Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stare tramwaje mają duszę

PIOTR SUBIK
Przerwa podczas wycieczki "eNką" po Krakowie - na łuku torów w drodze z pętli na osiedlu Piast ów do Mistrzejowic Fot. Piotr Subik
Przerwa podczas wycieczki "eNką" po Krakowie - na łuku torów w drodze z pętli na osiedlu Piast ów do Mistrzejowic Fot. Piotr Subik
Skrzypi głośno, równie głośno rzęzi, kołysze się na zakrętach, trzęsie na rozjazdach i długich, prostych odcinkach, przez co chwilami sprawia wrażenie, jakby się miał zaraz rozsypać i tak zakończyć żywot. Ale większej frajdy niż podróżowanie nim po Krakowie dawno nie mieli.

Przerwa podczas wycieczki "eNką" po Krakowie - na łuku torów w drodze z pętli na osiedlu Piast ów do Mistrzejowic Fot. Piotr Subik

REPORTAŻ. Większej frajdy niż podróżowanie "eNką" po Krakowie miłośnicy komunikacji miejskiej dawno nie mieli

I niektórzy pewnie mogliby, a nawet chcieli, wykłócać się, czym lepiej wozić się po mieście - nowoczesnym bombardierem czy może właśnie poczciwą "eNką". Czyli tramwajem typu N, który zaczął być użytkowany, zanim większość z tych, co zaraz do niego wsiądą, przyszła na świat - krótko po wojnie.

Sobota, wczesne czerwcowe popołudnie. Przed bramą zajezdni tramwajowej Nowa Huta grupka ludzi w różnym wieku, ale głównie młodych: uczniów szkół, studentów, niecierpliwie przebiera nogami. To miłośnicy komunikacji miejskiej, w większości skupieni w Krakowskim Klubie Modelarzy Kolejowych (KKMK).

Po chwili zza bramy zajezdni rozlega się charakterystyczny odgłos starego tramwaju. I zaraz też pojawia się bohater tego popołudnia, a jak się potem okaże, także wieczoru - wagon silnikowy N-20 z doczepą ND-511. Kawał historii krakowskiej komunikacji zbiorowej. Mimo podeszłego wieku lśniący jak nowy. Tak o niego zadbało MPK.

Piotr Recław, student geodezji i kartografii na AGH, z pokładu "eNki" woła do zebranych: - Wsiadamy, wsiadamy! Tym razem biletów nie trzeba. Gdzie pojedziemy? To się okaże...

Pętli w Krakowie jest pod dostatkiem, torów nie brak. Jeden warunek - trzeba się zmieścić między tramwajami, które o tej porze kursują po mieście na liniach regularnych. Ten oznaczony na stałe numerem "0", choć szczególny, nie ma priorytetu.

***

Piotrek urodził się w 1988 r., akurat wtedy kiedy tramwaje typu N w Krakowie wycofywano z eksploatacji. Ale jako dziecko nie mógł ich widzieć także z innego powodu - w Kołobrzegu, gdzie mieszkał do czasu wyjazdu na studia, nie było w ogóle tramwajów. Co nie znaczy, że nimi w dzieciństwie nie jeździł.

Pamięta doskonale - Poznań, odwiedziny u cioci, początek lat 90. Nie chce wysiadać z zielonego wagonu; płacze i kurczowo trzyma się poręczy. Ma może 6 lat. - Powiedziałem mamie, że mógłbym jeździć tak do końca dnia, tygodnia, życia - śmieje się Piotr Recław, członek KKMK i prezes Kołobrzeskiego Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej, nieco tylko mniej niż autobusami i tramwajami zafascynowany koleją. Człowiek, którego pasja zaczęła się od przesiadywania na stacji PKP w Kołobrzegu i liczenia pociągów. Fotografuje i tramwaje, i autobusy, i lokomotywy - w Krakowie ma to wszystko na wyciągnięcie ręki.

Tomasz Bielecki ma 33 lata, w KKMK działa od 2007 r., wychowywał się w Krakowie. Kiedy w dzieciństwie jeździł z ojcem tramwajami, zawsze przyglądał się motorniczemu. I zawsze musiał sam skasować bilet, jeszcze w kasowniku, który zamiast cyfr wybijał dziurki. Wszystkim wsiadającym i wysiadającym otwierał przyciskiem drzwi. Najczęściej działo się to między Borkiem Fałęckim a Dworcem Towarowym - tędy bowiem jeździł do babci.

W przedszkolu chciał być kierowcą autobusu MPK; potem uznał, że lepiej zostać motorniczym. - Bo nie wiedziałem, jak zmieniać biegi, a w tramwaju to niepotrzebne; kręci się tylko korbą. Tak myślałem - uśmiecha się Tomasz.
Rok zajęło mu zjeżdżenie Krakowa wzdłuż i wszerz. Może nie poznał lokalizacji ulic jak taksówkarz, ale zobaczył wszystkie osiedla. I tak mu zostało - roweru nie używa, nie ma prawa jazdy, porusza się tylko MPK. Nawet jego komórka odzywa się głosem tramwajowego dzwonka. Marzeń z dzieciństwa nie spełnił z powodu wady wzroku. Lubi wsiąść do stylowego tramwaju np. typu N. Mówi: - Dla mnie to powrót do dzieciństwa, do czasów kiedy człowiek nie miał zmartwień.

Takich jak Piotr i Tomasz są w Krakowie setki. Złapali bakcyla. Fotografują, obserwują, komentują w sieci, pomagają remontować stare pojazdy, stanowią obsługę Krakowskiej Linii Muzealnej. Wiedzą, że najmniejsza odległość między torami a trakcją jest pod wiaduktem na ul. Lubicz i że na ciasnym odcinku trasy na Wzgórza Krzesławickie tory przeciwnych kierunków wchodzą na siebie (to tzw. splot). Kilka razy do roku wybiorą się w trasę zabytkowym taborem. A tego popołudnia kilkunastu z nich spędzi w "eNce" kilka godzin. No to w drogę...

***

Na początek osiedle Piastów, potem Mistrzejowice, stamtąd przez rondo Mogilskie do Bro-nowic. Z Bronowic na Mały Płaszów, potem z powrotem do Nowej Huty - do Pleszowa i wreszcie na zapomnianą pętlę przy kopcu Wandy. Klimatyczne pętle, klimatyczny tabor. Tak to się odbywa.

A po drodze, między przystankami, tzw. fotostopy - czas na sfotografowanie "eNki" w nietypowym kadrze. Np. na łuku torów prowadzących z os. Piastów w kierunku Mistrzejowic - na co dzień nie kursują tędy żadne tramwaje. Lub przy zjeździe do dolnego poziomu ronda Mogilskiego.

Pasażerowie nowszych tramwajów patrzą na nich z podziwem. I z zazdrością. Niektórzy chcą się dosiąść. Bo "eNka" naprawdę robi wrażenie - nawet odgłosami, które wydaje z siebie. Wielu krakowian dobrze ją kojarzy.

Tramwaje typu N produkowano w latach 1948-1956 w zakładach "Konstal" w Chorzowie, a także w Stoczni Gdańskiej nr 3 i Sanockiej Fabryce Wagonów "Sanowag". Pierwsze wytwarzane po wojnie wagony wzorowane były na niemieckich Kriegs-straßenbahnwagen (KSW) z czasów okupacji, tyle że wprowadzono w nich uproszczenia - by mogły szybciej schodzić z linii produkcyjnych, a tym samym przyczynić się do rychłej odbudowy komunikacji miejskiej po zniszczeniach wojennych.

W Krakowie pierwsze z nich skierowano na linie prowadzące do nowo budowanego kombinatu w Nowej Hucie. Łącznie w MPK, w szczytowym momencie, było ich 400. Modernizowano je w latach 60. i 70., kiedy w całej Polsce zdarzyła się seria wypadków, w których ludzie potracili ręce, nogi i życie.

Kabina "eNki" w niczym nie przypomina kabiny bombardiera. Lewa wajcha to nastawnik, czyli jakby pedał gazu - służy do regulacji prędkości. Prawa to hamulec. U góry bezpiecznik nadmiarowy, na pulpicie przycisk do otwierania drzwi i włączania świateł długich. Nie ma "czuwaka", wagon może odjechać sam, bez motorniczego. Nad szybą obrazek św. Katarzyny Aleksandryjskiej i tabele hamowania wagonów typu N.
Damian Lenda, motorniczy "eNki" podczas tej przejażdżki po Krakowie, w zawodzie od 4 lat, mówi, że prowadzi się ją dużo trudniej od tramwaju współczesnego. Bo trzeba zapanować nad rozruchem i nad hamowaniem, zwłaszcza gdy szyna śliska - a bywa tak po deszczu, jesienią, gdy leżą liście, albo nawet latem, gdy samochody nawiozą na kołach błoto na torowisko. A taka "eNka", w najmniej sprzyjających warunkach, potrafi hamować kilkaset metrów. A że ma też hamulce szynowe, czuć wtedy moc.

Jak szybko jeździ? Nie wiadomo, nie ma prędkościomierza. Choć do 50 km na godz. można ją zapewne rozpędzić. I musi się przy tym tłuc, muszą się drgania przenosić na pasażerów: wagon osadzono przecież na sztywnych wózkach. Co najlepiej daje się odczuć w drodze do Pleszowa lub Walcowni - bo tam w Krakowie są najgorsze tory.

Lenda, urodzomy w 1977 r., lubi tramwaje. Od małego ciągnie go do nich. Teraz w zajezdni Nowa Huta prowadzi wagony typu 105Na, EU8N, N8, E1 i wszystkie zabytkowe - m.in. właśnie "eNkę", "gracówkę" (SN1), "sanoka" (SN2), "wrocławski" (LH) itd. W teledysku do piosenki "A ja lecę..." zespołu Nohucki dał się wyrzucić z kabiny E1 pięknej dziewczynie. Brał udział w paradzie zabytkowych tramwajów na 135-lecie MPK - najstarszy pojazd prowadził jeden z najmłodszych stażem motorniczych.

***

Imprez dla miłośników komunikacji miejskiej w Krakowie, nie tylko skupionych w KKMK, odbywa się każdego roku przynajmniej kilka. Najpopularniejsza to "Krakowska nocka", organizowana przez Tomasza Bieleckiego, podczas której po mieście jeździ się tramwajem od wieczora do rana. Ostatnio, w styczniu, do duewaga GT8S wsiadło ponad 50 osób z całej Polski. Mogły fotografować skład na tle oświetlonego Wawelu, Barbakanu, Filharmonii Krakowskiej, na placu Wszystkich Świętych. Nocą łatwiej się zatrzymać, nie tworzą się zatory.

Innym razem, kilka tygodni potem, dzięki inicjatywie Piotra Recława podróżowano po okolicach Krakowa wycofywanym z użytku autobusem Scania CN113ALB. I także go fotografowano. Po co?

- Na pozór autobusy i tramwaje to codzienność, nikt na nie zwraca uwagi. Ale za kilkanaście lat tabor eksploatowany obecnie przejdzie do historii, stanie się obiektem westchnień. Fotografie zrobione teraz będą miały wtedy ogromną wartość - mówi Piotr Recław.

Tomasz Bielecki: - Lubię fotografować pojazdy na tle zieleni. Na trasie wzdłuż kombinatu do Pleszowa, w ogóle w Nowej Hucie - na ul. Kocmyrzowskiej, al. Pokoju. Albo na pierwszej obwodnicy, wokół Plant. Po latach można zobaczyć, jak bardzo się miasto zmienia i jak się zmienia tabor.

Zieleni nie brakuje też na pętli pod kopcem Wandy - pięknej, leżącej w obniżeniu, otoczonej niemal dzikim lasem. Tam podczas wycieczki czas na grilla, na dzielenie się wrażeniami. Zapada zmrok, a "eNka" stoi cała rozświetlona. Nie ma obawy, że siądą jej akumulatory - zasilanie ma z sieci trakcyjnej.

Jacek Kołodziej, prezes Krakowskiego Klubu Modelarzy Kolejowych, kierownik stacji obsługi autobusów MPK w Bień-czycach, wychowany na Śląsku, gdzie pamięta tramwaje w miejscach, w których ich od dawna nie ma, m.in. w Wieszowej koło Bytomia, tłumaczy: - Dla mnie "eNka" to wagon szczególny - jeździłem nim do szkoły. Stare tramwaje mają duszę, nowym jej brakuje. Jedne i drugie mają z sobą tyle wspólnego, że są niebieskie i wyposażone w pantograf. I że wożą ludzi. Nic poza tym.
Piotr Subik

[email protected]

LINIA MUZEALNA

Od jutra do 2 września, w każdą niedzielę, a także 15 sierpnia, w święto Matki Boskiej Zielnej, będzie można podróżować po Krakowie zabytkowymi tramwajami m.in. typu N, SN2, 102N, w ramach Krakowskiej Linii Muzealnej.

Jak zawsze jej trasa poprowadzi z Muzeum Inżynierii Miejskiej do Cichego Kącika i z powrotem, ale tego roku kursy odbywać się będą również do pętli "Kopiec Wandy" w Nowej Hucie. Szczegóły: www.muzealna.org. (SUB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski