Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Kogut: mogliśmy paść ofiarą zbrodni

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Senator Prawa i Sprawiedliwości widział, jak rozpędzona furgonetka taranuje ludzi. Z żoną i wnukiem ratował się, wskakując do sklepu FC Barcelona.

- W życiu przeszedłem już wiele, ale nie sądziłem, że będę świadkiem tak strasznego zdarzenia - opowiada Stanisław Kogut, senator PiS. - Trudno opisać to, co przeżyłem, siedząc kilka godzin uwięziony wraz z rodziną i innymi turystami w sklepie FC Barcelona obok miejsca, gdzie rozgrywała się tragedia.

Polityk z małopolskich Stróż pojechał do Hiszpanii z żoną i 13-letnim wnukiem. Barcelona była ostatnim punktem ich pielgrzymki do Lourdes we Francji.

- To była zorganizowana wycieczka z Warszawy. Uczestniczyło w niej ponad 20 osób - relacjonuje Kogut. - W czwartek mieliśmy umówione spotkanie z przewodniczką o godzinie 17 przy kolumnie Krzysztofa Kolumba.

Prawie dochodzili do celu, kiedy wnuk senatora poprosił, żeby wstąpić do sklepu z pamiątkami słynnego klubu FC Barcelona. - Wtedy zobaczyłem nadjeżdżającą furgonetkę - wspomina polityk. - To były sekundy. Wjechała w tłum ludzi. Widziałem, jak taranuje dziecięcy wózek. Później dochodziły do mnie już tylko płacz i krzyki.

Senator Kogut: - Dosłownie wskoczyliśmy do tego sklepu. Witryny zasłonięto, więc nie widziałem, co dzieje się na zewnątrz. Oglądaliśmy relacje, jak reszta świata, w internecie na telefonach komórkowych, choć byliśmy w centrum zdarzenia. Nie potrafię nawet mówić o tym, co czułem. Wiedziałem, że dla wnuka i żony muszę być twardy. Zgrywałem więc gieroja. Byłem najstarszy z towarzystwa. Wnuk oraz młodzi Francuzi i Niemcy w wieku od 10 do 13 lat, którzy byli w tym czasie z nami, też okazali spokój, na ile było to możliwe. Jeden Hiszpan tylko strasznie płakał, raczej nie ze strachu, lecz z ogromnej rozpaczy.

Stanisław Kogut jest bardzo wdzięczny właścicielom sklepu.

- Zaopiekowali się nami wzorowo. Stworzyli atmosferę, dzięki której wytrzymaliśmy sześć godzin w zamknięciu - podkreśla. - Dopiero po godzinie 23 policja pozwoliła wyjść na zewnątrz. Kordon funkcjonariuszy odprowadził nas na plac Kataloński, gdzie czekała przewodniczka. To był smutny widok. Zasłonięte zwłoki leżały na ziemi. Obok były już stosy kwiatów. Po obu stronach ulicy szeregi policji. W drodze do hotelu zdałem sobie sprawę, że mogliśmy paść ofiarą tej okrutnej zbrodni.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 17

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stanisław Kogut: mogliśmy paść ofiarą zbrodni - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski