Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stare zdjęcia kryją ślady ludzi i zdarzeń

Barbara Ciryt
Czas okupacji. Skalanie przed dawnym barem Anny Opalskiej
Czas okupacji. Skalanie przed dawnym barem Anny Opalskiej Zdjęcia: Cyfrowe archiwum historii Skały
Skała. Powstaje cyfrowe archiwum historii miasta. Mieszkańcy wyjmują pamiątki z rodzinnych albumów, opowiadają dzieje całych pokoleń, odkrywają tajemnice.

Tłum ludzi. Jedni uwijają się wokół prowizorycznie zrobionych budek z towarem, inni przy wozach z końmi. To targ na Rynku w Skale w latach 60-tych ubiegłego stulecia uwieczniony na starej fotografii. Kiedyś handlarze przyjeżdżali tu w każdą środę z odległych miejsc.

Dziś mieszkańcy oglądają zdjęcia i wspominają dawne czasy. Na sepiowym zdjęciu - wykonanym z balkonu jednej z kamienic - nie widać czym ludzie handlują. - Nie szkodzi, wszystko wiemy. Wtedy okoliczni rolnicy już od godziny 3 nad ranem zwozili tu płody rolne.

Zajeżdżali na targ końmi zaprzęgniętymi w wozy na drewnianych kołach zwanych u nas rafiokami. W parcianych workach mieli zboża, ziemniaki. Odwiązywali czupryny worków i oglądali towar. Handlowali też jajami, serem, żywymi kurami, a nawet końmi - wspomina Danuta Trzcionka, mieszkanka Skały.

Burmistrz Skały Tadeusz Durłak szacuje, że na taki targ przybywało z 1000 ludzi. - W latach 70-tych zabroniono organizacji targów na Rynku. Handlarze przenieśli się na ul. Słomnicką, a w latach 90-tych na pl. Konstytucji, gdzie do dziś w środy jest targ, ale płodami rolnymi i drobiem handluje się na ul. Do Cegielni - mówi Durłak.

Na starej fotografii jest też magistrat. - To ten budynek na rogu Rynku - pokazują mieszkańcy. Dziś z dobudowanym piętrem wygląda nieco inaczej. - Kiedyś pełnił nie tylko rolę urzędu, bo w niewielki hol służył jako poczekalnia autobusowa. Przystanek był na Rynku, ale autobus nie jeździł często. W deszczowe i zimowe dni ludzie chronili się właśnie w magistracie - mówi skalanka Barbara Szwajcowska.

Wspomnień i odkrywania tajemnic starych zdjęć nie ma końca. Mieszkańcy oglądają wystawę poświęconą Cyfrowemu Archiwum Historii Skały, które organizuje Centrum Kultury i Rekreacji. Zbiera stare zdjęcia, skanuje i archiwizuje.

W ten sposób ze wsparciem unijnym w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich realizuje projekt: Ślady pokoleń, miejsc i wydarzeń w gminie Stała na starych fotografiach. - Dzięki tym fotografiom przenosimy się w inny świat. Odkrywamy historie związane ze zdjęciami - mówi Grzegorz Kowalik, dyrektor centrum kultury.

Mieszkańcy na wielkie planszach rozpoznają swoich dziadków, rodziców, sąsiadów. Odszukują znajome twarze na zdjęciach dzieci komunijnych z ks. Stanisławem Poletkiem, którego postać jest niemal legendarna.

Najstarsi z rozrzewnieniem pokazują dawny zespół mandolinistów, podwórka miejskie pełne kaczek i kur. Gdy na wielkim ekranie pojawia się zdjęcie przedszkolaków z lat 50-tych - ktoś wykrzykuje: O! Moja mama przy drugim stoliku. Inny dodaje: A przy pierwszym z brzegu mój wujek. Młodzi ludzie uśmiechają się mając przed sobą dowód na to, że ich dziadkowie też kiedyś chodzili do przedszkola.

Mnóstwo zgromadzonych zdjęć przedstawia codzienne życie. Piękna fotografia z 1980 roku pokazuje Stanisława Trzcionkę w polu. Widać zrobił sobie przerwę w pracy, usiadł z psem na miedzy i patrzy na sąsiada, który orze w oddali. To teść Danuty Trzcionki, która opowiada, że zdjęcia wówczas robił jej znajomy z Finlandii - Janusz Jakka.

Przyjeżdżał do Skały z wycieczkami i fotografował miasteczko i ludzi przy pracy. Na jednym jest Józef Trzcionka z białym koniem. - Ten koń miał na imię Baśka i wychowywał inne zwierzęta. Małe cielęta chowały się pod jego brzuchem, a on je pilnował. Bywało, że jeździliśmy do mleczarni, kilka ulic dalej, wtedy cielę szło przy koniu, nie opuszczało go ani na chwilę - opowiada skalska gospodyni.

Jej córka Dorota Morawska pokazuje jeszcze jeden dokument. To dyplom szewski wuja jej męża z 1922 roku. Wydał go Urząd Starszych Zgromadzenia Szewskiego na mocy postanowienia namiestnika Królestwa Polskiego.

Pani Dorota czyta: "Zaświadcza się niniejszym, jako pan Franciszek Boroń rodem z miasta Skały, liczący lat 35 udowodniwszy biegłość i zdolność w sztuce wykwalifikowanego, na majstra uznany i do osobnej listy zgromadzenia na dniu 8 listopada 1922 roku zapisany został".

O historii miasta wiele mówią także zdjęcia wykonane po pożarze. - W 1939 roku spłonęło pół miasta. Ogień podłożyli Niemcy, bo dowiedzieli się, że skalanie przed wojną spalili kukłę Hitlera. Niemcy mieli znakomity wywiad, wiec za coś takiego musieli ukarać miasto - mówi Jacek Wilk, prezes Stowarzyszenia Opieki nad Zabytkami.

Marta Parzelka, która do cyfrowego archiwum przyniosła wiele cennych dokumentów opowiada o sklepikarzach z Rynku. Jej pradziadkowie Józef i Marianna Opalscy razem ze swoimi dziećmi m.in. jej dziadkiem Romanem prowadzili bar z wyszynkiem i zakład wędliniarski.

Przed okupacją zajmowali tylko połowę kamienicy, reszta należała do żydowskiej rodziny Sternfeldów, pod koniec wojny Opalscy odkupili część budynku, bo Żydzi musieli wyjechać.

- Do baru na obiady, przekąski i trunki przychodzili handlarze z targu. Ciocia Irena Musiał opowiadał mi, że w barze podawali "mamę z tatą", czyli lufkę wódki z sokiem malinowym - opowiada pani Marta. Porównuje ówczesny trunek z dzisiejszym, który nazywa się "wściekły pies", też jest wódka i sok malinowy, ale wściekłości dodaje mu jeszcze jeden składnik - tabasco.

Mieszkańcy przynosząc zdjęcia do archiwum opowiadali też rodzinne historie. Jadwiga Morawska zatrzymuje się planszy z grupą ludzi - to rodziny Morawskich, Prostackich, Kaflów. - Fotografia jest z 1951 roku zrobiona w Ojcowie. Tam ludzie każdą wolną chwilę poświęcali na spacer - mówi pani Jadzia i pokazuje kolejne zdjęcie z pikniku w Ojcowie z 1958 roku. - Tu już i ja jestem - to ta mała beksa na rękach u taty - śmieje się.

Ulica Krakowska w Skale też kiedyś była inna. Fotografia sprzed lat pokazuje ją pełną wielkich kałuży. - Wtedy nie było asfaltu na drodze, ale były utwardzone chodniki - zauważa Barbara Szwajcowska. Jednak podkreśla, że autor zdjęcia chciał raczej uwiecznić starą studnię i kobietę z nosidłami, na których są zawieszone dwa wiadra. - Z tej studni wodę czerpali mieszkańcy kilku miejskich ulic. W mojej młodości jeszcze tutaj chodziło się po wodę - mówi pani Basia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski