Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Burza: Dla mnie jazda to już tylko hobby

Artur Bogacki
Stanisław Burza we wrześniu skończy 39 lat. W krakowskim klubie ma tzw. kontrakt warszawski
Stanisław Burza we wrześniu skończy 39 lat. W krakowskim klubie ma tzw. kontrakt warszawski Fot. Michał Gąciarz
Rozmowa. Wychowanek Unii Tarnów Stanisław Burza wrócił na tor i punktuje dla pierwszoligowej Speedway Wandy Instal Kraków

- Wrócił Pan do rozgrywek ligowych i zaprezentował się całkiem nieźle w meczach w Daugavpils oraz Rawiczu. Jakie ma Pan odczucia po tych występach?

- Cieszę się, że znów mogę się ścigać. W pierwszej lidze wcale nie jest łatwo o punkty, te dwa spotkania fajnie wypadły. Ważne, że poszło dobrze.

- Przerwa trwała prawie rok?

- Tak, ale tylko jeśli chodzi o zawody ligowe. Nie było tak, że nie siedziałem na motocyklu. Było to dość rzadko, powiedzmy raz na miesiąc, czasem przerwa wynosiła trzy tygodnie, czasem półtora miesiąca. Miałem w tym sezonie występy w różnych turniejach, na Słowacji i Ukrainie, bodaj sześć razy. Startowałem bez specjalnego przygotowania, bez trenowania. Po prostu, gdy miałem czas, to jechałem na zawody i wsiadałem na motor.

- W tym roku bardziej poświęcił się Pan pracy jako mechanik i przygotowaniu motocykli innych zawodników.

- Zgadza się, jestem teraz skupiony głównie na serwisach silników, naprawach, to robię na co dzień. Ciągnie mnie jednak na tor, chciałem sprawdzić się w zawodach ligowych. Zobaczyć, jak wyglądam w porównaniu z innymi zawodnikami, jak spisują się silniki, które przygotowuję. Żeby się o tym przekonać, to trzeba się przejechać. Wypadło całkiem przyzwoicie, dlatego cieszę, że ta przerwa nie wpłynęła negatywnie na moją dyspozycję.

- Jeśli chodzi o silniki, to sam Pan sprawdza na torze efekty swojej pracy.
- Tak. Nie inwestowałem specjalnie w sprzęt. Mam silniki, na których startowałem rok, dwa czy pięć lat temu, a jadą równie dobrze co nowsze i teoretycznie lepsze. Nie widzę dużej różnicy w sprzęcie kiedyś i dziś. Przed laty, gdy w Tarnowie była druga liga, robiliśmy lepsze czasy, niż teraz są w ekstralidze. To wydaje się dziwne, że mimo postępu technicznego te wyniki nie są lepsze, a nawet gorsze niż dziesięć lat temu. Śmiesznie to wygląda.

- To efekt wprowadzenia tłumików nieprzelotowych, które ograniczają moc maszyn.

- Tak, ale też tory są inne, bardziej twarde, śliskie. Są komisarze toru, którzy pilnują, aby nie był on spreparowany.

- W krakowskiej drużynie pomaga Pan juniorom, wychowankom Unii Tarnów.

- Tak, Michałowi Nowińskiemu, a wcześniej także Erykowi Budzyniowi, który jednak zawiesił karierę. Uważam, że Michałowi brakuje startów w zawodach, doświadczenia. Wydaje mi się, że nie można wiele mówić o tym, czy dany sprzęt jest lepszy czy gorszy dla niego. On musi po prostu dużo pracować, więcej jeździć.

- Wracając do Pana powrotu na tor i startu w meczu ligowym Speedway Wandy Instal. To była Pana inicjatywa, żeby wystąpić, czy był z klubu sygnał, iż jest taka możliwość?

- Przyjechałem kiedyś na trening do Krakowa, po prostu po to, żeby się przejechać, pościgać się. Nie było widać specjalnej różnicy między mną a innymi zawodnikami. Dlatego usłyszałem, że gdybym chciał, to mogę pojechać do Daugavpils. Wiadomo, że w meczu wyjazdowym z tak mocnym rywalem bardzo ciężko jest wygrać i nie ma wielkiej presji (do tego nawet zwycięstwo nad Lokomotivem nie wpłynęłoby znacząco na poprawę sytuacji drużyny w tabeli, strata do zespołów plasujących się wyżej jest duża - przyp.). To był mecz, który trzeba było po prostu objechać, dlatego trener dał mi szansę. Zawody skończyłem z dobrym wynikiem, nie tylko ja byłem zadowolony z tego występu. Nie było więc przeszkód, żeby mnie powołać na następne spotkanie, w Rawiczu.

- Pan ma już za sobą wiele lat spędzonych na żużlowym torze. Może jednak po tak długiej przerwie była przed tegorocznym debiutem jakaś delikatna trema?

- Ja nigdy nie odczuwałem tremy, teraz też jej nie było. To już jest taka rutyna, że po prostu siada się na motocykl i się jedzie, nie patrząc nawet na to, kto jest obok. Trema jest dla młodych, którzy dopiero zaczynają.

- Speedway Wandzie Instal zostały w tym sezonie dwa mecze: w niedzielę u siebie z Polonią Bydgoszcz i tydzień później na wyjeździe z KSM Krosno. Jest szansa, że jeszcze się Pan pojawi na torze?

- Trudno powiedzieć. Rozmawiałem z trenerem Weigelem, na najbliższy mecz klub chce ściągnąć obcokrajowca (dwa ostatnie spotkania zespół jechał w polskim składzie, teraz w awizowanym składzie jest Duńczyk Patrick Hougaard - przyp.). Ostateczna decyzja dopiero zapadnie. Powiem tak - jestem brany pod uwagę.

- O przyszłym sezonie Pan już myślał? Chce Pan jeszcze jeździć?

- Nie zastanawiałam się nad tym, jeszcze za wcześnie. Z pewnością, jeśli kolejne spotkania mi dobrze wyjdą, to będzie temat, żeby się nadal ścigać. Ale już przed sezonem mówiłem, że raczej skupiam się na mechanice, a samą jazdę na żużlu traktuję jak coś dodatkowego, jak hobby.

Rozmawiał Artur Bogacki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski