Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wyjątkowy w Andrychowie. Krok od wojny Polaków z Romami

Piotr Subik
– Nie można wrzucać wszystkich Romów do jednego wora – mówi kick bokser Gerard Linder
– Nie można wrzucać wszystkich Romów do jednego wora – mówi kick bokser Gerard Linder Fot. Piotr Subik
Nowością nie jest to, że Polacy i Romowie nie darzą się sympatią. Nowością nie jest również to, że na ulicach poprawności politycznej nie słychać – Rom to po prostu Cygan albo brudas. Ale nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby ktoś chciał wyrzucenia Romów z Andrychowa.

To dziwne, ale akurat dzisiaj prawie do południa nie widać ich na ulicach Andrychowa. Nie licząc starej Cyganki, która w długiej, kolorowej spódnicy; sportowej, równie pstrokatej wiatrówce z kieszeniami wypchanymi Bóg jeden wie czym, przechadza się po skraju Parku Miejskiego i patrzy spode łba na każdego, kto z kolei przygląda się jej. Nie zaczepia nikogo, nikt nie zaczepia jej. Nie chce wróżyć. Odchodzi w spokoju w kierunku ulicy Krakowskiej.

Nie widać ich na ulicach Andrychowa, chociaż południe, a o tej porze zwykle od kilku dobrych już godzin plączą się po Rynku i placu Mickiewicza. Albo przesiadują na ławkach. Romki z gromadkami dzieci, Romowie z papierosami w kąciku ust lub w ręce. I rozglądają się dookoła. Lub na cały głos gadają przez komórki w swym dziwnym języku.

Taki widok towarzyszy mieszkańcom Andrychowa przynajmniej od 50 lat. No więc, umówmy się, nie jest żadną nowością. Nowością nie jest też to, że nie-Romowie, czyli Polacy, i Romowie nie darzą się wielką sympatią. Nowością nie jest to, że na ulicach poprawności politycznej nie słychać – Rom to po prostu Cygan, a cała społeczność to „cygańska mafia”. Nowością jest to, że w Andrychowie polała się krew (choć, trzeba przyznać, nie było jej wiele. Na szczęście). Że „biali” potrafią skopać romskie dzieci, a „brudasy”, czyli Romowie, tłuką „białych” pałkami i rażą paralizatorami. Że w powietrzu latają kamienie. I że wskutek tych wydarzeń ktoś zażądał wyrzucenia Cyganów z Andrychowa. Raz na zawsze.

– Romowie byli u nas, są i będą – stwierdza jednak burmistrz Tomasz Żak. Mówi tak, mimo że sam padł ich ofiarą. Gwizdnęli mu kiedyś w restauracji płaszcz. Ładny był – „kaszmirek”. Na szczęście oddali kluczyki do samochodu. Przynieśli na policję, twierdząc, że je znaleźli…

Wet za wet
Wszystko zaczęło się po południu w piątek, 6 czerwca. Na zapisie z miejskiego monitoringu doskonale widać, jak idącą ul. Krakowską Romkę atakuje kilku wyrostków. Mają na głowach kominiarki, są bezwzględni: biją, kopią na oślep, nie zważając na to, że ofiara jest w widocznej ciąży. Co więcej, obrywa się sześciorgu idących z nią dzieciom. Napastnicy spychają je do Wieprzówki. Kobieta ma 30 lat, przyjechała do Andrychowa z Łodzi, w odwiedziny do rodziny.

Wieczorem w Parku Miejskim, zaraz przy głównej drodze – z Wadowic do Bielska-Białej, niemal pod oknami komisariatu, Romowie wzięli odwet. W kilkudziesięciu zaatakowali dwóch nie-Romów. Okładali ich pałkami, użyli paralizatorów. Napastnikami byli też przyjezdni, m.in. ze Śląska.

Potem jeszcze powybijano okna w romskich domach, a ktoś obrzucił kamieniami i butelkami samochód Gerarda Lindera, który m.in. z dziećmi wracał z grilla z Olszyn.

Linder to najbardziej znany Rom w Andrychowie, prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Romów „Jamaro” (w jęz. romskim „nasze”), trzykrotny mistrz świata w kick boxingu Federacji WKN, trener w UKS „Black Dragon”. Teraz, kiedy słyszy, że biją Romów w Andrychowie, bo to nieroby, mówi tak: – Pracuję, posyłam dzieci do szkoły, jestem wybitnym sportowcem – i mnie się też oberwało! Czy ja z Zimbabwe jestem!? Nie, jestem Europejczykiem, Polakiem. Mam prawo czuć się bezpiecznie jak każdy inny obywatel tego kraju. To mi zapewnia konstytucja.

Pierwszy niepokojący sygnał pojawił się pod koniec sierpnia 2013 r. 16-letni Rom pobił ciężko 12-letniego Polaka. Chciał mu ukraść rower… To po tym incydencie na Facebooku powstała strona Antyromski Ruch Andrychowski, a po jej zamknięciu – fanpage „NIE dla Romów w Andrychowie”. W komentarzach pisano o nich „śmieci” i „zarazy”. Publikowano zdjęcia ich i murów z napisami: „Jebać Polaków”. Były też propozycje „siłowego rozwiązania problemu”. – Bardziej niż teraz o bezpieczeństwo bałem się wtedy. Bo to był pierwszy raz, trzeba było zarzewie konfliktu wygasić – mówi Tomasz Żak.

Dlatego m.in. jesienią Romowie i Polacy usiedli obok siebie w hali sportowej przy gimnazjum, gdzie reżyser Krzysztof Krauze po raz pierwszy pokazywał film „Papusza”, opowiadający o cygańskiej poetce Bronisławie Wajs i losach Romów w Polsce. Wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Wydawało się tak do 6 czerwca.

Narodowcy na ulicach
– Tabory przyjeżdżały, odkąd pamiętam, zawsze rozbijały się nad rzeką, w bok od ulicy Batorego, obok dawnej stacji CPN –Andrzej Fryś, historyk, pamięta Romów jeszcze z dzieciństwa, które przypadło na czasy powojenne. Twierdzi, że osiedlić musieli się na stałe po 1964 r. – kiedy z nakazu władz PRL zabroniono im wędrowania. Fryś nie ma uprzedzeń do Romów. Ma wśród nich znajomych – i to porządni ludzie. Ale ma też kolegów, Polaków, którzy narzekają na nieciekawe sąsiedztwo. – Romowie mieszkają na pierwszym piętrze, przez okno wyrzucają wszystko – niedopałki, kupy psie, własne. Naświnione, że coś okropnego. Nie do wytrzymania – mówi Andrzej Fryś.

To właśnie najbardziej boli mieszkańców. Że Romowie włóczą się bez celu. Że potrafią wykąpać dzieci w fontannach. Że zaczepiają ludzi i chcą wróżyć, a w razie odmowy obrzucają ich stekiem wyzwisk. Że nie wezmą się za robotę, lecz ręce wyciągają do opieki społecznej (choć z drugiej strony – jeśli spytać przedsiębiorców, czy zatrudnią Roma, to odpowiedź zawsze brzmi: nie, bo to złodziej). Że rozbijają się po okolicy samochodami, często na zagranicznych numerach. Że oszukują i kradną. Notorycznie.

– Mieszkańcy boją się zgłaszać drobne kradzieże, a brak zgłoszenia to zarazem brak reakcji ze strony policji. Z kolei brak konsekwencji to rosnące poczucie bezkarności. A co za tym idzie, eskalacja przestępczości – wylicza Tomasz Żak. Ale dodaje, że są w Andrychowie Romowie, którzy pracują, dorobili się emerytur. Nie wszyscy korzystają z pomocy państwa.

Gerard Linder ma czterdziestkę na karku, urodził się w Andrychowie. Dzieciństwo nie było łatwe – koledzy z klasy wyzywali go od najgorszych, nikt nie chciał siedzieć z nim w jednej ławce – bo „Cygan” i „brudas”. Ale kiedy zaczęły się sztuki walk, już patrzyli na niego zupełnie inaczej. Potem założył klub – oczywiście słyszał na początku, że będzie szkolił do bójek romskie bojówki… Ale w UKS „Black Dragon” nie ma miejsca dla agresywnych zawodników – czy to Rom, czy nie-Rom.

– Romowie już boją się wychodzić z domów. Wystarczy iskra, to nie musi być koniecznie pobicie, może być zaczepka ze strony Roma. Oni tylko na to czekają – nie ma wątpliwości Gerard Linder.

Oni, czyli narodowcy, którzy ostatnio bardzo uaktywnili się w Andrychowie. Kiedy zaczęło dochodzić do polsko-romskich incydentów, organizację „patroli obywatelskich” zapowiedzieli kibole Beskidu Andrychów. Chcieli wyręczyć – ich zdaniem – bezczynną policję. Prawie 200 młodych ludzi pojawiło się na ulicach Andrychowa 13 czerwca pod wieczór. Chodzili w grupkach, by policja nie mogła zarzucić im nielegalnego zgromadzenia. – Bardziej się bałem tych „białych rycerzy” niż Romów – przyznaje Andrzej Fryś.

„Dopóki w naszym mieście będą przebywały grupy cygańskie nie wiadomo skąd, takie patrole będą organizowane CODZIENNIE” i „Stop cygańskiej bezkarności” – napisali ultrasi na Facebooku. A goszczący tydzień temu w Andrychowie szef Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki mówił do kiboli: – To wy jesteście prawdziwymi gospodarzami miasta, nie burmistrz czy Cyganie terroryzujący Andrychów – nie dajcie się zastraszyć nagonce politycznej poprawności. I wezwał burmistrza Tomasza Żaka do „podjęcia natychmiastowych działań mających na celu eksmisję Cyganów zagrażających bezpieczeństwu”. Nazwał ich „kryminogenną mniejszością etniczną”.
Pogromy już były
Podobnie było pod koniec 1981 r. w Oświęcimiu. Zaczęło się od plotki, że wszyscy Romowie z województwa mają być przesiedleni do miasta nad Sołą. Do tego doszły pogłoski, że wykupili część budynku komunalnego. Nastroje się radykalizowały, a stąd był tylko krok do próby zlinczowania Romów. Zawiązał się Komitet na rzecz wypędzenia Cyganów z Oświęcimia, tłum na ulicach gęstniał z minuty na minutę, aż doszło do ataku na mieszkania Romów. Milicja przez dwa dni walczyła z uczestnikami burd.

Ludność romską udało się ochronić, jednak równocześnie podjęto decyzję o… pozbyciu się jej z Oświęcimia. Miała się osiedlić w swego rodzaju getcie, wydzielonym osiedlu pod Bielskiem-Białą. Romowie odmówili i dostali od władz propozycję nie do odrzucenia – paszporty i „wilcze bilety”, które umożliwiały im podróż tylko w jedną stronę, do Szwecji. Przestali być obywatelami PRL. Do dziś mówią o tych wydarzeniach „pogrom Romów w Oświęcimiu”.

Na stronie Stowarzyszenia Romów w Polsce Marek Isztok pisze: „Pogrom to lekcja pokazująca, że władze nie powinny lekceważyć żadnych incydentów, potęgujących napięcia społeczne, gdyż ciągle w podświadomości społeczeństwa nagromadzone są ogromne pokłady stereotypów antyromskich, niechęci, strachu, braku zrozumienia, co w sytuacjach kryzysowych grozi eskalacją konfliktu”.

Sytuacja powtórzyła się 10 lat później, w czerwcu 1991 r. w Mławie. Tam impulsem stał się wypadek, którego sprawcą był młody Rom. Zabił samochodem 21-letniego żołnierza na przepustce, a ciężko ranił jego 17-letnia dziewczynę. Romowie przez dwa dni ukrywali sprawcę, potem w ręce policji oddali jego i samochód. Mimo to Polacy zaatakowali ich osiedla. Zniszczono siedemnaście domów, zdemolowano dziewięć mieszkań. Straty oszacowano na 4,8 mld złotych. Prowodyrami zajść byli młodzi ludzie, którzy na pomysł linczu wpadli w miejscowej spelunie… Z kolei w 2010 r. seria napadów Romów na Polaków i Polaków na Romów przetoczyła się przez Limanową. Na szczęście, obyło się bez ofiar, chociaż w ruch poszły m.in. siekiery.

Gerard Linder patrzy na gości w białych koszulkach, czyta komentarze na Facebooku, a jego głowa wypełnia się obawami: – Piszą tak: „Skoro w Andrychowie z Romami robią porządek, zrobimy też my”. A to wszystko przez stereotypy, że Rom to nieuk, nierób, niechluj, złodziej, brudas. Nikt nie zauważa, że nie wszyscy są tacy sami, wrzuca się nas do jednego wora. A my idziemy do przodu, ewoluujemy. W każdej społeczności są ludzie w porządku i są ludzie nie w porządku.

Zero tolerancji
Na tych „nie w porządku” wśród Polaków i Romów parol zagiął komendant wojewódzki policji, nadinspektor Mariusz Dąbek. Do Andrychowa wysłał na 3 miesiące policjantów z oddziału prewencji w Krakowie. Dzięki temu popołudniami i wieczorami będzie więcej patroli pieszych. To już przynosi skutek: tylko w ostatni weekend wylegitymowano prawie 250 osób. A w środę zatrzymano sześciu nastolatków (15–16 lat) podejrzewanych o napad na Romkę na ul. Krakowskiej – wiadomo już, że konflikt zaczął się od kłótni między uczniami w… gimnazjum. W międzyczasie policja zapobiegła też wprowadzeniu się rodziny Romów do budynku komunalnego bez zgody urzędników. Za kraty trafiła 62-letnia Romka, która odgrażała się, że... spali mieszkania Polaków.

To m.in. dlatego Urząd Miasta od lat stara się wyprowadzić Romów z centrum Andrychowa. Proponuje im mieszkania komunalne na obrzeżach. W zeszłym roku samorząd dostał na ten cel 250 tys. zł, w tym chciałby otrzymać pół miliona. – To nie są wysiedlenia. To działania, które mają na celu asymilację Romów, a co za tym idzie, dostosowanie się przez nich do obowiązujących uwarunkowań – mówi Tomasz Żak.

Z danych Urzędu Miasta wynika, że w liczącym ok. 21 tys. mieszkańców Andrychowie, ludność romska ma niewiele ponad 100 przedstawicieli. Do gminnych podstawówek i gimnazjów uczęszcza ok. 20 dzieci. Romowie mieszkają w dziewięć, dziesięć osób na 30 metrach kwadratowych, są roszczeniowi: co wtorek przychodzą do burmistrza, narzekając a to że się nie mieszczą, że przydałby się remont mieszkania, albo że trzeba wymienić zalaną wykładzinę. Choć – jak mówi burmistrz Żak – podobnie zachowują się też niektórzy Polacy.

Z niepokojem wydarzeniom w Andrychowie przygląda się prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce Roman Kwiatkowski, który doświadczył pogromu w Oświęcimiu. – Doskonale wiem, co to znaczy być wysiedlanym, pozbawionym wszystkich praw. Zabierano mi książeczkę wojskową, dowód osobisty. Nigdy więcej nie może dojść do czegoś takiego! – mówi. Dlatego przed zeszłą niedzielą wysłał list z prośbą o odczytanie na mszach przez proboszczów w Andrychowie. Prosi w nim, by mową nienawiści nie zaogniać sytuacji w Andrychowie.

Na razie kłótnie ucichły. Może to cisza przed burzą, a może efekt akcji „Zero tolerancji dla przestępczości w Andrychowie”. Burmistrz Tomasz Żak mówi tak: – Teraz nie ma zmiłuj, nieważny jest kolor skóry! Prawo będzie respektowane bezwzględnie – każdy, kto popełni przestępstwo, zostanie ukarany.

***

Romowie są jedną z dwóch, obok Łemków, mniejszości etnicznych zamieszkujących Małopolskę. Z danych Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie wynika, że w naszym regionie mieszka ich ok. 5,5 tysiąca, choć podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 r. przynależność do mniejszości romskiej zadeklarowało tylko 1735 osób.

W Małopolsce najwięcej Romów mieszka w Krakowie (2 tys. osób), Nowym Sączu (750), Oświęcimiu (500) i Tarnowie (300). Duże ich skupiska spotkać można też na terenie miast i gmin Nowy Targ (270) oraz Limanowa (250 osób), a także gmin Bukowina Tatrzańska (230) i Łącko (200).

Najważniejsze problemy społeczności romskiej, nie tylko w naszym regionie, wiążą się z jej niskim poziomem wykształcenia, a także ubóstwem, bezrobociem, złymi warunkami mieszkaniowymi, złym stanem zdrowia.

Liczbę Romów w Polsce szacuje się nawet na ok. 35 tys. osób. Jednak podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 r. narodowość romską zadeklarowało 17 049 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski