Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stajemy się bardziej odpowiedzialni

Monika Jagiełło
FOT. ADAM WOJNAR
Kultura. Rozmowa z prof. Andrzejem Mencwelem, zdobywcą Nagrody im. Kazimierza Wyki, przyznawanej w dziedzinie krytyki literackiej, eseistyki i historii literatury.

– Uważany za wzór współczesnego humanisty, Kazimierz Wyka to postać szczególna w Pana życiu. W jaki sposób jego myśl wpłynęła na Pana?

– Choć nie było mi dane być studentem profesora Wyki, to czuję się jego uczniem. Był humanistą w pełnym sensie tego słowa. Odznaczał się niezwykle szerokimi horyzontami. Najbliższa była mu poezja.

Jego eseistyka jednak obejmowała również prozę i krytykę literacką, a także historię i kulturę oraz zagadnienia społeczno-gospodarcze. Jego „Życie na niby”, wydane po raz pierwszy zaraz po wojnie, pozostaje dziełem klasycznym w naszej eseistyce. Pisał też znakomite szkice o malarstwie i sztukach pięknych.

Jest autorem jednej z pierwszych w języku polskim książek o filmie i kinematografii „Podróż do krainy nieprawdopodobieństwa”. Doprawdy, trudno jest znaleźć w tamtym półwieczu kogoś, kogo można z nim porównać.

– Mamy najlepsze wzorce humanistów wszechstronnych. Czy czerpiemy z nich należycie?

– Nie brak tych, którzy uważają się za kontynuatorów dzieła Kazimierza Wyki, ale na pewno winni jesteśmy mu najwyższe uznanie oraz współcześnie – przywrócenie mu należytego rozgłosu.

– Czy w kontekście niedawnej rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz umiemy spojrzeć na tamte wydarzenia, czerpiąc lekcję z nauk prof. Wyki, ich świadka?

– Rocznica została w tym roku wyjątkowo dobrze przygotowana. Jednak samo zjawisko „oświęcimskiego zagłębia śmierci”, jak nazwał je Jan Strzelecki, jest trochę izolowane od kontekstu. Czas wojny, okupacji i zagłady to czas przełomowy w całej historii, więc także kulturze ludzkiej jako takiej.

Tamto ekstremalne doświadczenie powinno współtworzyć dzisiejszą perspektywę. Ukazał się właśnie znakomity zbiór „Pod okupacją. Listy”. To korespondencja, jaką wymieniali między sobą Kazimierz Wyka, Jerzy Andrzejewski, Stefania Baczyńska, Tadeusz Gajcy, Karol Irzykowski, Karol Ludwik Koniński, Czesław Miłosz i Jerzy Turowicz.

Ten zbiór pozwala sobie uzmysłowić ponownie, jak głębokim przewrotem w dotychczasowym oglądzie świata była II wojna światowa ze wszystkimi swoimi następstwami. Jak intelektualiści z tym strasznym światem się mierzyli i przemyśliwali go na nowo. To głębokie przekształcenie sposobu widzenia rzeczywistości, jakie przyniosły tamte wydarzenia powinno nam towarzyszyć zawsze.

– Jak ocenia Pan klimat polskiej kultury dziś?

– Myślę, że mamy sytuację całkiem interesującą. To, co dla mnie jest szczególnie ważne, to owocny ruch stowarzyszeń społeczno-kulturowych. Są aktywne w wielkich miastach, ale także i małych miejscowościach, gminach.

To żyzna gleba obywatelska. Potrzeby są oczywiście większe, ale fenomen ten rozwija się interesująco. Z racji wieku już się od wielu działań oddalam. Choć brałem żywo udział w ruchu Obywateli Kultury. I nadal jestem gotów przyłożyć się do takich inicjatyw.

– Podkreśla Pan znaczenie samorządności i ruchu spółdzielczego. Ten ostatni, niegdyś silny w Polsce, został niemal wymazany z pamięci Polaków. Czy warto dziś do tego wrócić?

– Ta amnezja wiąże się z tym, że w okresie PRL-u spółdzielni było bardzo dużo, ale tylko z nazwy. Zostały one właściwie upaństwowione, nie były samorzutnym ruchem ludzi. III RP z kolei poczęła się pod liberalnymi hasłami.

Indywidualna przedsiębiorczość była jej zawołaniem. Teraz wreszcie ulega to zmianie na lepsze. Uniwersytety w Warszawie i Poznaniu stworzyły Laboratorium Kooperacji, w Łodzi wychodzi pismo „Nowy Obywatel”, które wydaje pisma klasyków spółdzielczości. W różnych młodych środowiskach rodzą się spółdzielcze, samorządne inicjatywy. Ożywienie idei i przede wszystkim praktyk narasta. Wspierajmy to!

– Czy to znak, że stajemy się bardziej odpowiedzialni za swoje sprawy?

– Oczywiście! Ruchy miejskie, które ujawniły się podczas ostatnich wyborów samorządowych, są tego wyraźnym objawem i oby to postępowało. Nie będzie prawdziwej Rzeczypospolitej bez powszechnego ruchu obywatelskiego.

– Ostatnia Pana książka dotyczy dorobku Stanisława Brzozowskiego, którego jest Pan znawcą. Co czyni myśl Brzozowskiego aktualną dziś?

– Pisarstwo Brzozowskiego jest bardzo wielostronne. Krytyczne, publicystyczne i filozoficzne. Porusza problemy podstawowe czasów Brzozowskiego (przełom XIX i XX w.), jak i naszych czasów.

To choćby relacje między oddolną samoorganizacją społeczeństwa a odgórną organizacją państwową, problemy związane z tożsamością kulturową Polaków, rozpiętą między „Polską zdziecinniałą”, żeby użyć zwrotu Brzozowskiego, i Polską nowoczesną, o której ciągle mówimy. A to Polska w Europie i świecie – twórcza, dojrzała, partnerska, a nie peryferyjna, uzależniona. Pisarstwo Brzozowskiego tych zagadnień dotyka. To ciągle żywe przesłania, a ich słowa bywają nadzwyczaj celne. Dlatego poświęciłem mu lata swojej pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski