Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stacja umarła

Redakcja
Jeszcze całkiem niedawno - bo czymże jest dwadzieścia lat wobec wieczności? - Kocmyrzów był wsią ma wskroś kolejową. Nie tylko docierały do niej regularnie pociągi: spotykały się tam nawet dwa zgoła odrębne światy kolejowe - linia normalnotorowa z wąskotorową. Dziś zostały tylko wspomnienia... Ta stacja umarła.

Kocmyrzów

Kocmyrzów był wsią kolejową od przedostatniego roku XIX stulecia. Kilka lat wcześniej krakowski przemysłowiec Jakub Judkiewicz zwietrzył możliwość zrobienia interesu na ułatwieniach, jakie władze austriackie stwarzały przedsiębiorcom, budującym lokalne linie kolejowe. Założył wtedy Spółkę Akcyjną dla Budowy Kolei Kraków - Kocmyrzów i wystarał się o koncesję. Judkiewicz miał nadzieję dobrze zarobić na połączeniu uprzemysłowionych i wciąż się rozwijających dzielnic Grzegórzki i Dąbie z rolniczymi okolicami przy granicy z Królestwem Kongresowym - tym bardziej że już wtedy chodziło mu po głowie, aby znaleźć po drugiej stronie kordonu partnera, który wydłużyłby linię do Charsznicy, przez którą przebiegała Kolej Iwanogrodzko-Dąbrowską.
Budowa kolei trwała - wcale nie jak na owe czasy: raczej jak na dzisiejsze, kiedy wykopanie byle dołka ślimaczy się tygodniami... - wręcz błyskawicznie: 16 miesięcy i dwa tygodnie. Kosztem miliona i 13 tysięcy złotych reńskich poza 23 kilometrami torów i infrastrukturą techniczną spółka Judkiewicza wzniosła w Kocmyrzowie cały kompleks obiektów: budynek dworcowy, parowozownię z warsztatami, magazyny i domy mieszkalne. W Krakowie podobnych inwestycji nie prowadzono, "kocmyrzówka" bowiem korzystała z zaplecza stacji Kraków Główny. Eksploatację szlaku zainaugurowano 11 grudnia 1899 roku. Podróż pociągu osobowego z Krakowa do Kocmyrzowa trwała 94 minuty, z powrotem - 86 minut. Przejazd całą trasą kosztował 70 halerzy w klasie III, 1,10 korony w II, a 1,80 korony w I. Skład zatrzymywał się na stacjach i przystankach: Grzegórzki, Dąbie-Piaski, Czyżyny, Bieńczyce, Grębałów, Prusy i Kocmyrzów.
Dalekosiężne plany Judkiewicza nie doczekały się realizacji przed wybuchem wielkiej wojny: torów poza Kocmyrzów nie wyprowadzono. W 1917 roku za to wojsko zbudowało niedługą jeszcze, ale jednak, wąskotorową linię do Posądzy. To był zwiastun wielkich zmian - w 1926 wydłużono trasę z Posądzy do Kazimierzy Wielkiej (odcinek osiągnął długość 45 km), dzięki czemu z Kocmyrzowa można było ruszać w podróż po sieci czterech kolei wąskotorowych - jędrzejowskiej, kocmyrzowskiej, miechowskiej i pińczowskiej - zarządzanych przez dyrekcję w Jędrzejowie. W okresie największego rozkwitu łączna długość wszystkich odcinków osiągała 318 km, a licząc z z bocznicami - około 350 km!
Choć bezpośrednio wąskie i normalne tory nie stykały się - obie stacje w Kocmyrzowie dzielił wyraźny dystans - to jednak znaczenie wsi stale rosło. Pod koniec lat dwudziestych na stacji sprzedawano około 20 tys. biletów miesięcznie, istniało 8 torów, 2 magazyny towarowe o łącznej powierzchni ponad 1100 metrów kwadratowych, 40-metrowa rampa załadowcza i 6 placów składowych. Zapotrzebowanie na usługi przewozowe było tak duże, że władze PKP rozważały nie tylko rozbudowę stacji, ale wręcz poprowadzenie normalnego toru aż do Buska. Niestety, nigdy do tego nie doszło...
Po II wojnie Kocmyrzów popadł w stagnację, spowodowaną absurdalną polityką PKP, lekceważących znaczenie linii lokalnych - tyle, że na przełomie 1950 i 1951 roku przekuto 600-milimetrowe tory "wąskiej" na popularniejszą w Polsce szerokość 750 mm. Pewne ożywienie przyszło wraz z rozpoczęciem budowy Nowej Huty, aczkolwiek rozwój kombinatu i miasta spowodował likwidację odcinków, wchodzących w jej skład (np. Czyżyny - Mogiła), a potem, w 1963, zawieszenie przewozów na trasie Kraków Główny - Bieńczyce. Od 28 września 1963 komunikację utrzymywano tylko między stacjami Nowa Huta a Kocmyrzów. Posunięcie takie, w połączeniu z rozwojem ruchu autobusowego, odebrało kolei wielu klientów.
Potem zło szło - jak po równi pochyłej. W 1970 roku szlak Kraków-Nowa Huta - Kocmyrzów wykreślono z pasażerskiego rozkładu jazdy, rok później ograniczono przewozy osobowe na szlaku Kocmyrzów - Kazimierza Wielka tylko do Proszowic, by niebawem ostatecznie je zlikwidować. Sens istnienia linii i stacji dawały przewozy płodów rolnych, tytoniu, cukru, materiałów budowlanych, węgla. W Kocmyrzowie przeładowywano w tych czasach miesięcznie 8-13 tys. ton towarów. Był to jednak już tylko łabędzi śpiew: w maju 1993 definitywnie zawieszono eksploatację normalnotorowego szlaku do Kocmyrzowa, w 1996 zlikwidowano wąskotorówkę. I to dosłownie: zdemontowano tory, usunięto urządzenia.
Linia Nowa Huta - Kocmyrzów okazała się trwalsza. Ostatnio jednak i ją dotknęła zagłada. Rozległy obszar stacyjny, zajmowany od ponad 100 lat przez tory, odarto z wszystkich urządzeń i splantowano. Maluczko, a nie będzie czego wspominać, maluczko, a nieznający kolejowej przeszłości wsi zaczną się dziwić, co robi tam osobliwego kształtu murowana landara - pod warunkiem, że budynek dworcowy przetrwa... Na razie przeszłość przypominają tablice informacyjne szlaku kolejowego "Od Kocmyrzowa do Miechowa", ale kto wie, czy nie przyjdzie czas, kiedy jedynymi śladami będą wtopione w nawierzchnię dróg fragmenty szyn, których nikomu nie chciało się usuwać?
WALDEMAR BAłDA
Zdjęcia: Andrzej Wiśniewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski