Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staram się, aby czynić jak najmniejsze zło

Rozmawiał Paweł Gzyl
Łąki Łan zagrają w Krakowie 23 marca w klubie Forty Kleparz
Łąki Łan zagrają w Krakowie 23 marca w klubie Forty Kleparz Fot. archiwum
Rozmowa z Paprodziadem, wokalistą zespołu Łąki Łan, o jego najnowszej płycie - „Syntonia”.

- W zeszłym roku minęło dziesięć lat, od kiedy Łąki Łan zaistniał na scenie. Jakie były dla Ciebie najważniejsze momenty tej dekady?

- Żeby doprecyzować: nazwa zespołu powstała już pod koniec lat 90., a pierwszy koncert odbył się w 2000 roku. Dziesięć lat temu wydaliśmy pierwszą płytę i zaczęliśmy bardziej profesjonalną działalność. Najważniejsze w tym całym okresie było to, że w ogóle przetrwaliśmy. Wiele jest fajnych zespołów, które szybko tracą impet i się rozpadają. Całe szczęście my działamy dalej.

- Moim zdaniem najważniejszym wydarzenie był ten moment, kiedy wpadliście na pomysł, aby przebierać się na scenę w te typowe dla Was obecnie kolorowe stroje.

- To w sumie też było u zarania naszych dziejów. Kiedy zakładaliśmy zespół, wiedzieliśmy już, że trzeba się przebierać, bo zwrócimy tym na siebie uwagę. Słuchaliśmy wtedy dużo George’a Clintona i jego zespołów Parliament i Funkadelic. Dlatego dla nas było czymś nienormalnym, że można wychodzić na scenę tak, jak się chodzi po ulicy. Przybraliśmy więc odpowiednie pseudonimy - i wskoczyliśmy w swoje kostiumy.

- No właśnie: dlaczego w czasach powszechnego lansu Wy ukrywacie się pod tymi zabawnymi pseudonimami?

- Wymyśliliśmy swój własny świat łąkowy - i żeby pasować do tego klimatu musimy występować pod odpowiednimi pseudonimami. To równoległa rzeczywistość, w której nie obowiązują nasze prawdziwe imiona i nazwiska.

- Wasza muzyka nadal pulsuje funkowym rytmem, ale z płyty na płytę stała się bardziej elektroniczna. Z czego to wynika?

- Po prostu z czasem zaczęło być nas stać na różne nowoczesne instrumenty, na które wcześniej nie mogliśmy sobie pozwolić. Bawimy się nimi - bo dają szeroki wachlarz niezwykłych dźwięków. To szczególnie zasługa chłopaków, którzy zajmują się produkcją materiału. To nasi alchemicy dźwięku. Oni sprawiają, że Łąki Łan brzmi niestandardowo.

- Macie w składzie jeden z najbardziej znanych w Polsce duetów producenckich - Bartka i Marka z Planu B. To oni odpowiadali za brzmienie nowej płyty?

- Tym razem w niedużym stopniu. Głownie produkowali ją Koń Polny z Bąkiem. Mieli na to czas i ochotę - ale też najbardziej czują łąkowego ducha. Ich propozycje wszystkim się spodobały - dlatego poszliśmy wyznaczoną przez nich drogą. Plan B był akurat zajęty - bo dużo pracy wkładali w realizację albumu Agnieszki Chylińskiej i swojego Spoken Love. Dlatego tym razem nasza muzyka ma nieco inne oblicze, ale też podoba się fanom.

- Na Waszym Facebooku niektórzy fani narzekają, że na koncertach piosenki Łąki Łan brzmią ostrzej, a na płycie są łagodniejsze. Tak ma być?

- Kiedy słucham z płyty naszych numerów, to czuję czad. Ale faktem jest, że Łąki Łan są zespołem koncertowym. Bo to jest najważniejsze - żeby podczas występów wspólnie się świetnie bawić. Bo jak zespół gra tak samo na żywo, jak z płyty, to po co się ruszać z domu i iść na jego koncert?

- Ostatnio pochwały zbierają Twoje teksty, które niektórzy porównują do wierszy Mirona Białoszewskiego. Rzeczywiście inspirujesz się poezją współczesną?

- Teraz to już jestem mocno zanurzony w swoim własnym świecie. Ale za dzieciaka chłonąłem Mirona szuflami. Dlatego miło mi, że pojawiają się takie porównania.

- Skąd wzięło się to Wasze uwielbienie dla przyrody?

- Ja zawsze lubiłem przebywać na łonie natury - i o tym był też jeden z pierwszych tekstów Łąki Łan. To wyznaczyło nam drogę rozwoju. Kiedyś miało to bardziej imprezowy wymiar, potem jednak skupiliśmy się bardziej na ekologii.

- Takie podejście do przyrody jest typowe dla neopogan. Jesteś kimś takim?

- Jak ktoś potrzebuje tak to nazwać, to niech tak będzie. Dużo czytam o kulturze Słowian. Oni byli mocno związani z naturą, cała ich mądrość wypływała z tego. Ale współczesna nauka też już o tym wie. Mówi też o tym ostatnia encyklika papieża Franciszka o przyrodzie. Dlatego tak naprawdę obecnie to wiedza, którą mają wszystkie nurty filozoficzne i religijne. Bo jeśli nie zadbamy o swoje środowisko naturalne, to obudzimy się z ręką w nocniku.

- A jak w Twoim codziennym życiu objawia się ekologiczna postawa?

- Mam ogródek działkowy, pierwsze plony zebrałem w zeszłym roku. Staram się spożywać jak najmniej chemii czy śmieciowego jedzenia. Jestem wegetarianinem. Mam kompost, nie wyrzucam organicznych resztek do kosza. Staram się kupować produkty z naturalnych materiałów. Mam lniane kostiumy, szyte chałupniczo, zamawiane bezpośrednio u producenta. Szukam produktów fair trade. Nie chcę korzystać z tego, co w jakichś obozach robiły małe dzieci z Somalii. Używam tylko ziołowych szamponów, past do zębów i płynów do kąpieli. Nie gram w gry komputerowe - wymyśliłem więc sobie taką grę w prawdziwym życiu. Staram się postępować tak, aby czynić jak najmniejsze zło. Wiadomo, że nie da się osiągnąć ideału, ale im bardziej się człowiek stara, tym przyjemniej się żyje i tym więcej wraca do nas dobra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski