Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary Sącz. Kalmar zostawił pracowników na lodzie. Od czterech miesięcy nie dostają wypłaty. Nie mają z czego żyć

Alicja Fałek
Alicja Fałek
Pracownicy Kalmaru, firmy produkującej meble w Starym Sączu, mają dość czekania na swoje wypłaty. Liczą, że dzięki mediom uda się im szybciej odzyskać pieniądze
Pracownicy Kalmaru, firmy produkującej meble w Starym Sączu, mają dość czekania na swoje wypłaty. Liczą, że dzięki mediom uda się im szybciej odzyskać pieniądze Damian Radziak
Blisko setka pracowników firmy produkującej meble tapicerowane Kalmar z siedzibą w Starym Sączu od września nie otrzymała wynagrodzenia. Ich sytuacja jest dramatyczna, bo jak sami przyznają, nie mają za co żyć. Właściciel firmy w wydanym oświadczeniu trudności z płynnością finansową tłumaczy pandemią Covid-19 i wojną na Ukrainie. Zapewnia też, że prowadzi rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami.

Firma Kalmar ma 30-letnią historię. Stworzyli ją w 1993 r. Marta i Marek Kaletowie, którzy zaczynali produkcję swoich mebli w garażu o powierzchni 65 m2 w Nowym Sączu. Rok później wynajęli halę produkcyjną, a dzięki coraz większej liczbie zamówień w 2001 r. wybudowali nowoczesny zakład produkcyjny w Paszynie. Na tym nie poprzestali. W 2019 r. w Strefie Aktywności Gospodarczej w Starym Sączu, gdzie obowiązują ulgi podatkowe i dzięki dotacji z Krakowskiego Parku Technologicznego, otworzyli nowoczesną linię produkcyjną.

- Firma prosperowała bardzo dobrze w Paszynie. Od przenosin do Starego Sącza zaczęło się to zmieniać i pojawiły się pierwsze kłopoty. Rozpoczęliśmy produkcję mebli z wyższej półki, na co nie byliśmy przygotowani - mówi Adrian Głód, który zatrudniony jest w firmie na stanowisku tapicera. - Już wcześniej zaczęły pojawiać się problemy z wypłatami wynagrodzenia, były opóźnienia, ale pieniądze wpływały. Potem przestały. Chodziliśmy dalej do pracy, bo zapewniano nas, że otrzymamy wynagrodzenie.

Jak się okazuje pracownicy Kalmaru ostatni raz wypłaty otrzymali w sierpniu. Już piąty miesiąc są bez środków do życia, choć do pracy przychodzili do 20 grudnia.

- Poprzedni pracodawca zmusił nas do rozwiązania umów o pracę za porozumieniem stron, mimo że przyczyny rozwiązania umowy leżały po jego stronie. Obiecał nam, że od razu przejmie nas nowy właściciel - podkreśla Tomasz Skrzypiec. - Teraz nie możemy się nawet zarejestrować w urzędzie pracy, zamknięto nam drogę po zasiłek dla bezrobotnych. Wstyd się przyznać. Powinienem pomagać swoim dzieciom, a pożyczam od nich pieniądze.

W podobnej sytuacji są inni pracownicy, choć wszyscy podpisali umowy z nowym właścicielem. Według pracowników poprzedni pracodawca - Marek Kaleta miał wypłacić im pensje za wrzesień, październik i listopad, a nowy za grudzień i styczeń.

- Najgorsze jest to, że nikt z nami nie rozmawia. Nie wiemy, czego możemy oczekiwać. Nowy pracodawca chciałby zacząć działalność, ale ma związane ręce, bo nie mamy gdzie pracować – dodaje Maria Kuraś, która w Kalmarze przepracowała ponad 10 lat.

Jak się okazuje firma Kalmar w sierpniu 2022 r. złożyła do sądu wniosek o przeprowadzenie postępowania sanacyjnego. Podjęła przy tym współpracę z potencjalnym inwestorem – spółką Andromeda Mare z Warszawy, która przejęła pracowników.

„Podmiot ten postawił warunki dalszej współpracy, które były nie do zaakceptowania (o szczegółach nie będę informował, jako że sprawy te nie są zakończone i informowanie o nich publicznie mogłoby spółce zaszkodzić)” - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Marka Kaletę, właściciela Kalmaru.

Po zakończeniu postępowania sanacyjnego pracownicy będą mogli otrzymać zaległe wynagrodzenia z Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi, a czas odgrywa tu istotną rolę.

- Nasze wynagrodzenia mogą być wypłacone dopiero, gdy sprawy sądowe zostaną zakończone i od wydania postanowienia sądu minie 1,5 miesiąca. Wówczas pracownicy mogę domagać się wypłaty zaległych wynagrodzeń, ale tylko do roku wstecz, licząc od dnia wydania postanowienia – wyjaśnia Tomasz Skrzypiec. - Jedyną dobrą informacją, jaka ostatnio do nas dotarła jest to, że były pracodawca ma nam poprawić świadectwa pracy.

Właściciel Kalmaru podnosi, że na trudną sytuację ekonomiczną spółki miało wpływ kilka czynników. Pandemia Covid-19 i lockdown spowodowała zmniejszenie produkcji, a firma nie mogła skorzystać z tzw. tarcz antykryzysowych. Do tego doszła wojna na Ukrainie, skąd importowali surowce.

„Pojawiły się problemy z dostępnością, skutkiem czego firma była zmuszona poszukiwać innych dostawców materiałów, którzy sprzedawali po cenach znacznie wyższych, niż przed wybuchem wojny” - czytamy w oświadczeniu Kalmaru. - „Jak wszyscy wiemy, trwająca wojna spowodowała również znaczący wzrost kosztów energii niezbędnych do produkcji mebli. Z drugiej strony, klienci z którymi spółka zawierała długoterminowe kontrakty, nie znajdowali zrozumienia dla tych argumentów i nie byli skorzy do renegocjacji cen, wcześniej ustalonych”.

Spółka produkująca meble ma jednak nadzieję, że odbije się od dna. Jak zapewnia prowadzi obecnie rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stary Sącz. Kalmar zostawił pracowników na lodzie. Od czterech miesięcy nie dostają wypłaty. Nie mają z czego żyć - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski