Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary reżyser znowu kręci…

Ryszard Niemiec
W tych dniach dobiegłaby do okrągłej osiemdziesiątki, ale, chwała Bogu, nie doczekała rocznicy, która Ją przerażała… Gdyby jednak była dziś wśród nas, dostałaby niezły „prezent” urodzinowy.

W obszernym wywiadzie, którego bohaterem jest legendarny aktor Zbigniew Cybulski, udzielonym sobotniej „Gazecie Wyborczej”, przez reżysera Kazimierza Kutza, znalazł się spory passus poświęcony postaci naszej wspaniałej lekkoatletki - Barbary Lerczakówny-Janiszewskiej-Sobottowej.

Mistrzyni w biegu na 200 m i miss europejskiego czempionatu w Sztokholmie 1958, 3-krotna olimpijka i brązowa medalistka w sztafecie igrzysk w Rzymie, znana była z żywych kontaktów ze światem artystycznym, ludźmi teatru i filmu. Według Kutza, zafascynowany Nią był Zbigniew Cybulski. „Basi Lerczakównie, lekkoatletce, zwierzał się ze wszystkiego. Zbyszek Basię uwielbiał, bo miał silnie utrwalone przekonanie, że największym dokonaniem mężczyzny jest złoty medal na olimpiadzie.

Sam był całkowicie pozbawiony talentu sportowego. Basia, medalistka olimpijska z Rzymu, realizowała te jego marzenia. Byliśmy kiedyś razem na bankiecie u Dygatów. Wracaliśmy od nich z Mokotowa do hotelu Polonia. Basia zażądała od Zbyszka, żeby dał jej książkę telefoniczną. On skądś ją wytrzasnął. Ona czytała alfabetycznie nazwiska i jak były kobiece - lała go w mordę. Nie wiem, jak on to zniósł, bo twarz już miał opuchniętą, ale był szczęśliwy. Staliśmy pod hotelem, a ona jeszcze go trzaskała. Nie byli już wtedy parą, ona miała męża. Bawili się tak tą swoją zażyłością i jego uwielbieniem.”

Gdyby Kazimierz Kutz nie był w wieku grubo poprodukcyjnym, można by pomyśleć, że wydobyte z przeszłości wspomnienie to wyimek ze szkiców do scenariusza filmu o libertyńsko-bankietowej grupie odniesienia bywalców, zanadto otwartego, domu Stanisława Dygata i Kaliny Jędrusik.

Aliści reżyser, obecnie na statusie emerytowanego polityka, najwyraźniej nie tylko bredzi, ale i stawia Zmarłych bohaterów swojego tekstu w świetle ich ośmieszającym. Parę akapitów wcześniej przedstawił Cybulskiego jako człowieka chorego na Polskę w stylu iście norwidowskim. Owa miłość do Ojczyzny została dalece poszerzona, o obszary dotąd nieuwzględniane w kanonie wartości. „Kobiety chętnie się nim opiekowały.

Jest taki typ mężczyzn - Hłasko miał podobnie, ale on to wykorzystywał z wyrachowaniem. Zbyszek tymczasem uwodził dla Polski.”(sic!) Jasno z tej tezy wynika, że Barbara Lerczak została położona na ofiarnym ołtarzu miłości Cybulskiego do Ojczyzny, a Kutz robił za ministranta-podglądacza. Całkowicie niepotrzebnie, bo Lerczakówna-Janiszewska-Sobottowa swoją ofiarną rolę wypełniała gdzie indziej, na stadionach świata, a nie u stóp Cybulskiego, jako usłużna westalka. Swobodny bieg wyobraźni Kutza stanowczo przekracza tory galanterii wobec dam i mocno kuleje, zwłaszcza, że pamięć już nie ta i postaci się mieszają. Tak to bywa, kiedy, reżyserowi kamera z ręki wypada i kojarzy się wyłącznie z wolną chatą…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski