Do mieszkania 80-latki na czwartym piętrze bloku przy ul. Barskiej strażacy dostali się przez uchylone okno. Ulicę blokowała policja, a w gotowości do niesienia pomocy była załoga karetki pogotowia. FOT. WOJCIECH CHMURA
- Moja mama jest po udarze. Od dwóch godzin próbuję się dostać do mieszkania, ale nie odpowiada. Boję się, że coś złego jej się stało - telefon o takiej treści odebrali sądeccy strażacy.
Pod blok przy ulicy Barskiej natychmiast podjeżdża na sygnale wóz strażacki z drabiną oraz karetka pogotowia. Droga zostaje zablokowana. Zaniepokojeni mieszkańcy wychodzą na ulicę.
- Tam mieszka starsza kobieta. Boże, żeby tylko nic jej się nie stało - mówi zdenerwowana sąsiadka.
Podnośnik dociera na czwarte piętro. Dwóch strażaków otwiera uchylone okno i wskakuje do mieszkania. Przerażony syn 80-latki z niecierpliwością czeka na informację, co ratownicy zastali na miejscu. Szybko okazuje się, że powodów do niepokoju nie ma.
- Kiedy otworzyli mi drzwi i powiedzieli, że mama po prostu głęboko spała, kamień spadł mi z serca - mówi pan Jacek, syn lokatorki. - Gdybym wychodząc z mieszkania nie zapomniał kluczy, nie byłoby całego tego zamieszania - kręci głową wyraźnie jeszcze wstrząśnięty mężczyzna.
Strażacy przyznają, że na takie akcje są przygotowani. Gdy chodzi o ludzkie życie, nigdy nie obciążają kosztami wzywających pomocy.
- Od początku roku były już 53 podobne wyjazdy - mówi brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta powiatowego straży pożarnej w Nowym Sączu. - Każda z nich to koszt około tysiąca złotych.
Strażacy w kwietniu tego roku byli wzywani na ul. Szkolną, gdzie w jednym z mieszkań kobieta upadła na podłogę i nie mogła wstać. Jej wołania usłyszeli sąsiedzi.
W czerwcu przy ul. Żółkiewskiego mieszkańcy bloku poczuli gaz ulatniający się z mieszkania sąsiada. Strażacy wyważyli drzwi i udzielili pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie. W sierpniu przy ul. Zdrojowej weszli przez balkon do domu 86-letniej kobiety, której sąsiedzi nie widzieli od kilku dni. Leżała nieprzytomna na łóżku. W szpitalu uratowano jej życie. - Dobrze, że sąsiedzi są czujni i reagują w takich sytuacjach - mówi Paweł Motyka.
Sądeccy strażacy dysponują drabiną o wysokości 37 metrów oraz podnośnikiem sięgającym 40 metrów. Oba urządzenia pozwalają wynieść ratowników na najwyższe budynki w mieście - jedenastopiętrowe bloki o wysokości 33 metrów.
Paweł Szeliga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?