Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Gałoński: To dla mnie powód do satysfakcji, że Lwów wziął nasz festiwal za przykład...

Rozmawiał: Wacław Krupiński
Stanisław Gałoński
Stanisław Gałoński Fot. Anna Kaczmarz
Muzyka. STANISŁAW GAŁOŃSKI o 39. Festiwalu Muzyka w Starym Krakowie, który rozpocznie się 15 sierpnia.

– Od 1976 prowadzi Pan stworzony przez siebie w Krakowie festiwal, a teraz jeszcze został Pan współorganizatorem analogicznego festiwalu „Muzyka w Starym Lwowie”. Mało Panu było?

– To dla mnie powód do satysfakcji, że nasz festiwal pączkuje, że wypuścił nowe pędy, że moja blisko 40-letnia praca dała taki efekt. Dla mnie wydarzeniem jest fakt, że Ukraińcy przyznają się do kultury polskiej, że biorą nasz festiwal za przykład i – mimo iż to dla nich tak ciężki rok – organizują podobny u siebie. Dodam też pewien akcent osobisty: jak pan wie, ja się na tamtych ziemiach urodziłem...

– Wróci Pan do przeszłości: na zakończenie lwowskiego festiwalu poprowadzi Pan „Requiem” Mozarta w wykonaniu ukraińskich artystów. Zabrzmi ono w greckokatolickiej katedrze św. Jura.

– W tej właśnie katedrze w roku 1826 doszło do prawykonania tego „Requiem” w Galicji; dyrygował Polak, wirtuoz skrzypiec – Karol Lipiński. A wykonało je Towarzystwo Świętej Cecylii, założone przez tzw. lwowskiego Mozarta, czyli Franza Xavera Wolfganga Mozarta, który 25 lat tworzył i działał we Lwowie. A był synem Wolfganga Amadeusza. I właśnie utworów „lwowskiego Mozarta” posłuchamy w tym roku w Krakowie, a pisał muzykę wspaniałą. Gdybyśmy mieli wówczas takiego kompozytora, to byśmy się nim chwalili wszędzie.

– Lwowski festiwal zaczyna w czasie tak trudnym dla Ukrainy. Nie bał się Pan komplikacji?

– Ważne, że festiwal jednak się odbywa. Że jest zaczyn. I ambitny plan, by to była impreza cykliczna, coroczna. Oczywiście zaczynają skromnie – koncerty odbywają się tylko w weekendy, niemniej dokładnie w tym samym czasie, co i w Krakowie – między 15 a 31 sierpnia. Z powodów finansowych robią ten festiwal głównie siłami wykonawców rodzimych, ale i skorzystają też z naszych gości. Wystąpią u nich m.in:. Emma Kirkby, Joel Frederiksen, jak i Orkiestra Filharmonii Beethovenowskiej pod dyrekcją Tadeusza Strugały.

– Za to na krakowskim festiwalu posłuchamy wielu artystów z Ukrainy?

– Zaprosiłem zespół A Cappella Leopolis, który przedstawi muzykę dawnego Lwowa i Wilna, a także chór soboru św. Jura, jak i chór Gloria i kameralną orkiestrę Wirtuozów Lwowa, których poprowadzi Serhij Burko. Inny koncert – Sinfonietty Cracovii – zostanie wykonany pod batutą Jurija Łuciwa, prof. lwowskiego konserwatorium, współorganizatora Festiwalu „Muzyka w Starym Lwowie”.

– Po tylu latach łatwiej się przygotowuje program festiwalu?

– Jeżeli trzyma się rękę na pulsie i śledzi się życie muzyczne w Europie i na świecie, jeżeli ma się nieraz okazję czegoś posłuchać na żywo, to się natychmiast nabiera ochoty, by takich artystów zaprosić. Oczywiście, jeśli ma się wystarczające pieniądze. Nieraz uda się kogoś ściągnąć do Polski po raz pierwszy, jak w tym roku skrzypka Walerego Sokołowa czy wokalny zespół z Włoch – Odhecaton. Są wykonawcy, którzy goszczą u nas po kilka razy, jak wspomniana sopranistka Emma Kirkby, jedna z najwspanialszych wykonawczyń muzyki dawnej, czy uznany w świecie pianista Grigorij Sokołow, który festiwal otworzy.

– Po co powołał Pan do życia ten festiwal? Mało było tych, które już istniały? Przecież propozycji kulturalnych nie brakuje.

– Od początku uważałem, że taki festiwal musi pełnić misję kulturalną, że to inwestycja w ducha polskiego, inwestycja w człowieka, w rozwój jego wrażliwości. Dlatego przez wszystkie lata robiłem ten festiwal nie biorąc za to ani złotówki. I zawsze dbałem o to, by bilety nie były drogie. A i tak nieraz widziałem starsze osoby odchodzące od kasy z powodu braku pieniędzy. I wtedy serce mi się krajało, a może nawet było mi trochę wstyd...

– A są jeszcze jakieś festiwalowe marzenia do spełnienia?

– Ho, ho, ho... Jakże chętnie bym zapraszał większe zespoły. Filharmonię z Wiednia. Albo Filharmonię Praską, jedną z najlepszych na świecie orkiestr. Już nie mówię o Filharmonikach Berlińskich, którzy kiedyś, dzięki moim kontaktom, dali w Krakowie swój „Geburstag Konzert”. Chętnie bym też widział wybitnych solistów, ale naszego festiwalu na to nie stać. Cóż, nie należymy do krezusów, choć po tylu latach trochę festiwal obrósł w piórka. A poza tym – mam już przekroczony pewien limit wieku. Na jak długo mogę jeszcze snuć plany?

Lwów idzie na zachód

20 koncertów w Krakowie, dziewięć koncertów we Lwowie odbędzie się w dniach 15-31 bm. w ramach bliźniaczych festiwali „Muzyka w Starym Krakowie” i „Muzyka w Starym Lwowie”.

– Ten organizowany przez nas po raz pierwszy festiwal to dowód na to, że idziemy na Zachód, nie na Wschód – mówił dyrygent Serhij Burko podczas wczorajszej konferencji prasowej.

Program na: www.mwsk.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski