Ale nie wszyscy uwierzyli, że jest już po sprawie. Od jednego z wysoko postawionych krakowskich działaczy Platformy Obywatelskiej usłyszałem, żeby nie dzielić skóry na niedźwiedziu i nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Nie chodziło mu wcale o to, że PO trzyma w rękawie dżokera, którym zadziwi krakowian i który pokona urzędującego prezydenta. Według niego ograniczenie liczby kadencji było tylko balonikiem wypuszczonym, by przykryć inne pomysły, które na pewno się jeszcze pojawią i które skutecznie wyeliminują z rozgrywki wyborczej prof. Majchrowskiego.
Jakie to sposoby? A choćby wprowadzenie zasady, że kandydatów mogą wystawić tylko komitety partyjne. Wówczas prezydent zostałby skazany na start pod szyldem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, z którym oczywiście wiąże go wiele, ale od którego zawsze oficjalnie się odcinał podkreślając swoją apolityczność. Jednoznaczne przypisanie prezydenta do SLD oznaczałoby utratę części dotychczasowych wyborców. Wprawdzie zauważyłem, że prof. Majchrowski mógłby sobie wybrać dowolna partię, choćby miłośników makaronów, ale mój rozmówca potraktował to bardziej jako żart niż rozwiązanie godne prezydenta.
„A co będzie, jak do ordynacji zostanie wprowadzony warunek, że kandydat na wójta, burmistrza czy prezydenta miasta nie może mieć więcej niż 65 lat?” - pyta działacz Platformy. Naszej rozmowie przysłuchiwał się przedstawiciel klubu prezydenckiego i nie był gotów się założyć z politykiem PO, że PiS skończyło kombinowanie przy przepisach wyborczych.
Za to był pewny, że jeśli tylko Jacek Majchrowski będzie miał możliwość ubiegania się o reelekcję, to na pewno wystartuje w przyszłorocznych wyborach samorządowych i utrzyma władzę w mieście. Wprawdzie jego najbliższe otoczenie zaczynało się zastanawiać, co by było, gdyby jednak PiS zmieniło ordynację wyborczą, ale ostatnia deklaracja Jarosława Kaczyńskiego ucięła wszelkie spekulacje i na dobre uspokoiła zaniepokojonych o koniec rządów Jacka Majchrowskiego.
Wypowiedź prezesa PiS może też całkowicie zmienić podejście tej partii, ale i PO do wskazania rywala dla obecnego prezydenta. Bo jeśli on wystartuje, kandydaci dwóch największych partii będą skazani na porażkę - jeden już w pierwszej turze, drugi w drugiej. Tak było we wszystkich poprzednich wyborach i powtórzy się pewnie za 1,5 roku. Niektórzy chętni mogą więc stracić zapał, bo widmo klęski będzie wyraźniejsze niż perspektywa zwycięstwa.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?