Mecz piłkarski przypomina czasem zapasy, o czym przekonał się Sławomir Duda (z prawej). Fot. Paweł Filus
III LIGA PIŁKARSKA. W Przeboju Wolbrom zadowoleni z remisu 1-1 (0-0) z Muszyną, choć nie udało się utrzymać prowadzenia
Trener Przeboju Jarosław Rak z nadzieją przyjął podział punktów, choć przyznaje, że nie miałby nic przeciwko temu, gdyby jego drużynie udało się utrzymać skromną zaliczkę do ostatniego gwizdka sędziego. - Na wynik zespołu patrzę przez inny pryzmat - rozpoczyna Jarosław Rak. - Już po raz drugi zagraliśmy mecz z pięcioma lub sześcioma młodzieżowcami w składzie, co mnie bardzo cieszy, zwłaszcza, kiedy słyszę z ust moich kolegów po fachu, jaki to oni mają wielki problem z ustawieniem trzech młodzieżowców w wyjściowym składzie. To dlatego po podziale punktów serce mi rośnie, zwłaszcza, że u przeciwników można było doszukać się zawodników z ligową piłkarską przeszłością. Moja młodzież w konfrontacji z rutyniarzami spisała się dzielnie. Przecież na boisku miałem 18-letniego Bośniaka Hrvata, o rok starszych Wiśniewskiego, Ochmana i Spurnę i dwudziestolatka Karpińskiego. Taką strategię obrał zarząd klubu i trzeba się cieszyć z tego, że mamy na koncie już 40 punktów. Im bliżej będzie końca rozgrywek, tym liczba młodzieży w kadrze pierwszego zespołu będzie rosła - zapowiada trener.
Wolbromska młodzież od pierwszego gwizdka sędziego narzuciła ostre tempo. - Szkoda, że pierwszej połowie nie udało nam się strzelić jednej czy dwóch bramek, bo okazji mieliśmy sporo - analizuje trener Rak. - Mówią, że podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale tym razem odczuliśmy brak pauzującego za kartki Józka Mazeli. Przypuszczam, że gdyby był z nami, pewnie coś udałoby się wcisnąć, a to dałoby nam komfort grania w drugiej części - analizuje wolbromski szkoleniowiec.
Po zmianie stron wolbromianom udało się wreszcie pokonać bramkarza rywali. - Jednak oni zdołali wyrównać, a w ostatnich 20 minutach nawet dominowali na boisku i dlatego punkt był zagrożony - twierdzi Jarosław Rak. - Widać już taka jest tradycja naszych konfrontacji przeciwko muszynianom, bo jesienią, na ich boisku, prowadziliśmy już 2-0, a skończyło się remisem, a równie dobrze to rywale mogli sięgnąć po pełną pulę. Być może w końcówce sobotniego meczu na chłopcach odbił się agresywny początek, kiedy walczyli z niezwykłą determinacją, spychając przeciwnika do desperackiej obrony. Zapominamy już o meczu przeciwko Popradowi, koncentrując się na trudnej wyprawie do Tarnowa - kończy Jarosław Rak.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?