że to z meczu z AGH, to bym trochę przesadził, ale na pewno nie to ze spotkania z Wartą. Stać nas na grę na wysokim poziomie, jak już fragmentami pokazywaliśmy wcześniej, w innych meczach. Zależność jest prosta - jeśli możemy koncentrować się tylko na treningach i grze, to raczej rezultaty będą pozytywne.

- Jak będzie w następnych spotkaniach? Jest szansa, że po takim dobrym meczu sytuacja organizacyjna poprawi się jakoś znacząco?
- Mamy sygnał, że po wygranych derbach niektórzy ludzie troszkę się obudzili i pewne sprawy zostaną wyprostowane do świąt. Pozostaje nam w to wierzyć. Mamy termin w grudniu, kiedy okaże się, czy zostajemy w Hutniku, czy mamy sobie szukać innego klubu. Wierzę, że uda się dokończyć ligę, nawet że powalczymy o miejsce w ósemce. Patrząc na same czysto siatkarskie umiejętności, stać nas na to.

- Do II-ligowej wówczas drużyny AGH przychodził Pan jako reprezentant Polski juniorów. Patrząc z tej perspektywy, Pana kariera trochę w Krakowie wyhamowała.
- Można tak powiedzieć. Chciałem studiować na AGH i połączyć to z grą, ale średnio mi to wychodziło. Przeniosłem się do Hutnika. To może nie był idealny wybór, jeśli chodzi o rozwój, bo zostałem w drugiej lidze (zespół AGH ostatecznie w 2013 roku dostał miejsce w I lidze - przyp.). Nie żałuję jednak tej decyzji, także ze względu na możliwości rozwoju naukowego i atmosferę w klubie. Zdaję sobie sprawę, że siatkarsko mogłem być teraz w innym miejscu niż jestem, gdybym został w I lidze w AGH. Nie jest jednak jeszcze za późno, żeby się pokazać i pograć w siatkówkę na w miarę przyzwoitym poziomie.

- W Hutniku jest Pan chyba człowiekiem od zadań specjalnych. W ostatnim meczu majowego turnieju finałowego o awans do I ligi był Pan bohaterem. Teraz został Pan wybrany najlepszym zawodnikiem derbów Krakowa. Te wyjątkowe mecze Pana dodatkowo mobilizują?
- To na pewno aspekt, który mi sprzyja, bo lubię grać na adrenalinie. To może wada, że nie zawsze potrafię w stu procentach spiąć się na „zwyczajne” mecze. W pierwszej lidze jest mi łatwiej, bo już nie ma takich spotkań, w których czy się gra lepiej, czy gorzej, to i tak się wygrywa. Teraz wszyscy rywale są mocni, cały czas trzeba dawać z siebie maksimum. To mi się podoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski